Proca wydawała się niewielką ceną za milczenie dziatwy – z jednej strony , choć z drugiej wiadomo, pozbawiała halflinga jedynej strzeleckiej broni „Trudno” – pomyślał po czym wręczył chłopakowi procę wraz z zapasem amunicji . „Lepsze to niż skończyć na widłach" – pomyślał, nawet nieco rad że pozbywa się „narzędzia zbrodnii” .
Tupik był wyraźnie i szczerze zatroskany o stan dziewczynki , na domiar złego sporo zapomniał już z dawnych nauk i obecnie nie był najlepszym kandydatem na medyka, zwłaszcza pozbawiony ziół i mikstur. Żal mu było dzieciaka – w swoim fachu i całej przebytej karierze jeszcze nigdy nie przydarzyło mu się świadomie czy też nie skrzywdzić malca – to miał być jego pierwszy i miał nadzieje ostatni raz.
- Powiedzcie że rzucaliście kamykami a dziewczynka przypadkowo oberwała.
Halfling podsunął im wytłumaczenie , alibii którego mieli się wszyscy trzymać i miał nadzieje że Waldo nie wypaplał za wiele. Kłamstwo było najskuteczniejsze gdy mieszało się z dużą dawką prawdy - prawdą było wszak że dostała kamieniem oraz że był to przypadek...
- Albo lepiej jak ja o tym opowiem a wy tylko potakujcie – dodał przekonany że łatwiej przyjdzie mu oszukać chłopów. Miał nadzieje że ten koszmar szybko się skończy…
Z drugiej strony jeśli chłopak miał lepszy pomysł na wykaraskanie go z opałów - to nie miał nic przeciwko by to malec podjął inicjatywę , wszak skoro nie było śladów na ciele dziewczynki zawsze można było powiedzieć że ktoś się tylko czegoś wystraszył. Co prawda nie pomogłoby to w żaden sposób dziewczynce ale obawiał się że jeśli coś jej się faktycznie stało w bebechach to i tak nikt za bardzo nie był w stanie jej pomóc, chirurgów tu raczej nikt nie oświadczy. Pozostało modlić się do Shaylii by ta miała litość nad małą.