Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2021, 01:21   #13
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Manfred von Windish-Gratz wysłuchał pytań, wątpliwości i ku swojej radości także pomysłów i zaczął odpowiadać. Ale dopiero po zadaniu sarkastycznego pytania:
- A w jakiż to sposób proponuje się Pan dowiedzieć, Panie Rudolfie, czy Księżna jest świadoma istnienia tychże listów? Umówić się na audiencję i zapytać co jest w jej tajnych listach, o których mi nie mówiła, żebym sobie porównał z tymi, które moi ludzie przeczytali? Albo może wspomnieć, że po prowincji i okolicach krążą listy z podpisem wyglądającym jak jej, przez które Wernicky odniósł taki sukces? I przede wszystkim po co o to jej pytać, nie mając żadnego pomysłu kto może być za to odpowiedzialny? Jeszcze lepsza sugestia z obwołaniem wszystkich fałszywkami, dziękuję bardzo. Pewnie, sam to zakrzyknę wielkim głosem gdy nie będzie innego wyjścia - ale oskarżenie Krasnoludzkiego Króla o kłamstwo lub głupotę (że się dał nabrać na fałszywkę) jest ryzykowne. Nie mówiąc już o tym pomyśle, że kłopotać się listami nie trzeba... ale jak myślisz, drogi Rudolfie, co zrobią szlachcice, którzy potracili majątki i członków rodziny podczas tego napadu kiedy dostaną w swe ręce dowody na to, że Elektorka to wszystko zaplanowała? Nawet jeśli usłyszą, że to fałszywki, myślisz że wszyscy uwierzą? - potarł skronie - I tak, opinia publiczna jest oburzona. Nie żeby to kogoś obchodziło w Pałacu. Ale szlachta jest oburzona i tym nawet Elektorka musi się przejąć. Oburzona jest zresztą i sama, splądrowano jej ulubione miejsce zakupów poza Nuln, czyli Meissen. Obawiam się jednak, że i Król Alrik jest oburzony posądzeniem go o zdradę i nie będzie się chciał rozstać z dowodem, że to nie on zdradził. - dodał.
- Za to pomysł ze sprawdzeniem listu wyborny. Zwłaszcza skoro uzyskam wsparcie (i pismo od) szanownego pana Galvinsona. Jeśli papier i atrament nie będą pasować, będzie to dowód niewinności Elektorki, a i może uda się znaleźć miejsce, w którym listy napisano. Księżna używa wyłącznie papieru najwyższej jakości, delikatnego, ręcznie czerpanego. Kancelaria Pałacu ma oczywiście innego dostawcę, tam zwraca się uwagę na koszty, zdaje się z papierni z miasta. To samo z atramentem. Zdobycie próbek to żaden problem, specjalista, który mógłby je porównać... znajdzie się. Dołączy do grupy jadącej do Karaku.
- Istnienie innych listów niż te trzy wymienione jest prawdopodobne, niestety nie wiem kto mógłby je posiadać. Kto jest niechętny Nuln? - westchnął -Ostatnimi czasy niechętni Nuln są wszyscy na południe od Wissenburga. Ale rozumiem, że chodzi o czas tuż przed rejzą Granicznych. Warto byłoby sprawdzić działania rodów i gildii tuż przed najazdu, kto pozbywał się aktywów na południu ten możliwe, że coś wiedział. Ktoś od Toppenheimerów mógł też dostać, ale w czyim byłby posiadaniu? Ich tam trochę jest, teraz zresztą tłuką się między sobą i każdego obcego potraktują jak prowokatora pewnie.
Jeśli chodzi o organizacje przestępcze w Nuln, to miałem jednych podejrzanych. Ludzie z "organizacji Mocka" odpowiadali za podpalenie magazynu w garnizonie kiedy ów Cichy z otoczenia Brocka mordował głównodowodzącego obroną prowincji. Dziękuję za tę informację, do niedawna byłem przekonany, że to sprawka samego Brocka. Wątpię by taka persona miała kontakt z Elektorką, ale ktoś im musiał złożyć zlecenie. Mock, niestety, nic nie powie. Nie żyje. Jego zastępca zaś miał mi dostarczyć dokładniejszych informacji, ale ludzie, których po niego wysłałem skopali sprawę i teraz myśli, że chciałem go zabić.
Odpowiadali także za pozbycie się żołnierzy z posterunków. Trucizna ukryta w beczkach z winem. Beczki były specjalnie przygotowane... Być może bednarz, który wyprodukował i sprzedał im te beczki myślał, że posłużą do zwykłego przemytu, a kwatermistrz zapisał je sobie jako "prezent" za niezgłoszenie w raporcie "eksportu" tarcz, ale prawda jest taka, że obaj niechcący zdradzili Wissenland. Kwatermistrz nie żyje, ale ów mistrz bednarstwa znajdzie się w solidnych kłopotach, jeśli kiedykolwiek odkryją kim był. Za trucie żołnierzy Imperium to wyrok nielichy jest. I dla niego i całej jego rodziny...

