Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-08-2021, 19:45   #166
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tupik
Po krótkiej inspekcji jasnym stało się, że dźwigiem dawało się operować tylko z góry przy pomocy masywnego kołowrotu. Ale na dół mógł zejść i bez tego, po prostu schodząc po linie, która łączyła platformę z dźwigiem. Ktoś porobił w tej linie nawet poręczne węzły. Co do śladów... Ciężko było powiedzieć. Nie widać było krwawych odcisków butów, ani żadnych takich rzeczy. Ogólnie cała okolica była mocno rozdeptana, jakby na co dzień pracowała tam jakaś dziesiątka ludzi i oni tam wszyscy jeszcze bardzo niedawno chodzili.

Gdy zagłębił się tajemniczej jaskini, jego przyzwyczajony do mroku wzrok bardzo szybko wychwycił pierwsze szczegóły, a było ich niemało. Poza jednym ciałem spoczywającym na platformie, które wyglądało, jakby spadło z góry i uderzyło z impetem w deski, było tam jeszcze z pięć pozostałych. Wyraźnie widoczne były ślady walki i nie trzeba było być wybitnym śledczym, by wywnioskować, że ci ludzie walczyli między sobą.

Część ciał ubrana była w prostą roboczą odzież, a część odziana była bardziej bogato, w mieszczańskie szaty. Jako broni użyto wszystkiego, co było pod ręką, kilofów, łopat, noży, ale też miecza i egzotycznie wyglądającego bardzo wąskiego sztyletu. Wydrążona w ziemi komora otwierała się na idący wzdłuż niej równy korytarz, wydawało się, że ten, choć prosty i pozbawiony ozdób zbudowany był ze znaczną wprawą i wydawał się bardzo, bardzo stary. Niziołek, przestępując przez ciała, nie mógł pozbyć się wrażenia, że to wszystko stało się naprawdę bardzo niedawno. Kto wie, być może gdyby zjawił się tam parę godzin wcześniej, to ktoś na dole nadal by dychał.

Gothard wiara d10(+1 słuszna sprawa +2 odwrócona uwaga ofiary -5 rany)=2 sukces
Rykowiec sprawność d20=9 porażka


Gothard
Błogosławieństwo Sigmara nadal tętniło w dzierżonej przez kapłana broni i wydawało się, że resztki sił poranionego ciała starczyły, by je ponownie uaktywnić. Uderzenie rzuconego młota dosłownie zmiotło z nóg jednego z rykowców otaczających poranionego i pozbawionego konia Nielsa. Kapłan już biegł, by ponownie złapać oręż i tym razem zetrzeć się z wrogami wręcz, gdy nagle w oddali rozbrzmiał dźwięk złowróżbnego rogu.

Monstra, atakujące wioskę, jak jeden mąż rzuciły się do odwrotu, łapiąc po drodze, co tylko były w stanie, czy to broń, czy zapasy, czy mniejsze hodowlane zwierzęta. Kapłan omiótł wzrokiem wioskę. Nie wydawało się, by mieszkańcy byli specjalnie w stanie wykorzystać tę ucieczkę, sami byli w opłakanym stanie, wielu z nich właśnie się wykrwawiało, a inni doskakiwali do nich, by im pomóc. Inni byli nadal w szoku, zbyt przerażeni, by biec za piekielnymi bestiami, gdy wydawało się, że obecnie są bezpieczni, a tak mogliby ryzykować życiem.

Do niego podbiegł Valko, jego koń miał poparzony bok i ledwo dawał się kontrolować, ale ochroniarz spojrzał na niego pytająco, wskazując uciekające, obładowane łupami bestie.

A Gothardowi, który przecież zaznał podstawowych nauk w tematach pospolitych plugawych bestii, nadal dziwnym wydawało się, że w całym ataku nie widział ani jednego normalnego gora, czy bestigora, które zazwyczaj stanowiły trzon siły uderzeniowej i przywódców zwierzoludzi.

Gothard +1PD
 
Tadeus jest offline