Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-08-2021, 17:30   #398
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; Tawerna pod Pełnymi Żaglami; główna sala, Julius.

Julius siedział w głównej sali z Benoną i Ajnur. Zgodnie z poleceniem ćwiczył czytanie na tomiku wierszy. Jak to młody chłopak najpier literował słowo, potem je mówił całe i tak z całą linijką by w końcu powiedzieć cały wers. Niektóre słowa już rozpoznawał więc szło szybciej ale jednak nauka czytania była trudna i przez to nie było to tak imponujące jak recytacja wiersza z pamięci przez jakiegoś dobrego minstrella.

- Bardzo mądry z ciebie chłopiec Juliusie. Umiesz już czytać więcej niż ja. Dla mnie to za trudne. - pochwaliła go ciemnowłosa służka pani kapitan. Co prawda trudno było powiedzieć, że chłopiec już czyta. Raczej z trudem składa literki w wyrazy a te w zdania i sprawiało mu to wyraźny wysiłek. No ale na upartego już coś tam miał szansę przeczytać jak miał czas i ochotę. No i nic zbędnego go nie dekoncentrowało. Jak teraz gdy do ich stołu podeszła jakaś młoda brunetka.

- Cześć. Jestem Burgund. Miałam się spotkać z jakimś Juliusem. Ale chyba jeszcze go nie ma co? - brunetka zapytała obdarzając chłopca krytycznym spojrzeniem i chyba nie biorąc go na poważnie pod uwagę bo mówiła do dorosłych kobiet jakie z nim siedziały.

- Panno Burgund. Miło mi poznać, Panienka Pirora poprosiłabym umilił pani czas jeśli nie zgrałybyście się do końca w czasie. - Julius wstał i skłonił się jak mały dżentelmen jakim był. Chłopak umiał oczarować swoim dziecięcym urokiem ale też posiadał na tyle znajomość etykiety by w miarę godnie reprezentować szlachciankę przed interesantami. No i znał na pamięć co trzeba robić. - Zapraszam do nas oto Panny Benona i Ajnur, pracują dla Kapitan de la Vegi ale pod jej nieobecność są cześcią świty paniennki van Dake. Czy życzy sobie panna by jej coś zamówić? Wino a może coś mocniejszego?

- To ty jesteś Julius? - Burgund nie ukrywała swojego zaskoczenia. Zamrugała oczami i pytająco spojrzała na pannę Benonę i Ajnur. Ta pierwsza dyskretnie się uśmiechała rozbawiona tym poważnie dziecięcym tonem i zaskoczeniem ich gościa. Przytaknęła ruchem głowy na potwierdzenie, że malec się nie wygłupia i jest jak mówi.

- No dobrze. To poczekamy razem na panienkę Pirorę. - włamywaczka roześmiała się cicho i dosiadła się naprzeciwko całej trójki. - Może być wino. - powiedziała już siedząc skoro pytano ją o poczęstunek.

- Proszę chwilę poczekać zajmę się tym. - Julius uśmiechnął się do złodziejki pełen dziecięcego szczęścia i poleciał do szynkwasu zamówić karafkę wina dla stolika, w końcu Benona i Ajnur nie będą patrzyły jak nowa koleżanka Rory pije sama.

- Zaraz będzie. Panno Burgund czy mogę być tak śmiały zadać pytanie? - Julius wrócił i usiadł koło złodziejki całkowicie skupiając na nią swoją uwagę.

- Aż się boję o co chcesz mnie zapytać. No ale pytaj. - wyglądało jakby gość już oswoił się z dzieciecym urokiem Juliusa. Teraz Burgund traktowała go jak spora część dorosłych gdy są trochę rozbawieni a trochę zaciekawieni co mały brzdąc w ich otoczeniu powie albo zmaluje tym razem. Benona i Ajnut też obserwowały tą rozmowę z zaciekawionymi uśmiechami. Na chwilę przerwała im Magda która przyszła z tacą i zamówioną butelką wina.

