- Szanuję to- kiwnął głową Anthon - po pierwsze oczekuję miejsca tutaj dla moich ludzi i możliwości późniejszego wyruszenia aby ich zebrać i sprowadzić tu chętnych. Byli lojalni wobec mnie i spotkała ich z tego powodu niesłuszna kara z ręki kolegiów.
- Po drugie oczekuję pozycji, zasobów, mocy i przywilejów odpowiednich do moich umiejętności. REALNYCH umiejętności, niezależnych od mojej gęby. Całe życie w kolegiach musiałem udowadniać, że nie jestem tępym osiłkiem co przypadkiem został magiem, mimo że byłem lepszy od większości z nich. Jeśli tu miałoby być tak samo to możemy się pożegnać z cmoknięciem w dupę. Oczywiście to wszystko nie z miejsca, akceptuję, że będę musiał dopiero wam pokazać co potrafię... ale rychło… pół roku, nie więcej niż rok.
- Moje oczekiwania zawierają również w sobie przestrzeń na warsztat magiczny… i możliwość badania Bastionu, bądź skorzystania z waszych badań. Przybyłem tu między innymi poznać konkretne tajniki arkanistyki które wedle przekazów są do odnalezienia tu…
- Reszta co jest tu ze mną, w miarę rozsądku i możliwości, otrzyma możliwość dołączenia. Ci co się nie zgodzą zginął szybko i bezboleśnie. W miarę możliwości. Żadnych męk, żadnej wieży, żadnego wygnania w dzicz bez niczego by zdechnąć z głodu, zielonoskórych czy dzikich zwierząt.