Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2021, 18:52   #177
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kolejne drzwi świadczyły że pomijając galerię i świątynię parter wieży służył potrzebom dnia powszedniego. Bowiem tu znajdowało się ważne miejsce dla społeczności wieży. Kuchnia.
To nieduże pomieszczenie służyło do tylko jednego celu. Gotowania. Było wyposażone w dwa różne piece, stoły do przygotowywania potraw. Szafki pełne były garnków, talerzy jak i sztućców. A także przypraw. I ktoś tu bardzo lubił czosnek, bo cała kuchnia była udekorowana girlandami z niego zrobionymi. Sama kuchnia pozwalała na przygotowanie potraw nawet dla dwunastu osób jednocześnie, ale widać było że od dawna nie wykorzystywano w pełni jej potencjału.

- Ktoś lubił dobrze zjeść... i był zdecydowanym wrogiem wampirów - stwierdził zaklinacz.
- To już raczej obsesja - Kvaser rozejrzał się czy w kuchni nie ma jakiś pozostałości jadła lub dalszych drzwi do spiżarni. Ostatecznie spodziewał się magicznego konserwowania żywności, niestety funduszy na to najwyraźniej zabrakło bo żywność konserwowano tu solą i wędzeniem.
- Bardziej martwi mnie jej wielkość. To zbyt duża kuchnia jak na jednego maga, nawet wliczając służbę jaką potencjalnie ma. - oceniła ponuro duergarka rozglądając się dookoła.
- Ale pewnie są dobrzy, prawda?- spytał naiwnie Cormharg.
- Może mag lubił gości? - zasugerował Harran.
- Może lubił, może jak to magik, chciał mieć ten przepych żeby mieć, możliwość wiele... - Wzruszyła ramionami Suletu - A ciekawe, gdzie spiżarka. Ktoś zgłodniał?
- Po takim czasie zapachy mogą być zdecydowanie mniej apetyczne - niziołek stwierdził z pomieszaniem złości i zawodu.
Wędrowiec beznamiętnie obserwował kolejne pomieszczenia, które co prawda były jak najbardziej użytkowe, ale w obecnej chwili były dla nich bezużyteczne.
-Ostatnie drzwi. Któreś w końcu muszą prowadzić do reszty wieży - powiedział, gdy jego towarzysze kręcili się po kuchni, a następnie ruszył w ich stronę.
- Jest jeszcze spiżarnia - zreflektował Kvaser - jeśli jakiś wampir jednak tu jest, może się ukrywać w miejscu, gdzie będzie ciemniej. Wolałbym aby nie wyskoczył nam na plecy… I nie, nie myślę tylko o ciastkach proponując to miejsce - zaśmiał się lekko.
- Ma rację - Suletu zerknęła najpierw na Kvasera, a potem Wędrowca, posyłając temu ostatniemu niby wielce poważną minę. W końcu jednak skupiła się na Niziołku.
- To działamy. Jestem obok… - Powiedziała, przyjmując postawę bojową.
Kvaser spodziewając się ciemniejszego miejsca - wszak przechowywaniu żywności nie służyło światło - założył zawieszone dotychczas na szyi gogle i ruszył w stronę spiżarni, koło pieca aby przebadać to pomieszczenie.
- Prawie mi żal tego wampira - powiedział Harran, który zdecydowanie nie wierzył, by jakiś krwiopijca mógł się chować w spiżarce.
- Może liczył na jakąś kaszankę? - rzucił beznamiętnie Wędrowiec
- I co? Znalazłeś coś ?- zapytała duergarka zaciskając mocno dłonie na swojej lasce. Znalazł… trochę przeterminowanego mięsa, które pokryło się niezdrowymi płatami zieleni. Trochę żywności, którą dałoby się uzupełnić zapasy w Destiny i pająka wielkości pięści skupionego na wysysaniu soków z upolowanego szczura.
- Phi - Powiedziała na takie znaleziska Suletu - A jakiegoś alkoholu nie ma? Dobra… to idziemy tam gdzie Wędrowiec gadał.
- Chodźmy. I obyśmy znaleźli coś ciekawszego, niż przerośniętego pająka - dorzucił zaklinacz.
- To nie był przerośnięty pająk - Warpriestess uśmiechnęła się krzywo do Zaklinacza.
- Mięso o smaku zgnilizny i rozczarowania - niziołek zamknął drzwi do spiżarni z hukiem.
- To wracajmy do sali z posągami i zbadajmy ostatnie drzwi. Wątpię by te tutaj… - diabliczka wskazała na drugie drzwi prowadzące z kuchni.- … prowadziły do czegoś ciekawego.
...na co szybko zajrzała tam Suletu.
- Mieliśmy nie zostawiać "dziur" za plecami? - Burknęła. Jej oczom ukazał się wąski korytarz kończący się ostrym zakrętem. Suletu przywołała dłonią Tangeris i wskazała jej na migi korytarzyk.
- Na chwilkę? - Szepnęła tak, żeby kapitan tej bandy nie słyszał…
- Nie widać cię, nie ma cię wśród nas, wzrok przenika cię jakby powietrza kochanką byłaś.- zagrała cichutko diabliczka wpatrując się w Suletu. trąciła ją delikatnie ogonek, a Warpriestess… znikła. Widząc co się stało… a właściwie nie widząc na moment własnych rąk, cicho się zaśmiała.
- No to idziemy - Szepnęła do rogatej.
Ta ruszyła za nią śpiewając cicho to samo i po chwili obie znikły w wąskim korytarzu.

