Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-08-2021, 10:57   #391
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Festag; wieczór; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Dwa Kufle”, Pirora, Łasica

Obie kobiety weszły do karczmy w dobrych nastrojach i zajęły najbliższy wolny stolik. Blondynka w przebraniu rozejrzała się za znajomymi twarzami. Kelnerka przyjęła zamówienie na dwa grzane piwa.
- Popatrzmy kogo tutaj mamy. - Pirora powiedziała.

No to popatrzyły. Tutaj klientela była o wiele mniej liczna niż w “Mewie” za to o wiele bardziej dystyngowana. Było też spokojniej, nikt nie śpiewał ulicznych piosenek a i przekleństwa dało się słyszeć o wiele rzadziej.

- Nie widzę żadnej elfki. Zresztą niziołki też nie. Tam siedzi jeden ale to facet. - Łasica co prawda nie znała nowych koleżanek Pirory no ale, że nie należały do rasy ludzkiej to bardzo pomagało je odnaleźć w miejscu gdzie dominowali ludzie. A tutaj, na głównej sali tej tawerny jakoś ani Złotowłosej ani Miodowej nie było widać. No ale była nadzieja, że chociaż Alanę da się sprawdzić w jej pokoju na górze.

- Mhmm, dobra, to dopijam piwo i lecimy do “Bryzy”. A propos elfów i szemranych typów słyszałaś o najemniczce zwanej Czarna Talarią? - malarka zapytała i opowiedziała kultystce o elfiej najemniczce która zapewne jest też zabójczynią do wynajęcia. Pominęła informace o tym kto by chciał ją spotkać.

- No szkoda, szkoda… Strasznie byłam ciekawa tych twoich nowych dziewczyn… - włamywaczka rozejrzała się jeszcze raz po głównej sali ale jakoś odkąd przysiadły na chwilę przy grzańcu przyjemnie rozgrzewającym gardło i ciało to jakoś stan elfek i niziołek się nie zmienił odkąd tu weszły.

- No nic. Może następnym razem. - westchnęła robiąc dobrą minę do kiepskich kart jakie wypadły jej w tym rozdaniu. Nawet nie kończyła swojego kufla tylko trzepnęła w ramię sąsiadkę dając jej znać, że czas zwijać żagle z tej przystani.

- A Talaria tak, to jej się szuka jak chcesz komuś zgasić świeczkę. Chcesz komuś zgasić świeczkę? - zapytała gdy znów siedziały obok siebie w ciemnym i zimnym pudle dorożki. Dziewczyna z ferajny dała znać woźnicy aby wiózł je do “Bryzy”.

- Ja?! No za kogo ty mnie masz? Jestem zbyt przyjazna by komuś zagrażać… choć słyszałam plotki że jak jej wpadniesz w oko to ledwo żywą wyjdziesz z sypialni. - Pirora dodała już karecie. - Powiedzmy, że te plotki brzmiały interesująco.

- Aaaa! O to chodzi! - Łasica chyba pokiwała ze zrozumieniem głową i roześmiała się serdecznie. - Naprawdę? To nie wiedziałam o tym. Szkoda. Może bym się spróbowała jakoś zakręcić przy tej Talarii wcześniej. - powiedziała snując te przyjemne rozważania. No ale szybko przeszła do rzeczy.

- No ale to jednak ktoś od mokrej roboty. Z nimi trzeba uważać. Ja się staram z takimi nie zadawać. - dodała już poważniejszym tonem chcąc ostrzec koleżankę, że to nie to samo co zagadać do jakiejś kelnerki czy barmanki.

- Ja jej nigdy nie spotkałam. Ale możesz spróbować w “Trollu”. Tam Jaglak może coś wiedzieć jak się z nią skontaktować. Ale jak coś wyjdzie łóżkowego z tą Talarią to masz mi opowiedzieć ze wszystkimi pikantnymi szczegółami! No to może też spróbuję się z nią umówić. - dziewczyna z ferajny powiedziała gdzie jej zdaniem można zacząć szukać tej elfki. A na koniec trochę żartobliwie powiedziała swoją cenę za to pośrednictwo. Ale ten nowy wątek, kolejnej elfki, żywo jej zainteresował i chyba znów nieco zazdrościła koleżance, że ją to pewnie raczej ominie w najbliższym czasie.

