Jakub słuchał Barbary uważnie. Łowił każdy jej gest, spojrzenie. Studiował zachłannie, choć nienachalnie każde jej tchnienie. Gdy mówiła o ich pierwszym spotkaniu uśmiechnął się lekko. Pamiętała. Oczywiście.
- A pana co sprowadza do Ameryki?
Milczenie.
Co odpowiedzieć?
Że to bez znaczenia? Że teraz liczy się coś całkiem innego? Może powinien jej powiedzieć, że tam w Warszawie nie było to ich pierwsze spotkanie? Że znają się i teraz powinni wspólnie odkryć genezy ich więzi? Natury?
- W sumie dość niezwykła historia – skłamał wybierając drogę szarą i zwyczajną. Bezpieczną – Zdaje się, że zostałem objęty spadkiem przez mojego dalekiego krewnego. Jakkolwiek to zabrzmi nie znam jeszcze szczegółów.
Nagle poczuł tremę. Tak bardzo chciał przełamać granicę między nim, a Barbarą, a tymczasem stał nad nią jak słup. Szybko usiadł na kanapie wychylając się lekko w stronę rozmówczyni.
- Barbaro. Bo… mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko abym zwracał się do ciebie w ten sposób. Wszak parę chwil temu byłaś moją narzeczoną – Jakub uśmiechnął się miło, nieco chłopięco. – Wspomniałaś o pokazie magii. Jakie wizje masz na myśli?