Gdy wszyscy wrócili do sali z posągami, Wędrowiec ruszył w stronę ostatnich drzwi.
- Tanegris, może nam się przydać ta twoja zabawka - rzucił, odwracając się dopiero gdy nie usłyszał ani odpowiedzi, ani brzęku jej bransolet - Gdzie ona jest? I Suletu? - dodał, widząc też brak kapłanki.
- Niewidzialni wrogowie musieli ich porwać, wprost pod naszymi nosami! - stwierdził głośno i nerwowo Cromharg rozglądając się dookoła.- To miejsce musi być jedynie pozornie bezpieczne.
- Albo się urwały, by na własną rękę poszukać tajemnic tego zamku - wyraził zgoła inne przypuszczenie Harran. - Ostatnio były w kuchni - dodał. - Może szukają alkoholi? Suletu coś narzekała na ich brak.
Skierował się w stronę kuchni.
- Wracamy, trzeba je znaleźć - zgodził się automaton - Może znalazły jakieś ukryte przejście.

Dotarcie drużyny na miejsce zajęło chwilkę, zauważenie że drugie, niepozorne drzwiczki ukryte w cieniu były już otwarte kolejną. Za nimi był ciemny i wąski korytarz, kończący się ostrym zakrętem.
- Harran, masz jakieś światło? - zapytał Wędrowiec, uważnie nasłuchując odgłosów z korytarza.
- Mam, ale wolałbym nie świecić niczym pochodnia - odparł zaklinacz. - Poza tym nie potrzebuję światła - dodał, po czym rzucił na siebie niewidzialność, a następnie przybrał postać drowa. A potem rzucił na siebie garść zaklęć ochronnych.
- Jaki kawałek ciebie mam zamienić w lampę? - spytał.
- Mój młot może się świecić - odezwała się Imra, której cała ta wycieczka za bardzo przypominałą jej własną eskapadę po wieży maga. O której z resztą opowiadała. Wysunęła broń w kierunku gdzie był jeszcze niedawno zaklinacz czekając na efekt.
- Proszę bardzo. - Zaklęcie było proste i wnet blask bijący od młota Imry rozświetlił korytarz.
Ruszyli dalej.
Przemierzając wąski korytarz, awanturnicy jeden po drugim (bo miejsca było tylko na jedną osobę) dość szybko dotarli do zakrętu, a potem… do skradających się dziewczyn. Bo te wszak starały się uniknąć pułapek więc ich tempo ruchu było wolne.
 
Asderuki jest offline