13-08-2021, 22:24
|
#14 |
Konto usunięte | Kobieta patrzyla na drzwi izolatki, jednocześnie analizując sytuację. Policja nie przyjedzie, ponieważ podobne incydenty mają miejsce w innych częściach miasta. Czyli… faktycznie jakaś zaraza? Calista stwierdziła, że choroba wygląda trochę jak ludzka odmiana wścieklizny. Najważniejsze pytanie brzmiało – jak można się nią zarazić? Raczej nie przez oddychanie, bo wszyscy by już wariowali. A zatem? Może kontakt fizyczny z zarażonym?
Korzystając z tego, że uwaga ochrony jest skupiona na izolatce, Martinez podeszła do Boba. Odruchowo budził u niej zaufanie, jakby byli ulepieni z podobnej gliny. No a poza tym – nie wsypał jej, choć zdradziła mu prawdziwe imię.
- Jeśli to zaraza, trzeba stąd uciekać i zabunkrować się w miejscu, gdzie nie ma wielu ludzi… - szepneła, po czym dodała półgłosem - Po co tu jesteś? Masz tu kogoś?
Potem zapytała głośno ochroniarzy:
- Szukam doktora Ricardo de Hezo, znacie go? |
| |