Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2021, 07:06   #395
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; pokój w Wesołej Mewie Pirora i Burgund

Pirora pożegnała Łasicę całusem i słowami zapewniającymi trochę pokój ducha.
- Nie martw się Nadia będzie dobrze. W kolejny Festag możliwe że przeżyjesz coś niesamowitego a jak pójdzie dobrze będzie to coś naszego. Może nawet da się na tym zarobić co powinno się spodobać Versanie. -

- No oby! Jakby się udało tak z tą Oxy i jeszcze ją z tym loszkiem to ojeja jej! Będę trzymała za was kciuki! - Łasica roześmiała się wesoło. I pokazała jak mocno będzie trzymać kciuki. Zaś już teraz w mrocznym jeszcze progu drzwi i nowego tygodnia zdradzała wielkie emocje i nadzieje na to obiecujące spotkanie za tydzień w pewnym starym, porzuconym pensjonacie. Potem pomachała jeszcze stojącej w progu Pirorze, posłała jej całusa, odwróciła się i ruszyła ciemnym korytarzem.

Blondynka klepnęła Łasicę w tyłek na dobry początek dnia a jak tylko zamknęła drzwi zaczęła się szybko ubierać. Plusy ubrania służebnych były takie że łatwo się je zdejmowano i zakładało, Jej porządne ładne ubranie nie było tak łatwe w obsłudze. Kiedy była gotowa obudziła Burgund.

- Hej, sekutnico, musisz zamknąć za mną drzwi…- Blondynka lekko potrząsnęła ramię kobiety.

- A to ty… To Łasica już poszła? - brunetka przesunęła dłonią po oczach i twarzy. Uniosła ją i rozejrzała się po wynajętym pokoju jakby próbowała sobie przypomnieć jak i z kim się tu znalazła. - Aha, no tak, drzwi. - pokiwała głową siadając nago na łóżku jakby dopiero do niej docierało o co się rozchodzi. - A widziałaś może gdzieś kluczyk? - zapytała podnosząc swoje wciąż spętane skórzanymi kajdanami nadgarstki. Wyglądało na to, że dochodzi do siebie coraz bardziej.

- Mhmm, dobre pytanie, zaraz pomogę ci szukać. Trzymaj napij się. - Pirora najpierw podała kobiecie otwartą butelkę z resztką wina zaczęła rozglądać się za kluczykiem. Stół, okolicę łóżka by w końcu poszukać we własnej torbie gdzie wcześniej schowała resztę skarbów.
- To co będziesz miała dzisiaj czas po południu na szybką wyprawę ze mną w celu inspekcji lochu? - Zapytała Pirora opróżniając zawartość torby na stół by usłyszeć też charakterystyczny brzdęk klucza o blat stołu. A właściwie trzech bo jeden był to jej klucz od pokoju pod Żaglami, drugi od lochu a trzeci od od kajdanek. Podeszła do złodziejki by ją oswobodzić.

- Dzięki. - Burgund z wdzięcznością przyjęła wino i chętnie zwilżyła gardło gasząc pragnienie. To jej chyba pomogło zacząć przytomnie nowy dzień. Jak i temat jaki zaczęła nowa koleżanka.

- A wy naprawdę macie loszek z dybami i całą resztą? - zapytała bez skrępowania zdradzając swoje zaciekawienie, wręcz fascynację tym tematem. - To pewnie, że przyjdę! Tam do “Żagli” tak? Do “Pełnych żagli”? A gdzie mam przyjść? Gdzieś na dole do stołu czy do jakiegoś pokoju? - zapytała wesoło jakby już cieszyła się na taką nową przygodę. A w międzyczasie przy świetle świecy Pirora znalazła kluczyk do jej kajdan. Leżał blisko tej świecy to mogła teraz uwolnić naguskę.