- No, to panienka Rora powiedziała, że nie wie czy używasz pistoletów, ale pozwoliła mi się zapytać. Panno Burgund czy umie pani strzelać z pistoletów? Ma może pani pistolety? Pani kapitan ma nawet dała mi jeden potrzymać. Jest pani bardzo ładna czy dziewczyny też będa szyć dla pani suknie? Dobrze się pani zna z Rorą? - Dzieciak zalał złodziejkę mała lawiną pytań od chłopaka który w końcu zaczął wyczekiwać odpowiedzi.

- Oh… - włamywaczka chyba nie spodziewała się takiego potoku bo żachnęła się i przeniosła wzrok na dwie siedzące obok chłopca kobiety. Beno wzruszyła ramionami i rozłożyła przy tym ręce z zabawną miną, że nic na to nie poradzi i to nie jest u Juliusa nic niezwykłego. Burgund więc wzięła się w garść poczęstowała się winem i zaczeła odpowiadać na te pytania.

- Strasznie ciekawski z ciebie młody człowiek. - pozwoliła sobie na pochwałę. Chociaż w uszach dorosłych mogło to zabrzmieć jak docinek za nadmierne wścibstwo.

- Pistoletów nie mam i nie używam. Są drogie i głośne. I mówisz, że pani kapitan ma taki? Aha, nawet dwa? No to jest pewnie bogata. No i jest kapitanem czyli oficerem. Oni lubią pistolety. - brunetka ruszyła z odpowiedziami i nieco je skorygowała gdy Beno niemo pokazała na dwa palce gdy mowa była o pistoletach de la Vegi. Ale jak już zaczęła mówić to nawet się rozkręciła i mówiła coraz szybciej.

- I dziękuję za komplement. Twoje koleżanki też są bardzo ładne a ty mi wyglądasz na kogoś kto wyrośnie na przystojnego mężczyznę. - wróciła do tego krótkiego komplementu jaki w chaosie szybkiej wypowiedzi chłopiec zdołał wcisnąć jakby zamiast kropki czy przecinka. To włamywaczka zrewanżowała się i jemu i jego towarzyszkom.

- A jak poznałaś panienkę Pirorę? - Beno zapytała o to samo co Julius obdarzając rozmówczynię kpiarskim uśmieszkiem. Włamywaczka odparła jej tym samym.

- Okazało się, że mamy wspólną znajomą. Ona nas poznała ze sobą. No i jakoś tak się zgadałyśmy jeszcze na dzisiaj no to jestem. - Burgund odparła z naturalnym wdziękiem nie zdradzając szczegółów tego poznawania się z averlandzką panną.

- No tak, Rora też tak uważa, w sensie że jak dorosnę to będę miał dużo przyjaciółek. I zawsze mówi że dlatego powinien się nauczyć jak dobrze traktować dziewczyny bo inaczej będę miał trudne życie. Ale nie dokońca wiem o co jej chodzi i nie wiem dlaczego miałbym mieć więcej koleżanek niż kolegów. No ale jak Rora mówi żeby dobrze traktować was to jej słucham bo ona się rzadko myli. - Julius powtórzył na głos pewne rzeczy jakie znał od podszewki a przynajmniej to o byciu kiedyś przystojnym, nawet jeśli nie rozumiał dalszych insynuacji. I sprowadził je do dziecięcego naiwnego rozumowania. - No i tak panienka wspominała że znacie się z panienką Nadią. Jej dawno nie było podobno pracuje ciężko.

- Tak, znamy się z Nadią. Ale jakoś drogi nam się rozeszły i dopiero wczoraj się spotkałyśmy. No a Nadia była z panienką Pirorą i tak się poznałyśmy. - ciemnowłosa włamywaczka kiwnęła głową, że zna Łasicę no i wyjaśniła jak to dzięki niej się poznały.

