Edge zaczął przeszukiwać kąt Marioha, wszystko wyglądało w nim mizernie i smutno, kupa kocy do spania, mała półeczka z brudnym metalowym kubkiem do kafu, z lichą ilością brązowej cieczy, w której zagościła biała pleśń. Allcax rozglądał się uważnie, tak jak w czasie szkolenia, kiedy jako rekrut dostał krótki przydział do Korpusu Zwiadowców. W końcu nieco zamglony wiekiem, ale czujny wzrok znalazł drobną platynową obrączkę, koło szafki na garnki. Złapał drobiazg w rękę i zbadał go. Na zewnętrznej stronie pisało
“Alex I Grace” wyryte laserem. Weteran uśmiechnął się, bez wątpienia ich poszukiwana tu była i wiedział, że nie w pojedynkę. Jej chłopak, czy bliska osoba również z dużą dozą prawdopodobieństwa przebywała na MineCosm-3. Kimkolwiek był ten Alex, stanowił zawsze jakiś trop.
Mężczyzna wyszedł z wnęki odgrodzonej kocami i powiadomił o odkryciu resztę.
-Zawsze coś.- powiedziała Rot przejmując biżuterię i przyglądając się jej jak jakiś złotnik z lombardu.
-Nie znalazłem nic godnego uwagi, Organiki.- wymamrotał Emrei.
-Przeskanuj ten pierścionek.- Kapitan podała przedmiot droidowi. Ten przyjrzał się mu z bliska, nachylając mechaniczną głowę, tak, że siłowniki nieco zasyczały. Chwilę potem niebieskie światło skanerów rozświetliło pierścień pamiątkowy, a diody na prawej stronie głowy Emrei’a zaświeciły się na biało.
-Znalazłem ślady krwi. Rh-B+. Mają około dwóch tygodni. Drobne, jak z małego skaleczenia.
Tiamath spojrzała na medyka oczekując czegoś więcej. Wtedy odezwał się robotnik z gitarą.
-Chcecie ją schwytać za tą kradzież?- powiedział nieco nieśmiało.- To była… ona była piękna. I pomagała wszystkim jeśli była taka możliwość.
Lyda przyjrzała się młodemu chłopakowi, wymieniając znaczące spojrzenie z Allcaxem i Tiamath.
***
Lyn jakimś cudem dostała się do Kici. Weszła przez właz pod spodem fregaty, którego zamki odblokował Żyrandol. Wchodząc przez ciasną śluzę, pewnie obtarła, by sobie łokcie, jednak te były zrobione z utwardzonej stali, więc nie było w tym kłopotu. W środku, wśród szarej stali i czerwonych Imperialnych wskaźników, wreszcie wyłączyła pole maskujące, które przez chwilę zadrżało a potem rozpłynęło się dając znowu fizyczną, realną postać hakerce. Należało sprawdzić co udało jej się wyciągnąć z baz danych. Trzeba było wykonać pewną selekcję, ale kobieta wiedziała już jakie wprowadzić polecenia, by zredukować ilość terabajtów, do tych przydatnych w ich poszukiwaniach. Poszła do centralnego pomieszczenia w TIE/YT-1300 siadając na dużej sofie, przylegającej do ściany koło, której stworzony do obsługi w pozycji siedzącej stał płaski ekran z portem, który ożył z przejrzystego szkła, kiedy Healstrom dotknęła go palcem. Wyjęła kabel z ręki podpinając go do stanowiska i ładując zawartość pobranych informacji do CPU StarKitty. Po dwóch minutach, miała przed oczami, podzielone na różne foldery większość danych MineCosm-3, które udało jej się wykraść.
Interesowały ją wszystkie możliwe statki, które mogły posłużyć Vintorri od ucieczki z beskarem. Szukała usilnie kobiety, i po wgraniu algorytmu wyszukiwania twarzy w końcu znalazła odpowiednie nagranie z trzeciego hangaru. Średniego wzrostu kobieta rozmawiała z podobnego wzrostu mężczyzną, stojąc przy szybkiej jednostce transportowej z czasów wojen klonów, długiej, pociągłej z dwojgiem potężnych silników jonowych. Mężczyzna miał długie, brązowe nieco kręcone włosy, niedbały zarost i był ubrany w czerwony dres z paskami, na górze nosząc skórzaną luźną kamizelkę. Rozmawiali nad czymś wyraźnie mając różnicę zdań. Lyn przejrzała okoliczne logi, ale ślad się urywał, ktoś skasował nagrania. Wklepała parę poleceń szukając mężczyzny, kompana Grace. W końcu znalazła jego profil pracowniczy.
Alex Horus, wiek 32 lata. Pracujący jako kurier cennych ładunków między placówką a odległymi lokacjami.
F-55 “Węgorz”, dużo lotów nawet do światów jądra. Zaufany przemytnik dla Kartelu Jotun. Od czasu kradzieży beskaru, nie miał żadnych misji, zaginął. Adar go podejrzewał, ale jak sam napisał- “ten drań umiał się ukryć nawet na spodzie Gwiezdnego Niszczyciela”.