- Naprawdę mamy loszek. Chwilowo jest w pustostanie ale jeśli Oksana przyjęłaby moją propozycję, myślę że przeniosły byśmy go innego miejsca i daly jej nieograniczony dostęp. Myślę że mogłaby tak zdziałać coś niesamowitego. - malarka odpowiedziała tak samo bez skrępowania i szczerze. - Tak, w “Pod pełnymi Żaglami”. Po południu powinnam być już z powrotem, mam dzisiaj trochę napięty terminarz. Jakbym jednak miała jakieś opóźnienie zapytaj w karczmie o Juliusa. Zaopiekuje się tobą. - Malarka nie mówiła Burgund, że Julius to mały chłopiec, gdyż nie uważała to za zabawne jeśli złodziejka przekona się o tym sama.

- Też się zrywasz z nami czy zostajesz odsypiać? - Spytała upewniając się ile brunedka ma czasu. Malarka chciałą ją do czegoś naklonić w imie dalszych przeprosin herr Lange ale wolała to zrobić podstępem.

- Chciałam pospać. Poza tym no wiesz, nie wiem czy by się na nas nie wkurzył jak wstanie a żadnej z nas nie będzie. - powiedziała lekko się uśmiechając na blondyna pochrapującego na przeciwległym łóżku.

- A co? Jestem ci do czegoś potrzebna? - zapytała wracając spojrzeniem do ubierającej się blondyki. Teraz znów miała wesołe i psotne spojrzenie dając znać, że senność już z niej uleciała.

- A co chcesz zaproponować Oskanie? - zapytała jeszcze zaciekawiona pomysłem nowej koleżanki.

- Myślę że tak duży chłopiec poradzi sobie z pobudką i ubraniem się bez naszego chuchania na niego. - blondynka zaśmiała się nieco z najemnika i własnego żartu i przeszła do knowań sugerując by kobieta wykorzystała że ma najemnika dla siebie. - z ciekawości pytam, po jego lewej pościel powinna być jeszcze ciepła po mnie. A i… - Zbliżyła się do twarzy nocnej kochanki a dokładniej do jej ucha by ukryć nieprzyzwoitość. - ...śmiem twierdzić że jak Dirk obudzi się z twoimi ustami na jego stojącym na baczność żołnierzu to spokojnie doprosić się o taką atrakcję jaką ja miałam na koniec.

- Cóż jak wspominałam wczoraj szkoda żeby te wszystkie dyby i krzyże i klatki i cała reszta stały i się kurzyły. Może Oksana będzie chciała mieć nieograniczony dostęp dla siebie i swoich zwierzątek? Tylko wolałabym jej to zaproponować sama w Festag jeśli przyjmie zaproszenie.

- Tak myślisz? - Burgund skorzystała z okazji i objęła nachylającą się nad nią blondynkę. Aż w końcu tej było łatwiej usiąść jej na kolanach.

- Myślę, że się ucieszy. - powiedziała trochę nie bardzo wiadomo kogo mając na myśli. Bo patrzyła na przeciwległe łóżko ale rozmawiały też o Oksanie.

- Myślę, że to dobry układ. Wy się podzielicie ze mną tym loszkiem a ja z wami moją panią. A jak mnie nie bujacie co tam jest w tym loszku no to chyba Oxy też powinna się ucieszyć. Chciałabym zobaczyć jak z Łasicą robi porządek. - brunetka mówiła zapatrzona gdzieś w ścianę jak chyba próbowała sobie wyobrazić co może powiedzieć krawcowa Grubsona ale chyba już uwierzyła, że stara i nowa koleżanka jej nie bujają w tej sprawie. Zaśmiała się cicho ale złośliwie gdy wspomniała jak jej pani mogłaby oćwiczyć jej niedawną rywalkę w tym loszku i nie tylko.

- No dobrze, przekonałaś mnie. Cel jest zaszczytny to co będę mogła to wam pomogę. - obiecała całując policzek blondynki. Nie odsuneła jednak głowy i tak obie mogły razem spojrzeć na drugie łóżko przed nimi.