- Pewnie masz racje że jesteś ostrożna. Choć przyznasz że spanie z kimś takim musi być tak samo ekscytujące jak bycie zamkniętym w klatce z dzikim wilkiem. - Pirora odpowiedziała drżącym z ekscytacji głosem. - I no nie wiem czy tak ci po prostu powiem, może będziesz musiała ze mnie wyciągnąć te informacje siłą. - Insynuowała wizytę w piwnicy dawnej pensji dla panien.

- Oh już ja z ciebie zaraz wszystko wyciągnę! - w żartobliwy sposób dziewczyna z ferajny zagroziła przebranej w zwykłą suknię szlachciance. A za słowami poszły czyny. Niebieskowłosa odwróciła się frontem do siedzącej obok blondynki łapiąc ją za nadgarstki. Po czym naparła przyszpilając jej nadgarstki i ją samą w narożnik siedziska dorożki. I zaraz potem prawie znalazła się na niej po ciemku szukając i znajdując jej usta. Tym razem całowała drapieżnie jak myśliwy pewny swojej branki. Po chwili puściła jeden nadgarstek a dłonią zaczęła po omacku przesuwać się w dół Pirory próbując podwinąć jej suknię.

Dorożka zatrzymała się po raz kolejny. I po raz kolejny obie pasażerki wysiadły na nocny śnieg. Łasica wesoło złapała za rękę Pirory i pociągnęła ją do środka. W środku było znacznie jaśniej i cieplej niż na zewnątrz. A jazda w nieogrzanej budzie dorożki niewiele pomagała na zachowanie ciepła. Nie było z tym tragedii bo przejechały tylko kawałek miasta ale ogrzane i oświetlone wnętrzne i tak wydawało się przyjemną odmianą.

- No to tak tu jest. Widzisz kogoś znajomego? - zapytała włamywaczka rozglądając się po głównej izbie karczmy. Goście, gwar i klimat wydawał się być czymś pośrednim między “Mewą” a “Kuflami”. Klientela wydawała się być pełna marynarzy ale i chyba jakiś znaczniejszych co wyglądali na szlachciców i oficerów. Nawet tu czy tam siedział ktoś z elfiej rasy. A jak tak się przeszły sprawdzając kto tu jest to w końcu Pirora dostrzegła przy jednym ze stołów czerwonych legionistów. Chociaż bez tego blondyna jakiego ostatnio gościła u siebie. Za to był Mathias i reszta towarzystwa.

- Legioniści są ale bez swojego patrona. - Powiedziała blondynka ciągnąć Łasicę do szynkwasu. - Choć zamówimy po piwie i damy mu jeszcze chwilę by się pokazać. Widzisz tamtego co gestykuluje. To Mathias, ich największa gaduła i chwalipięta. Nie lubi odmowy podobno jak się na kogoś nakręci jest nieznośny. Choć fakt że umie używać języka nie tylko do gadania. Nawet nie będę się z tobą zakładać o niego jak ostatnio bo równie dobrze mogłabym dać ci pieniądze. - Pirora zasiała się szeptem do ucha czarnulki.

- To tamci? - Łasica spojrzała ciekawie we wskazanym przez Pirorę kierunku. Obserwowała ich chwilę po czym zwróciła się z uśmiechem do grubego barmana jaki postawił przed nimi dwa kufle z parującą zawartością.

- Ale podejdziemy do nich? Przedstawisz mnie jako kogo? Mam się odzywać czy sama to załatwisz? - szybko zapytała koleżanki grzejąc sobie dłonie od ciepłego kufla. Rozglądała się ciekawie po izbie sprawdzajac drugim rzutem oka kto poza legionistami jest tutaj dzisiaj.

- O. Są jakieś elfy tam czy tu. Jedna to chyba nawet elfka. To nie ta twoja? - zapytała wskazując na przedstawicieli starszej rasy jacy siedzieli z kimś tu czy tam. Jedna rzeczywiście była elfką ale nie była to Alane. Łasica właśnie tłumaczyła, że tu chyba najłatwiej spotkać elfy poza ich elfią enklawą to nie jest aż tak zdziwiona, że jakiś tu widać. I, że sporo żołnierzy okrętowych tu przychodzi to też nie takie dziwne, że morscy legioniści tu lubili przychodzić.

- Zastanawiam się. Jestem tutaj incognito… to takie słowo na człowieka który się ukrywa pod przebraniem by go nie rozpoznano… więc możemy się zabawić ze mnie oprowadzasz po mieście czy po tawernach. Więc możemy udawać że się znamy z tego wieczoru w “Mewie”. - zaproponowała szlachcianka.