- To czyli wczoraj spędzałyście czas razem? Ty, panienka i Nadia? - Beno uniosła brwi ze zrozumieniem uśmiechając się do Burgund wesoło jakby zaczynała się domyślać jak takie wczorajsze spotkanie mogło wyglądać.

- Tak, myślę, że można tak powiedzieć. Udało mi się odświeżyć znajomość z Nadią no i bliżej poznać waszą panią. Bardzo ciekawa osoba muszę powiedzieć. Świetnie się razem bawiłyśmy. A to mam rozumieć, że też się tak znacie z panienką? - włamywaczka spojrzała na chłopca zastanawiając się jak tu ubrać w słowa swoją odpowiedź przy tym małym kawalerze. W końcu jednak wybrnęła i sama była zaciekawiona znajomości tej trójki między sobą no i z panienką.

- Tak, myślę, że można tak powiedzieć. Bardzo sympatyczna kobieta. Mimo, że szlachcianka. No a Nadii szkoda, że ma tyle pracy. Dawno nas nie odwiedzała. Lubię jak przychodzi, jest bardzo zabawna. - Beno potwierdziła swoją znajomość z obiema wczorajszymi towarzyszkami zabaw włamywaczki i brzmiało jakby one wywarły na niej podobne wrażenie.

- Ciekawie się sprawy układają. - roześmiała się rozluźniona Burgund. - A ty kawalerze? Mówisz, że jak będziesz duży to będziesz miał wiele koleżanek. A teraz masz już jakieś? - brunetka na razie wróciła do rozmowy z chłopcem a jego towarzyszki też spojrzały ciekawie na niego jak odpowie na to pytanie.

- Nie ma tutaj zbyt wielu osób w moim wieku. W Festag po mszy siostra pozwala mi się bawić trochę z tymi co przyszli do świątyni Mannam, ale tak to też nie mamy czasu bo muszę pilnować spraw Rory. - Powiedział jakby ciężar wszechświata spoczął na jego barkach. - Pirora mówi, że będzie łatwiej jak już kupi tę kamienicę i będziemy mieli własny kąt….o Pirora wróciła.

Faktycznie do tawerny weszła blondnka w sukni i w towarzystwie przystojnego mężczyzny. Szybko zauważyła siedzących przy stoliku pani kapitan ludzi i podeszła.

- Ach witajcie przepraszam cię za te małe spóźnienie daj mi się jeszcze przebrać w coś bardziej mobilnego i możemy ruszać. Julius mam nadzieje że się spisał w i zajął wami odpowiednio na poziomie. - zapytała jeszcze swoje znajome ściągając płaszcz i stojąc już w bardzo eleganckiej sukience.

Uwaga o kupnie kamienicy wywołała lekki grymas zdziwienia na twarzy włamywaczki ale jak padła wieść o powrocie szlachcianki to odwróciła się aby samej spojrzeć na resztę sali. Uśmiechnęła się do nadchodzącej unosząc dłoń na powitanie w przyjacielskim geście a i pozostała trójka przywitała się z nią ciepło.

- Tak, tak ten mały dżentelmen zadbał o wszystkie moje zachcianki. A panienki Benona i Ajnur wdzięcznie dotrzymały nam towarzystwa. - brunetka pokiwała głową, że blondynka nie musi się wstydzić gościnności swoich podwładnych.

- Oczywiście panno Piroro, proszę się przygotować jak panienka uzna za stosowne. Ja tu sobie grzecznie poczekam. No chyba, że panienka mnie potrzebuje na górze to oczywiście służę pomocą. - Burgund dała znać, że się dostosuje do tempa Averlandki i nie zamierza jej tu grymasić czy popędzać. A ugodowy i słodki ton jaki przy tym przyjęła wskazywał, że myślami już może być przy owym obiecanym loszku o jakim tyle się nasłuchała rano i w nocy.

- Oczywiście dziękuję za wyrozumiałość… choć jeszcze jedno myślę że możemy zabrać ze soba jedna osobę tylko czy mam nam zabrać kogoś do pilnowania drzwi? - Pirora wskazała na Bretończyka który podszedł do szynkwasu. - Czy może kogoś kto może będzie się z nami dobrze bawił? - Pirora spojrzała w tym momencie na Benonę.