- A przyznam ci się też o tym myślałam. Dlatego chciałam zostać. Mam nadzieję, że będzie miał ochotę na poranny numerek. Strasznie mi się podobało co wyczynialiście w nocy. To mówisz przywitać go gorąco ustami z samego rana? Mhm. No brzmi nieźle. Chcesz popatrzeć czy musisz już lecieć? - zapytała cicho wchodząc w ten spiskowy ton na niczego się nie spodziewającym kochanku który dalej spał pewnym, spokojnym snem niewinnego.

- Niestety - Powiedziala calkowicie zrezygnowana malarka tonem jakby wcale nia chciała wychodzić. - Mam dzisiaj pierwsze spotkanie by zapewnić sobie własne cztery ściany do bycia w ich obrębie nie przyzwoitym i muszę się przygotować. - Ale możesz wspomnieć że “Zapewniam cię że mu się spodoba pobudka”. A jak się zobaczymy możesz opowiedzieć na co jeszcze go namówiłaś. - blondynka puściła oko do kochanki i w końcu ruszyła do drzwi. - Dobra idę biegnę bo czas nie czeka nawet dla imperatora.

Nordland; Neues Emskrank; Tawerna Pod Pełnymi Żaglami; Pirora i reszta

Malarka wpadła do do tawerny i od razu szybkim krokiem poszła na górę przy drzwiach spotkała Irine i Juliusa którzy nie zadając pytań wysłuchali jej poleceń.
- Julius śniadanie coś pożywnego i ciepłego. Jak pojawi się Kerstin niech do nas dołączy w łaźni jeśli jeszcze nie skończymy. Irina biegnij przygotować kąpiel, ja zaraz zejdę tylko wybiorę ubranie. - Mówiąc to wpadla do pokoju i zaraz dobrała coś strojnego, ciepłego i egzotycznego dla Nordlandczyków.

Spotkała się z Kerstin na dole w drodze do łaźni i podała jej zestaw ubrań. Woda w bali była letnia nawet chłodna ale takie sa minusu robienia wszystkiego rano na wariata w biegu. Irina pomogła szorować szlachciankę zmywając pozostałości po nocnych igraszkach a chłodna woda była najlepszym środkiem pobudzającym.

- Wypchana? - upewniła się malarka nie będąc przekonana do tego. Martwe zwierzęta nie miały tej iskry w oczach. - No nie wiem popytaj jeszcze.

Przy śniadaniu w którym uczestniczył też James i Irina szlachcianka określiła swoje przygody poprzedniego wieczora jako:

- Razem z Nadią szukałyśmy po mieście zaginionych skarbów. i Faktycznie coś znalazłysmy ale opowiem pewnie jutro dokładniej, dzisiaj jestem dosłownie w biegu. Aaaaa! Irina jak po powrocie zabierzesz się znowu z dziewczynami za suknie to mam zadnie specjalnie. Potrzebuje czterech masek wiesz takie jak ja i ojciec nosiliśmy na bale w stolicy. Dwie bardziej strojne i dwie takie standardowe zwykłe. Pewnie starczy wam materiałów ze skrawków jakie zostały. Do strojnych możesz wykorzystać elementy z brązowej szkatułki może coś będzie pasować. - Irina przytaknęła a James popatrzył na wzmianki o balach maskowych z ojcem znacząco na szlachciankę. Wiedział jakiego typu są to bale bo zawsze ich eskortował na nie. Blondynka spojrzała na niego twierdząco “Tak znalazłam w mieście jaskinie nieprzyzwoitości, tak będziesz mnie eskortował na te zabawy.”.

- Julius być może przyjdzie dzisiaj do mnie kobieta o imieniu Burgund jeśli bym jeszcze nie wróciła poproś by poczekała, Zagadaj ją oczaruj wiesz tak jak ty potrafisz. - blondyka zwrocila się do swojego ulubieńca a ten zasalutował jej przyjmując polecenie.