- To nie ona… a i jak coś oni wolą jak ich traktujesz normalnie. Wiesz bez żadnego "uuuu elfy są takie mroczne I tajemnicze i Och i ach" znaczy one takie są ale jak ich nie traktujesz inaczej to możesz być bardziej interesująca. - Pirora podzieliła się Łasicą odrobina swoich spostrzeżeń.

- Tak? Ooo… A ja zawsze myślałam, że oni to zadzierają nosa jacy to oni nie są wyjątkowi i lepsi od nas. Trochę jak ci ze szlachty. No ale ze szlachtą to chociaż wiadomo jak gadać. “Tak milordzie”, “Oczywiście milady”, “Tak, przyjdę z tacą jak już goście pójdą.”. - Łasica chyba była zaskoczona, że te rozmowy z elfami to żadna czarna magia. A, że humor widocznie jej dopisywał to zaczęła się wygłupiać parodiując chyba samą siebie w kontaktach z błękitnokrwistymi.

- To czekaj, to ja może podejdę i zagadam do tamtej elfki. - powiedziała zerkając przez salę na siedzącą przy jednym ze stołów elfkę. Jakby sama chciała spróbować swoich sił w kontaktach z przedstawicielami starszej rasy. A okazja się nadarzyła bo partner elfki chyba wyszedł za potrzebą czy co bo chwilowo siedziała sama. Ale ruch w innej części sali przykuł jej uwagę.

- Oho. Chyba nas ten pyskaty zobaczył. Idzie tu. - mruknęła cicho widząc, że Mathias rzeczywiście pruje prosto na nich.

- Kogóż widzą moje piękne oczy! Pirora van Dyke! Witamy, witamy w naszych skromnych progach. A kim jest twoja koleżanka? - Mathias był wesoły, bezczelny i bezpośredni jak to już przy paru innych okazjach Pirora miała okazję się przekonać. Zatrzymał się przy obu kobietach i ciekawie szacował je wzrokiem.

Pirora od razu wskoczyła w rolę zaskoczonej sarenki która właśnie zobaczyła na drodze myśliwego.
- O! - udała zaskoczenie ale szybko zagrała powrót do rozluźnionej dziewczyny.
- Mathias. Nie spodziewałam się ciebie. Moment "skromne progi"? Wy tu urzędujecie? Nie wiedziałam, Nadia… - Pirora wskazała na swoja siostrę kultu. - pokazywała mi dzisiaj ciekawe miejsca do zabawy.

- Nadia to Mathias, który najwyraźniej mimo mojego zmyślnego przebrania szarej myszki postanowił jednak mnie bezczelnie rozpoznać. Co do dalszego przedstawiania się zostawię to mu bo nie będę mu odmawiać możliwości słuchania własnego głosu. Tylko jeszcze, Mathiasie to Nadia moja przewodniczka po tych ciekawych zakątkach miasta. - Pirora uśmiechnęła się I nie omieszkała wysmagać złośliwie najemnika słowami.

- Miło mi. I znalazłyście jakieś ciekawe miejsca? To jesteś w przebraniu? - Mathias obrzucił szybkim spojrzeniem sylwetkę Pirory jakby w pierwszej chwili po prostu podszedł i zagadał niespecjalnie zwracając uwagę na resztę. Dopiero po uwadze blondynki raczył się przyjrzeć dokładniej.

- Oj tak. Aż mnie tyłek boli od tego zwiedzania. Ale było cudownie! Naprawdę polecam zwiedzanie miasta z Pirorą! - Łasica wdzięcznie weszła w wykreowaną rolę i uśmiechnęła się ciepło do ich obojga. A przy okazji objęła ramię blondynki pokazując jak dobrze się czuje w jej towarzystwie.

- Aha no to świetnie. Mam nadzieję, że nie czekacie tu na naszego blondasa? - Mathias skinął głową pewnie nie dostrzegając dwuznaczności słów niebiskowłosej w spodniach. A widząc jej spojrzenie jakim obdarzyła Pirorę i znów wróciła do niego szybko wyjaśnił.

- No on pojechał do “Mewy”. Zdaje się, że wydawało mu się, że był z tobą umówiony. Na zwiedzanie jakichś elfek czy co. Tak coś mamrotał przed odjazdem. Dlatego troszkę się zdziwiłem jak cię tu zobaczyłem. Poczubiliście się czy co? - porucznik legionistów zapytał jakby właśnie był zdziwiony tym rozdrożem swojego dowódcy i Pirory.

