Daichi słysząc wołanie Dorjeena odwrócił się. Czyżby telepatia działała? Może tylko go wypatrzył. Tak czy tak, ten kochany dzieciak dał mu powód, żeby odejść szybko od Sępa i (tej Niebezpiecznej Suki) Hitomi. Kiedy zobaczył swojego syna wzbijającego się ponad tłum z dużą szybkością przekonał się, że ma powód nie tylko na Szybkie Odejście, ale i NATYCHMIASTOWE.
- Przepraszam bardzo... Mój syn okazał się Tkaczem - bąknął pozieleniały na twarzy.
Ruszył do biegu:
- Łap go Lan...
Zdał sobie sprawę, że macha z tyłu jakby chciał kogoś przywołać, a przecież jego żony nawet nie powinno tutaj być. I czemu z wszystkich osób Lan Chi?! Dlatego, że przez 20 lat pilnowała mu pleców?
Jej tu nie ma, jest z tym sam... Biegł dalej analizując - co będzie najlepsze do lądowania - Kamienny Słup w odpowiednim miejscu? (połamane kości!) Zmiękczenie gruntu na piasek (potrzeba dużo czasu)? Czy samemu robić za materac? Jakoś pomysł, że skoro Rin sam się wzbił w powietrze własnym Tkaniem, to powinien dać radę jakoś wylądować ustawiała się na jego liście jako najmniej możliwa opcja.
- RIN!!! - wrzasnął.
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh |