Audiencja w prywatnych pokojach Hrabiny szybko wyjaśniła po co zwykli poborowi zostali zaproszeni na wystawne, patrząc z tej samej żołnierskiej perspektywy, przyjęcie.
Szef wywiadu prowincji przeszedł do rzeczy wykazując przy tym całkiem szeroki i przy tym szczegółowy pogląd na sprawy związane z atakiem Wernicky'ego na Wissenland. A dokładniej - pogląd na okoliczności, które doprowadziły do tego, że siły południowców odnosiły aż tyle sukcesów przy właściwie braku skutecznych reakcji wojsk imperialnych.
Zadanie było równie proste, jak to związane z blokadą przełęczy - podać głowy lub przynajmniej nazwiska winnych spiskowania z granicznymi na tacy. Detlef przyswajał słowa ich nowego przełożonego, jednak zastanawiał się przy tym skąd wśród Ostatnich wzięła się ta niepodobna do nikogo dziewka, a od dzisiejszego wieczoru również jowialny człeczyna, przedsiębiorca jakiś, ale brodacz nie był pewien czym dokładnie się zajmował. Po prawdzie to, że oboje trafili przed oblicze von Windisch-Gratza sprawiało, że ich oficjalne i dotychczasowe zainteresowania nie miały już większego znaczenia - szef wywiadu nie zaprosił ich w końcu tutaj na degustację wybornego wina z własnej kolekcji.
Przez większość późniejszej rozmowy zachował milczenie. Odezwał się tylko wtedy, gdy wspomniano o źródle listów i Rudolf zasugerował, że mogły zostać podrobione przez ludzi Wernicky'ego.
- Mało prawdopodobnym widzi mi się, aby całą intrygę wymyślił Wernicky. Aby zorganizować wszystko musiałby planować to od lat, a przecież nie mógł przewidzieć jak potoczy się wojna z siłami Chaosu. Moim zdaniem Wernicky i Brock byli tylko narzędziami użytymi we właściwym momencie dla osiągnięcia celów kogoś innego. Jeśli określimy kto zyskał najwięcej na tym najeździe, to zapewne trafimy na źródło listów.- Powiedział.
- W karaku powiedzieli, że podpis na listach wygląda na autentyczny i choć możemy wybrać się tam z prośbą o analizę, to nie sądzę abyśmy ustalili coś innego. Brak pieczęci wykonywanej przez skrybę czy innego urzędnika oznacza, że komuś zależało aby jak najmniej osób wiedziało o istnieniu tej korespondencji.- Dodał.
- Problem jest gdzieś tutaj, w Nuln. Nie chce mi się wierzyć, że gdyby to sama elektorka spiskowała z Wernickym to wysyłałaby listy o takiej treści podpisane przez siebie - przecież to jawne wystąpienie przeciwko ludności prowincji i interesom szlachty oraz interesom Toppenheimerów, w ręce których prowincja miała zostać przekazana, czyli wstęp do wojny domowej. Zatem to ktoś z najbliższego otoczenia elektorki i możemy spróbować do tego kogoś dotrzeć, jeśli uda się ustalić kto stał za zamachem na dowódcę armii Wissenlandu - niemożliwe, że te dwie sprawy nie są ze sobą powiązane. Gdybyśmy poszperali w tym, co mógł ustalić Truskawa - ten pokurcz z lepkimi paluchami węszył przecież wokół zamachu.