W prologu sesji Mock został zabity przez Karla Altmeiera z Ostatnich na rozkaz Gustawa chwilę po ucieczce reszty z Was. Jeszcze za jego życia przeszukiwała go Leo i jeszcze raz Detlef. Żadnych obciążających papierów nie znaleziono.
Mieliście rozkazy by uwolnić Alfonsa i zabić Mocka, ale zamiast tego podczas spotkania Mocka opatrzyliście, a Alfonsa obiliście i porwaliście. Dzięki Leo uciekł (i chwała jej za to, inaczej byście mieli jeszcze większe kłopoty), ale i tak Was nie lubi. Ani zleceniodawcy, który obiecał, że Mock zostanie zabity (jak go wyprowadzaliście to Mock był żywy i opatrzony), on uwolniony i przejmie kontrolę nad "gangiem" (ludzi wybiliście wszystkich jak leci, nawet tych co byli po Waszej stronie)


Detlef pamiętał Mocka. Kiedy go opuszczali, żył jeszcze, a Karl Altmeier zabierał się do "przesłuchiwania" go. Najwyraźniej zakończyło się ono niewesoło dla ofiary. Krasnolud pamiętał, że wcześniej osobiście go przeszukał, żadnego listu od Elektorki nie znalazł. Ale gość wyglądał jakby już wcześniej ktoś go przeszukiwał. Roz miała dziwne wrażenie jakby już to nazwisko słyszała. Była przekonana, że nie jest to jej wspomnienie, ale wyraźnie widziała walkę w piwnicy, słyszała też kłótnię między dwoma "hersztami", jeden oskarżał drugiego za branie zleceń za jego plecami, drugi odgrażał się, że ma możnych protektorów.
Rudolf również kojarzył Geofrey'a Mocka. I jego zastępcę, Alfonsa Ragorna. Jedni z jego najlepszych klientów swego czasu. Przemyt, kradzieże, podpalenia, zabójstwa na zlecenie. Słyszał też o Rzezi przy Dróżce Vogelhansa, gdzie trzech napastników (sam uważał, że tylu widzieli świadkowie, a pewnie było ich więcej) zmasakrowało cały gang, zabijając wszystkich poza Alfonsem, nawet psa, i podpalając przy okazji ich siedzibę.

Manfred tymczasem po zastanowieniu kontynuował:
- Hmm... W raporcie od drużynowego maga Ostatnich - skinął głową w kierunku Gustawa i krasnoludów, jedynych członków tego oddziału wciąż obecnych - pojawiła się wzmianka o wampirze, który przybył stworzyć sobie leże, ale nie wierzę, że ktokolwiek mógłby wysłać list z zaproszeniem do czegoś takiego. W Armii też musieli kogoś mieć, ale oficera wystarczy zaprosić na audiencję, nie trzeba żadnych listów słać. - dodał na koniec najmniej prawdopodobne tropy.

- Zwiadowców i szpiegów pewnie Graniczni mieli, ale zapewne są z powrotem po tamtej stronie gór. Zresztą, nie bardzo jest czas by jechać tam i szukać po omacku. A z tych co nie dopełnili obowiązków to cóż... wychodzi na to, że ja, w końcu odpowiadam za to, by wiedzieć co się szykuje poza granicami. Żadnego listu jednak nie dostałem. Zresztą, cokolwiek Wielka Księżna zechce mi przekazać, wystarczy by wezwała mnie do Pałacu. Nie żeby to czyniła. "Dżentelmeni nie czytają cudzych listów", jak raczyła się wyrazić przy naszym pierwszym i ostatnim spotkaniu. A oficerowie, którzy ogarniali posterunki, logistykę itp., polegli podczas najazdu albo zostali powieszeni za zdradę. Kwatermistrz tutejszego garnizonu prowadził całkiem bogaty w informacje dziennik. Odzyskałem go niedawno właśnie z rzeczy niziołka o którym wspomnieliście, panie Thorvaldsson. Niestety nie wyglądało na to, by Wasz kolega "węszył", księga nie była rozkodowana. Moim ludziom się to udało - kwatermistrz zapisywał informacje głównie o przekrętach finansowych... Udało mi się dzięki temu namierzyć kilku skorumpowanych oficerów i podoficerów, którzy podmieniali ziarno w spichrzach. Twierdzili, że zrobili to ze zwykłej żądzy zysku, zarówno oni jak i notatki sugerują, że szefem był właśnie kwatermistrz, ale tropy też idą w kierunku "organizacji" Geoffrey'a Mocka. A zgranie czasowe z najazdem nie było przypadkowe. Przy okazji - z ich zeznań wynikało też, że jakiś "Truskawa" maczał palce w całej sprawie, przynajmniej pod koniec.
Ostatni kojarzyli tę aferę ze zbożem - przez nią choćby w Meissen nie mieli żywności by wytrzymać oblężenie. Najwyraźniej niziołek Bert, ich kolega, był w to zamieszany. Rzeczywiście kiedyś "zainwestował" ich łupy w szemrane interesy... przyjęli wtedy te pieniądze nie pytając skąd zysk.