Ponieważ Bretończyk chwilowo wyszedł poza zasięg swobodnej rozmowy przy stole to nie wiedział, że stał się tematem rozważań tych co przy nim zostali. Za to wśród obu brunetek jakie słuchały Pirory nastąpiło poruszenie. Benonie brwi skoczyły do góry jakby niespodziewanie usłyszała coś bardzo interesującego. Ale nie wiedział co z czym się je to się tylko przysłuchiwała. Burgund za to posłała ciekawe spojrzenie przez salę na ochroniarza szlachcianki jaki czekał chyba na grzańca przy szynkwasie i równie ciekawe na służkę pani kapitan siedzącą po przeciwnej stronie stołu.

- No ja nie wiem gdzie to jest i jak tam jest. To nie wiem jak to z tym pilnowaniem. Jak ktoś by nam miał przeszkadzać, włazić i w ogóle to chyba lepiej kogoś wziąć. - powiedziała trochę niepewnie skoro nic nie wiedziała o tym gdzie mają jechać i co tam zastaną.

- A jak panna Benona by się z nami dobrze bawiła w takich zabawach to ja oczywiście bardzo chętnie. Nie mam nic przeciwko. - tutaj włamywaczka była dużo pewniejsza swego i widocznie podczas tej krótkiej rozmowy ciemnowłosa służka zrobiła na niej raczej pozytywne wrażenie. Chociaż tu też nie znając jej osobiście zostawiła decyzję pannie z Averlandu.

- A to o jakieś zabawy chodzi? - zapytała zaciekawiona Beno patrząc na Burgund i na Pirorę prosząc o nieco więcej wypowiedzi w tym temacie.

- Chodzi o poszerzanie swoich horyzontów Beno, szykuj się, Ajnur może zostać z Juliusem i Iriną. Julius biegnij po jakąś dorożkę dla nas. - Powiedziała blondynka i skierowała się na górę zatrzymując się przy Jamesie by mu tylko dać znać że ona Benona i Burgund poradzą sobie bez niego.

Przebranie się w sukienkę z wczoraj nie zajęło długo, szlachcianka rozpuściła też starannie ułożoną fryzurę i smyla makijaż. Oczywiście pamiętać aby zabrać klucz do drzwi w piwnicy i parę świec. Znowu wyglądała jak prosta dziewczyna, ładna ale prosta dziewczyna. Zeszła na dół gdzie Benona i Burgund już czekały. Dorożka też czekała, Pirora powiedziała woźnicy gdzie je wieźć i wszystkie trzy wpakowaly się do środka.

- Mamy jeszcze chwilę to mogę was wprowadzić w szczegóły. Z Nadią zwiedzaliśmy pustostan pensjonatu pani Holz. Burgund jest z tych stron więc może o niej słyszała. Powiedzmy że owa madam miała pewne metody wychowawcze które uderzają w gusta Nadi jak i Burgund. Pani dyrektor pozostawiła po sobie cały pokój do tego typu zabaw. - mówiła w czasie jazdy dorożką. - Więc plan jest taki by z niego zacząć korzystać i może w pewnym momencie przenieść go gdzieś gdzie mógłby służyć szerszej społeczności. Dlatego dzisiaj zaprosiłam Burgund by mogła przetestować nasz mały loszek a My musimy pomyśleć jak go przygotować do pewnej ważnej prezentacji w kolejny Festag. - blondynka wyjaśniła Benonie o co się rozchodzi.

- Ah no tak! Pensjonat pani Holtz! - siedząca naprzeciwko pozostałej dwójki Burgund pacnęła się w czoło gdy usłyszała dokąd jadą. Tak jakby teraz nagle wszystkie elementy wskoczyły na swoje miejsce i prezentowały całość układanki.