- … - Pirora popatrzyła na niego wielkimi ocz całkowicie zdziwiona. Nie wiedząc co powiedzieć. - Ja… właściwie nie wiem co powiedzieć teraz… - blondynka popatrzyła na Nadie potem na Mathiasa. Sięgnęła po kufel głębszych łyków.

- Nie no nie będę go teraz szukać po całym mieście. - Blondynka rozejrzała się po tawernie szukając jakiegoś chłystka co nie pogardzi szylingiem.

- W “Mewie”? Ale w “Wesołej mewie”? - Nadia zamrugała oczami słysząc podejrzanie znajomą nazwę swojej ulubionej tawerny w której przecież nie tak dawno były z Pirorą. Widząc, że legionista potwierdził ruchem głowy zrobiła minę podobną do koleżanki.

- Cholera! Byłyśmy tam! Musieliśmy się jakoś rozminąć… A dawno pojechał? - zagaiła Mathiasa a ten zaczął główkować ile temu Dirk mógł stąd wyjść. Wychodziło na to, że już jakiś czas temu więc albo się o włos rozminęli w “Mewie” albo jak pojechały do “Kufli”.

- Ojej ale ja to mam pecha dzisiaj. Nikogo nie można dziś spotkać. - Łasica nieco się stropiła gdy dowiedziała się, że już kolejna osoba z nowych znajomych Averlandki co ją miała poznać a jakoś się jednak nie udało.

Z chłystkami to tu nie było tak łatwo. Większośc klientów pewnie była marynarzami, co niektórzy nawet oficerami i większość wyglądała na zajętych zaczętym już jakiś czas temu wieczorem.

- Widzisz trzeba było się nie cofać przed swoim nemezis. - Powiedziała blondynka mając inne zmartwienia.
Nie widząc nikogo zwróciła się do karczmarza. - Gospodarzu kochany nie masz może jakiegoś chłopca na posyłki, stajennego co by nie pogardził zarobić szylinga? - Spytała się przymilają co do człowieka zza lady swoim jednym z lepszych uśmiechów chwilowo ignorując Mathasa i Nadie.

- Trzeba było nie zapraszać na poznanie nowych kolegów i koleżanek. - jęknęła Łasica też nie bardzo wiedząc co tu jeszcze można zrobić w takiej zagmatwanej sytuacji.

- No mam kogoś takiego. A co potrzeba? - karczmarz skinął głową ale odpowiedział dość zachowawczo nie wiedząc czego się spodziewać po obcej i niezbyt bogato ubranej klientce.

- Pobiec z wiadomością do Wesołej Mewy. Nic nielegalnego obiecuje. - Pirora próbowała urzec go trochę uśmiechem trochę pieniędzmi. - Inaczej same będziemy musiały jechać a wtedy nie kupimy więcej trunków.

- A, wiadomość wysłać? Do “Mewy”? A to pewnie. - karczmarz rozpogodził się słysząc o co chodzi. Powiedział coś do kelnerki, ta zniknęła na zapleczu a po chwili wyszła razem z jakimś chłopakiem może parę lat starszym od Juliusa bo był od niego wyższy. Ale dość patykowaty.

- Ta pani ma wiadomość do “Mewy”. - szef powiedział do niego i zostawił go przy obu klientkach. A chłopak stanął przy nich czekając co ma zapamiętać i komu to w “Mewie” przekazać.

Zanim chłopak się pojawił blondynka wróciła uwagą do legionisty. - Macie karty? Jak tak to zacznijcie tasować bo się stąd już nie ruszamy. Nadia pójdziesz przodem, ja wyśle wiadomość i zaraz dołącze. Matias pewnie będzie zachwycony naszym towarzystwem. - Blondynka uśmiechnęła się pewniej do

Chłopak podszedł a Pirora pokierowała go do drzwi. Wręczyła mu połowę szylinga. - Choć młody trzymaj połowę teraz drugą dostaniesz jak wrócisz. - Wiesz jak wygląda Her Lange? - Po potwierdzeniu blondynka kontynuowała. - Powinien być w “Wesołej Mewie” jak go znajdziesz to powiedz żeby wracał do “Bryzy” i że roztrzepana Averlandka przeprasza. Jakby go nie było to się upewnij u kelnerki Corri taka blondynka że go nie ma. Zrozumiałeś? - Blondynka zapytała i dała chłopakowi jeszcze garść monet na dorożkę. - I weź dorożkę będzie szybciej.