Irina chyba trochę zdziwiła się tym zamówieniem na maski balowe. Ale pokiwała głową, że rozumie o co chodzi. I to tak, że nie powinno to stanowić dla niej kłopotu. Jej brat zaś uśmiechnął się dumnie podnosząc głowę na dorosłych z jakimi siedział jakby uważał, że dostał najważniejsze i najbardziej odpowiedzialne zadanie.

- A ta Burgund ma pistolety? - zapytał Pirorę. A tej coś się wydawało, że odkąd pani kapitan dała mu przez chwilę potrzymać swój to od tej pory zrobiła się jego bożyszczem i w ogóle. I teraz Julius zdawał się dzielić na tych lepszych, z pistoletami no i tych co ich nie mieli.

- Jak panienka chce to my też możemy dotrzymać jej towarzystwa. - zaproponowała Benona nadal chyba ciekawa tych wieści od Averlandki. Ale nie dopytywała się o nie. Kerstin zaś na razie nie czuła się coś na siłach aby prowadzić rozmowę więc tylko pokiwała głową na znak, że jeszcze się rozejrzy za jakimś kolejnym ptakiem dla swojej nowej pani.

- Z tego co wiem to nie, na takie atrakcje musisz poczekać aż pani kapitan wróci do miasta. - Pirora powiedziała nie ukrywając takiego samego rozczarowania z braku pistoletów. - Ale z drugiej strony mogę się mylić więc może sam ja zapytasz jak się pojawi. Ma o ciebie pytać jak coś. Benono dziękuje to bardzo miło z waszej strony, możecie co jakiś czas dotrzymać towarzystwa Juliusowi bo trochę nas nie będzie, choć liczę że wieczorem już wrócę na pewno. A tyyyy, to mi jutro towarzyszysz na wyjściu z panem Kellerem więc mam nadzieje ze twoja nowa suknia wisi gotowa. - malarka uśmiechnęła się do rudej.

- Z kawalerem Kellerem?! Z tym z cukierni!? Ojej naprawdę? Oh dziękuję panience! - wyglądało na to, że blondynce udało się zrobić służce Rose niemałą niespodziankę bo z niedowierzaniem wytrzeszczyła oczy i dopytywała się czy chodzi o tego czarnego lwa jaki od początku zrobił na niej takie wrażenie. Aż w końcu z tej radości i ekscytacji mocno objęła Pirorę.

- Nie znasz się. On nie chodzi z pistoletem. - Julius pokręcił zdegustowany głową, że te płocha kobietka mdlała prawie na myśl o kimś kto nawet pistoletu nie miał.

- Dobrze Rora. Zajmę się tą Burgund. Nawet jak nie ma pistoletu. - oświadczył dumnie i ambitnie dając znać, że dla Pirory może się zająć nawet takim patałachem co nie chodzi z prawdziwym pistoletem. Przez co wyglądał dość groteskowo i zabawnie ale siedzący przy stole dorośli nie śmieli mu o tym powiedzieć.

- A czy ja mam panience towarzyszyć? - Jamesa interesowało co innego. Co prawda wczoraj panienka poradziła sobie bez niego ale wolał zapytać jakie ma plany na dzisiaj.

- Wiesz co… tak dzisiaj bym prosiła cię o eskortę. Jeszcze się zastanowię co do popołudnia ale po kamienicy jedziemy do Adriel Morska Bryza by spotkać się z pewną elfką. - Pirora przytaknęła i spojrzała na porę dnia kończąc swoją jajecznicę. - Dobrze drodzy państwo zbierajmy się do swoich zajęć. Aaaa Julius ty dzisiaj czytanie ćwiczysz! Możesz Benone wiersze miłosne poczytać. - Chłopak przytaknął na polecenie i przypomnienie swoich obowiązków szkolnych ale skrzywił się na słowa “Miłosne” bo w końcu to dla bab a nie dla chłopców z ważnymi zadaniami.

I tak obie grupki się rozeszły do swoich spraw. Pirora, Irina i James trochę szybciej bo byli umówieni na spotkanie na które nie wypadało się spóźnić.

 
Obca jest offline