- To coś tam jeszcze po niej zostało? Nawet cały pokój? Nie rozkradli tego ani nie zniszczyli? A! To dlatego Nadia miała cały tyłek w pręgach! No tak, teraz to wszystko jasne! Oj to nie mogę się doczekać aż tam dojedziemy! - wybuch radosnej ekscytacji włamywaczki na chwilę przytłoczył pozostałą dwójkę. Za to można było odnieść wrażenie, że Burgund jeśli miała jeszcze jakieś wątpliwości co do istnienia tego miejsca to straciła je teraz zupełnie. I cieszyła się jak mała dziewczynka co ma zaraz wrócić do domu i odpakować prezenty urodzinowe.

- Jaka pani Holtz? Co za pensjonat? - Beno uśmiechała się delikatnie ale nie znała miasta i była najmniej wtajemniczona w całą sprawę. Wydawała się jednak zaciekawiona słowami swojej pani i reakcji brunetki siedzącej naprzeciwko.

- Teraz to już żadna bo się wyniosła z miasta parę lat temu. Ale jak była to prowadziła pensjonat dla dziewcząt z dobrych domów. Chociaż nie tylko. Miałam koleżankę co tam jakiś czas chodziła chociaż była tylko córką karczmarza. No ale wybuchła afera, że jakieś zaciążone te jej panienki i nagle zrobiła się niedobra i niewygodna. Ciekawe czy to tak naprawdę z tymi ciążami i czy tylko dwie czy po prostu akurat wpadła na tych dwóch. - Burgund szybko wyjaśniła chociaż ogólnie o co chodzi z tym pensjonatem i w sporej mierze mówiła podobnie jak wcześniej Łasica.

- Aha! Z tego wszystkiego zapomniałam się pochwalić! - nagle włamywaczka klepnęła się w kolano przypominając sobie o czymś. - Bardzo ci Piroro dziękuję za tą metodę budzenia na porannego żołnierzyka! No mówię ci zadziałało jak marzenie! - pochwaliła się patrząc na siedzącą naprzeciwko Averlandkę.

- Tak, słyszałam że Dirk wrócił do swoich bardzo zadowolony. - Pirora przytaknęła jakby nie spodziewała się żadnej innej odpowiedzi. - Jego oficer pomagał mi dzisiaj ze zdobyciem mojego nowego domu. Straszna z niego gaduła i wielki zazdrośnik o doświadczenia swojego dowódcy. Do tego jest bezczelny jak mało kto więc bezceremonialnie domaga się podziękowań w podobnej formie jak nasza wczorajsza noc.

- O. Domagał się takiej nocy jak ostatnia? - brwi Burgund powędrowały do góry gdy roześmiała się wesoło. Jakoś nie wyglądała aby ta informacja ją speszyła albo wzburzyła. Raczej rozbawiła i zaciekawiła.

- No nie znam go. Ale jakby się sprawdził jak Dirk to myślę, że chętnie mogłabym się umówić z nim albo z wami na taką noc jak wczoraj. W ogóle chętnie bym się z wami umawiała na takie zabawy jak wczoraj. - złodziejka machnęła ręką i wydawała się podobna do swojej niebieskowłosej rywalki gdy chodziło o okazję do dobrej zabawy i poznawnia nowych osób.

- A to opowiecie w końcu co robiłyście wczoraj? To może też bym się dołączyła. - Benona zdecydowała się w końcu poprosić o więcej szczegółów skoro rozmawiały bez świadków i na tematy jakie ona też przecież lubiła.

- No po pierwsze ja zapomniałam, że umówiłam się z Herr Lange w “Wesołej Mewie”... więc musiałam jakoś odpokutować ta potwarz dla jego ego. Na szczęście Burgund nie pozwoliła mu się nudzić i zajęła się nim do czasu aż ja i Nadia znowu tam dotarliśmy. I tak od słowa do słowa wszyscy czworo wylądowaliśmy w jednym pokoju. Nadia i Burgund mogły nacieszyć się zabawkami jakie wynieśliśmy z miejsca gdzie jedziemy. - Pirora zaczęła opowiadać wdając się w coraz bardziej soczyste szczegóły i używając coraz bardziej rynsztokowego języka pobudzając wyobraźnię Beno. - No i pan Lange poległ po sprawieniu mi tej przyjemności więc do użytku był dopiero rano dla Burgund.