- Zgadzam się z panem Thorvaldssonem, sprawca lub sprawcy prawie na pewno są z/w Nuln. Wernicky nie miał jak zorganizować tak udanej rejzy bez wsparcia z wewnątrz. Najwięcej na tym zyskało Zgromadzenie - rozeznać się w tym konglomeracie dworskiej szlachty, mistrzów bogatych gildii kupieckich i rzemieślniczych, fabrykantów, urzędników i kapłanów pomóc może właśnie Pan Kaufmann, między innymi dlatego go zaprosiłem na to spotkanie. Zyskał Wasz znajomy, von Rudger, albowiem został bohaterem, dostał awans i stałą pozycję na dworze. Nie sądzę jednak by on mógł być odpowiedzialny - to wojownik, jego siłą jest raczej zbrojne ramię niż głowa. Któreś z dwunastki "rodowitych" Toppenheimerów mogło zyskać - a nuż wygra walkę o władzę w rodzie. Gdyby Etelka żyła, dopilnowałaby, by przejął ją Olaf von Sektlibe, jej adoptowany syn.
By nie zgrzeszyć zaniechaniem przy odpowiadaniu na zadane pytanie - Księżna von Liebowitz, Elektorka Wissenlandu i Wolnego Miasta Nuln, zyskała pozycję najpotężniejszej Elektorki, nie licząc oczywiście samego Imperatora.
A jeśli znajdę winnych, to i ja zyskam. Odkupienie. Ponieważ jako że wywiad Wissenlandu jest moją działką, to moja głowa wisi aktualnie na włosku. W każdej chwili Księżna może mnie wyrzucić ze stanowiska. O ile nie sceduje i tego na Zgromadzenie. Dlatego też nie chcę by to było oficjalne śledztwo, przecież pisemny raport zawierający wspominki o listach i podpisach zostanie uznany za zdradę stanu.


- Brock dostał "swój" list z rąk granicznych. Skąd Wernicky miał list od Elektorki do Etelki von Toppenheimer? Musiał być zdrajca albo wśród posłańców tutaj albo w Pfeildorfie. Karak Hirn nie doczekało się odpowiedzi. Znów Nuln jest jedną z opcji. Organizacja Mocka też tu miała siedzibę. I ci co zyskali też są tutaj. - wtrącił się Gustaw.

- Co do tego, w czym mogę pomóc kontynuował szef wywiadu - Mogę spojrzeć na weksel? Niech mu się przyjrzę... To z Pierwszego Krasnoludzkiego Banku Nuln. Twardy orzech do zgryzienia. Nikogo tam nie mam, a honor nie pozwoli im na zdradzenie swoich klientów. W każdym razie na pewno nie mnie. Jeśli chodzi o sekretariat polecam rozmówić się z Hieronimusem Ostwaldem. Co prawda jest byłym sekretarzem Elektorki, ale o funkcjonowaniu sekretariatu i archiwum wie chyba wszystko. Zaprosiłem go tu zresztą dziś, może mieliście go już okazję poznać. Tylko nie dajcie mu się rozgadać o skavenach, bo do jutra nie skończy - uśmiechnął się - A jeśli chodzi o pocztę... Ptak mógł się zawieruszyć, mógł paść po drodze, mógł go porwać jastrząb... ale nie wierzę w taki zbieg okoliczności. Ptaka przechwycić może byle dobry strzelec, o ile wie kiedy i skąd będzie wypuszczony. Ale raczej nie zrobi tego po cichu, strażnicy by zareagowali. Samą wiadomość w Nuln, jeśli dotarła, musiał widzieć Generalny Poczmistrz, Mistrz Heinrich von Stephan. Mimo sześćdziesiątki na karku wciąż żywo pilnuje by wszystko przechodziło przez jego ręce. Do niego mogę napisać Wam list polecający, zresztą, kiedy krasnoludy przyjdą zapytać o zaginioną wiadomość raczej się nie zdziwi.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 15-08-2021 o 02:33.
hen_cerbin jest offline