- Dobrze proszę pani. - chłopak wysłuchał z poważną miną ale spojrzenie miał bystre jak na małego ulicznika przystało. Nie gardził też szylingiem a sądząc po minie nie uważał tego za zbyt trudną robotę. Na koniec pokiwał jeszcze głową po czym szybko zniknął na zapleczu skąd przyszedł.

W tym czasie pozostała dwójka zawędrowała już do stolika legionistów gdzie Mathias przedstawił nową koleżankę kolegom. I jak Pirora się do nich dołączyła to nastąpiła druga fala powitania. Znała już tego Borysa co mówił po kislevsku i tego ponurego mięśniaka co się mało odzywał. Razem z pozostałą dwójką spotkali się już wcześniej w żaglach. Nie znała Heike co dopóki się nie dosiedli była jedyną kobietą w ich towarzystwie. Wyglądała też na jakiegoś żołnierza czy oficera podobnie jak oni. Borys już zaczął coś pytać podobnie jak wcześniej Mathias przy szynkwasie jak to, że tutaj a nie w “Mewie” no ale porucznik wyratował sytuację swoim bezczelnym tonem, że wszystko jest w porządku i idzie zgodnie z planem więc ten temat jakoś się uciął.

- Tak, to co? Partyjkę? Opowiecie co tam się u was działo jak was nie było? Aha, Pirora, na jutro z tą kamienicą to aktualne? - Mathias przejął pałeczkę rozmowy jak i talię kart. Sprawnie tasował pulę a przy okazji zagadał do Pirory aby odciągnąć uwagę od kłopotliwego tematu.

- Witam Mości Panowie. Ach nie tłumacz mnie już nie ukrywajmy że chyba dobra zabawa w towarzystwie Nadi mi całkowicie zakiełkowała w głowie i ...zapomniałam. - Pirora spuściła głowę bezceremonialnie przyznając się do winy. Choć wspominając o Nadi puściła jej oko. - Tak jeśli możesz mi nadal pomóc jutro to będę ci wdzięczna.

- W co gramy i na jakich zasadach? I czy od razu na stawki czy pierwsza dla rozgrzewki? - Pirora zapytała o zasady gry.

- Ojej to bardzo cię przepraszam Piroro. - Łasica znów weszła płynnie w rolę i moment. Objęła koleżankę jakby chciała ją utulać i przeprosić. A gdy to robiła szepnęła jej do ucha. ~ Przyjmę każdą karę i konsekwencję z pokorą i przyjemnością. I nie dygaj. Jakoś to odkręcimy. ~ powiedziała całując ją na pocieszenie w policzek. Po czym wyprostowała się, klasnęła w ręce i zatarła je gotowa do gry.

- Dobra to jutro będę. Tam na placu albo już pod Bursztynową. Jaki to był numer? - zapytał porucznik rozdając karty wszystkim graczom. Co było dość ciekawe bo większość gier była policzona na czwórkę grających.

- Siedemnaście. - Powiedziała Pirora i zatopiła się trochę w grę “Drużynową”. Gdyż pod stołem dawałą nóżką znaki Łasicy zawsze kiedy czuła że ma dobre karty. Było to jedyne oszustwo na jakie mogła sobie pozwolić. James trochę ją uczył ale potrzebowała więcej wprawy. Rozegrali parę partyjek i zamówili parę kolejek Pirora co jakiś czas zerkałą w stronę drzwi. Małe pogaduszki i czasem przekomarzania się z Matiasem, parę żartów Łasicy i czas jakoś mijał.

Czas jakoś mijał. Gra w jaką grali była nowa dla obu kultystek. Ale legioniści chętnie tłumaczyli zasady. Przy okazji wyszło, że przynajmniej według Heike dobrze, że grali z jakimiś początkującymi i to z paniami bo jak grała z nimi sama to zawsze ją ogrywali. Na co Mathias się zrewanżował, że po prostu słabo gra w karty. I tak to szło przy miodzie, piwie i winie aż wrócił ten chłopak posłany do “Mewy”.

- Znalazłem Herr Lange. Przekazałem mu wiadomość. Powiedział, że umówił się w “Mewie” i tam zamierza skończyć wieczór. Ale zaprasza do siebie. Będzie jakaś odpowiedź? - chłopak jakby wyrecytował z pamięci to co usłyszał od adresata i czekał teraz na reakcję drugiej strony.
 
Obca jest offline