Streszczenie wydarzeń z wczoraj przyjemnie pobudziło obie brunetki. Jedna jak sobie przypominała i dopowiadała coś od siebie a druga jak z fascynacją słuchała i czasem coś się dopytywała kto, jak i z kim. Już od tych opowieści zaczynało się robić jakoś cieplej nawet jak jechały w nieogrzanej budzie dorożki.

- Ojej, szkoda, że mnie z wami nie było. - powiedziała w pewnym momencie służka pani kapitan kładąc dłoń na kolanie panny van Dyke.

- Nie szkodzi, pewnie jeszcze będzie okazja. - Burgund wydawała się nawiązywać coraz szerszą nić sympatii z Benoną chociaż dopiero co się poznały.

- No a rano przyznam się czułam troszkę niedoceniona przez Dirka. Bo wczoraj już nie chciałam się wpychać na siłę i dopominać ale tylko o mnie nie zadbał. No ale to nic! Odbiłam sobie dzisiaj rano jak pojechałyście! - odparła wesoło brunetka dając znać, że nie ma żalu o to no i zaczynając opowiadać co się działo w “Mewie” po wyjściu Pirory.

- Ja naprawdę próbowałam zasnąć jeszcze raz jak poszłaś. No naprawdę! Ale jakoś nie mogłam. Już się widno zrobiło. To tak sobie pomyślałam, że ja leżę goła pod kołdrą, on leży goły pod tą samą kołdrą, Pirora sama mówiła jak można by zacząć znajomość na nowo a widno to pewnie zaraz się i tak obudzi a mnie spać się jakoś nie chce. - Burgund zaczęła opowieść tonem niewiniątka. Takim co to nie można mieć do niej pretensji jak się schyli po złoty krążek leżący na ulicy bo jak leży to przecież jest niczyj. To co szkodzi go podnieść? No a, że ktoś mógł troszkę pomóc znaleźć się takiemu pieniążkowi na ulicy no to cóż…

- I co? - zapytała zaciekawiona Beno chłonąc każde słowo tej relacji.

- No tak jak radziła mi Pirora wzięłam do buzi jego żołnierzyka. No on się w końcu obudził, patrzy na mnie. Uśmiecha się i mówi mi “No jak już zaczęłaś to dokończ”. No to już się nie szczypałam i zaczęłam go robić na całego! A potem jak już się rozbuchało to tylko łóżko skrzypiało! - złodziejka roześmiała się mając widocznie przyjemne wspomnienia z dzisiejszego poranka dzielonego z Dirkiem.

- Ha ha ha no brzmi jak on… Dirk lubi bezpruderyjność i prostolinijność w sprawach intymnych. - Pirora powiedziała z taką pewnością jakby on a i Dirk byli wieloletnimi kochankami i doskonale wiedziała jakie są gusta najemnika. - I oczywiście jest bezczelny jak to najemnik.

- No tak, coś kojarzę. - Beno z uśmiechem pokiwała głową zgadzając się z takimi wnioskami. - Myślę, że nie byłoby mi przykro jakby znów do nas zawitał i zabawił. - dodała od siebie.

- Zaraz będziemy na miejscu. To już niedaleko. - konkurentka Łasicy pokiwała głową ale gdy wyjrzała za okno musiała rozpoznać okolicę bo dała o tym znać.

- Coś wymyślimy by było to szybciej niż później Beno. Choć nie ukrywam że zamierzam mieć her Lange też egoistycznie tylko dla siebie. - Pirora uśmiechnęła się do obu panien i czekała aż w końcu się zatrzymają.
 
Obca jest offline