„Mieć koronę i nie mieć korony to już dwie korony !” – pomyślał zbierając wszystkie kosztowności , niemniej nawet on nie poważyłby się na zabranie czegoś co jak przypuszczał wyglądało na malutką rzeźbę – obrazek żony ? Nawet jeśli nie to ryzyko było po prostu zbyt duże jak na niewielką wartość tego znaleziska. Wolał nie mieć przy sobie fantów które były niepowtarzalne i które ktoś mógłby rozpoznać. Wchodząc dalej w głąb tunelu ostrożnie przyglądał się osuwiskom, nie chciał zostać zakopany żywcem przez niestabilny teren – a z drugiej strony nie był żółtodziobem by obawiać się przejścia zabezpieczonego przecież przez górników. Można było co prawda zastanawiać się nad jakością tego zabezpieczenia ale Tupik do lękliwych nie należał.
W końcu jego oczom ukazała się szczelina i doskonale wiedział że nikt inny prócz niego nie miał szans się tam zmieścić, zatarł ręce z ekscytacji, dobrze wiedział że takie szczeliny bywają niebezpieczne, że istnieje ryzyko ugrzęźnięcia , niemniej pokusa dla „Grotołaza” była zbyt wielka by miał czekać aż ktoś poszerzy wylot. Starym sprawdzonym sposobem odchudził się z ekwipunku pakując wszystko do torby która zamierzał pchać przed sobą przez chwilę mierzył otwór dopasowując się do niego, by sprawdzić czy musiał wślizgiwać się do niego w samym ubraniu czy tez niekoniecznie – pewnym było jednak że w przypadku zaklinowania się torby sam już nie będzie pchał się dalej. Całość bagażu przywiązał sznurem po to by w razie problemów mógł się wycofać rakiem a później wyciągnąć torbę gdyby ta utknęła, niemniej miał już spore doświadczenie w łażeniu w grotach więc wiedział na co może sobie pozwolić a na co nie. Wziął głęboki oddech pełen niezmierzonej ekscytacji i zanurkował w wąski tunel głęboko wierząc że doprowadzi go do … to nie miało znaczenia do czego go doprowadzi, tak jak w pościgu za króliczkiem gdy liczył się sam pościg nie zaś króliczek.