Słuchał uważnie wszystkiego co miała mu do powiedzenia. Była już późna noc. Była zmęczony. To nic! Starał się nie zgubić niczego. Każde spojrzenie, słowo, gest mogły mieć znaczenie. I choć tego jeszcze nie pojmował, to miał przekonanie graniczące z pewnością, że ta kobieta odegra znaczącą rolę w jego życiu. A jej słów, gestów kiedyś zabraknie. Dlatego tak bardzo sobie je cenił.
Rozpromienił się uśmiechem, gdy Barbara przegnała go marą senną. – Możesz już zniknąć.
Jego uśmiech skrzyżował się z jej ostrym spojrzeniem. W jego spojrzeniu było rozbawienie, ale ani krztyny kpiny. Już dawno sobie przysiągł, że wszystkie swoje muzy będzie traktował bardzo serio. Milczał. W zamyśleniu, powolnym gestem wydobył papierośnicę. Pytającym gestem zwrócił się w stronę Barbary.
- Opowiedz mi. Proszę – zagadnął po chwili. – skąd ten strach?