Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2021, 18:53   #178
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Tupik
Wpełzł do szczeliny, popychając przed sobą worek z dobytkiem. Jego halfliński wzrok pozwalał mu dostrzegać szczegóły nawet w pół-mroku, jednak w całkowitych ciemnościach widział tak samo niewiele jak przeciętny człowiek. Gdy tylko więc spełzł głębiej, tam, gdzie nie sięgał nawet słaby blask ustawionej w tunelu latarni, wszystko okryły zupełne ciemności. Łatwo było w takich sytuacjach o atak paniki, jednak on miał dość doświadczenia, by nie stracić orientacji. Parł przed siebie, coraz to czując delikatne powiewy powietrza, które przeciskały się z cichym świstem obok pchanej z przodu torby.

I nagle coś ją zablokowało. Niziołek sięgnął w wąską szczelinę obok swojego dobytku, wyczuwając przed sobą tkaninę... I obleczone w nią ciało. Zdecydowanie zaklinowane było w przestrzeni przed nim.


Gothard przekonywanie d20(-2 śmierć chłopaka)= 9 porażka

Gothard
Mięśnie szczęki osiłka zadrgały z gniewu, gdy kapłan podstawił pod nie swój potężny bojowy młot. W tym momencie wzrok pobliskich miejscowych już zdecydowanie utkwił w tej scenie. Wydawało się, że przez moment ustały nawet lamenty rannych, gdy wszyscy spojrzeli w ich stronę.
- Srogie sądy wydajecie ojcze nad młodym i głupim, którego jedynym zawinieniem było to, że zwiodły go wasze opowiastki. - odparł sołtys gorzko i zaskakująco poważnie jak na swoją do tej pory jowialną aparycję.

Widać było, że zachęcony tym wyrokiem brat Klausa już chciał coś powiedzieć, ale sołtys zdecydowanie uniósł dłoń, uciszając go.
- W przeciwieństwie do Gregora wierzę, że mieliście dobre zamiary, ale zabrakło wam jedynie rozsądku i wiedzy... Jako żeście stanu kapłańskiego wolno wam tu ostać nim się nie wyleczycie i nawet ludzie wam rany zaleczyć pomogą. Ale odejdźcie zaraz po tym i nie mieszajcie już w głowach naszym młodym. Dobrze i bezpiecznie nam się tu żyło, nim wyście się nie zjawili...

Zawtórowały mu liczne wyrazy poparcia dobiegające od wielu zgromadzonych tam miejscowych. Jedynymi gapiami, którzy sądząc po wzroku, nie życzyli mu źle, byli dwaj łucznicy, których pamiętał z walki z dzikiem, i którzy pewnie dokładnie widzieli, jak wiele ryzykował, by obronić wioskę przed atakiem.

- Banda niewdzięcznych... - usłyszał za sobą sfrustrowany głos Valko, który stał tam z Nielsem. Drugi z ochroniarzy ledwo trzymał się na nogach, jego brat musiał mu pomagać ustać. - Pomyśleć żeśmy dla nich życie... - nie skończył, westchnął tylko. - Ojcze, ostaw ich tutaj, przy wozie bandaże mamy, równie dobrze i my was opatrzyć możemy. Byle szybko, bo żywot z was straszebnie ucieka - wskazał na skórznie kapłana, spod której wyrastały rozszerzające się, czerwone plamy krwi.


Karl
Wkroczył na były dziedziniec, spoglądając z rozżaleniem na resztki wypalonego szkieletu domostwa. Nawet kamienna konstrukcja nie wytrwała w pełni, skruszona zapewne ogromnymi temperaturami panującymi podczas domniemanego pożaru. Otoczyli go luźnym, szerokim półkręgiem, jednak pomni jego słów nie wycelowali w niego broni, trzymali ją albo w pochwach - jeśli je mieli - albo luźno w spuszczonych wzdłuż tułowia rękach. I arsenał faktycznie nie prezentował się zbyt przerażająco. Były to dwa długie noże, krótki miecz i jeden niewielki łuk. Unieśli ostrzegająco wolne dłonie, dając mu do zrozumienia, by nie podchodził, bo nie mają zamiaru zaatakować pierwsi, ale będą się w razie czego bronić.

Była ich czwórka i poza niewysokim szczurkowatym mężczyzną w mycce i jasnowłosą kobietą, których już widział, było tam jeszcze dwóch rosłych blondynów, których grubo ciosane rysy i tępe miny jednoznacznie świadczyły o niezbyt lotnych umysłach. Teraz widać było, że kobieta była całkiem przyzwoicie ubrana, jakby pochodziła z biednej szlachty albo zamożniejszego mieszczaństwa, miała też na sobie ćwiekowaną skórzaną zbroję, która wydawała się nowiutka i nieużywana w boju.

- Rycerz chcący się wywiedzieć co tu zaszło? - zaczęła kobieta, unosząc brew i dokładnie taksując go wzrokiem. - No, na raubrittera mi chyba faktycznie nie wyglądacie... - osądziła wreszcie.
- Jeśli wy głównie zainteresowani tymi murzyskami, a nie nami, to do was też nic nie mamy. Widać było, że jej towarzysze trochę się uspokoili.

- Jestem Laura Elken, a to moje Nocne Jastrzębie - wskazała pozostałą trójkę. - Polujemy na potwory, a gminna wieść niesie, że jeden zadomowił się w tym smutnym zamczysku lub jego pobliżu i okoliczne sioła nocami nawiedza. - wytłumaczyła, z dumą wymawiając miano ich grupy. - Co tu się dokładnie stało, nie wiemy, ale gada się, że to tragiczne dzieje były, co mogło, ale nie musiało być związane z zadomowieniem się tu bestii.
Ponownie spojrzała na jego postać oświetlaną płomieniami pełgającego ogniska.
- A czemu wyście zainteresowani tym domostwem?


Arnold przekonywanie d20(+2 za umiarkowaną ilość złota)=4 sukces

Arnold
- No dobra, dobra, nie niecierpliwcie się, przecie już wam wierzę - zapewnił, przyglądając się z uznaniem wypełnionemu mieszkowi.

Zaprowadził go do przewróconej, lekko mokrej ładowni i wtedy już nie było wątpliwości, że ładunek był jego. Jeden z pakunków oznaczony był pieczęcią przedstawiającą baranią głowę z nadłamanym prawym rogiem, co było godłem jego kontrahenta. Były tam całe 3 tony na które czekał od tyly tygodni.
- No! - poganiacz wyraźnie się ucieszył. - Widzę żeście faktycznie poważnie zainteresowani. No to rzeknę wam, że eeee... - podrapał się po czole pod kapeluszem. - 500 złociszy i ładunek będzie wasz! - wypalił ni z gruchy, ni z pietruchy i nie trzeba było być wybitnym kupcem, by stwierdzić, że cenę zupełnie wyssał z palca.

- A co do naszych wschodnich braci, tom gotów ślubować na bóstwo każde, żem wam wszystko powiedział, co wiedziałem! Popili z nami, wsiedli na wóz i zniknęli w mroku. I tyleśmy ich widzieli!

Rozpoznawanie emocji d20(-2 trudny)= 3 sukces


Zupełnej pewności nigdy nie można było mieć, ale wydawało się, że poganiacz przynajmniej w tym temacie był szczery.
 
Tadeus jest offline