Chodząca górka skały zaczęła rosnąć i krasnolud wrócił do swojej naturalnej postaci. I on przez chwilę dał się porwać żałobnemu nastrojowi, ale silny powiew wiatru przywrócił mu twardy grunt pod nogami. Miał inną rolę, druidzi byli oparciem dla tych przygniecionych toczącym się kołem życia, a nie sami dawać się przygniatać.
- No, możesz chcieć się potelepać do naszego fortu zamiast do Longshadow. A przynajmniej Twoja siostra by chciała żebyś do nich dołączył - Hans streścił szybko przygodę z menadami, po czym ucichł, obserwując czy Voldan nabierze nowych sił.
Powyglądał jeszcze przez chwilę dookoła, poskrobał kreski w ziemi i po powrocie do pozostałych skonstatował już swoim normalnym, nie-dudniącym głosem że jako że wpis w notatkach jest sprzed mniej więcej dwóch dekadni, a wzgórza wydają się być bliżej niż dwa, to raczej nie maja szans dogonić Kłów i odbić jeńców.
- A że szkoda biegać bez sensu w obie strony, to przed ruszeniem do Longshadow możemy ostrożnie wybadać te wzgórza. Ilu ich tam siedzi, kogo mają do pomocy, może zrobić coś co ich spowolni - zaproponował wszystkim.