Hej.
Niemal każdy miłośnik literatury ma swego mistrza, niedościgły ideał na ołtarzu prozy, zwłaszcza dotyczy to tych, którzy sami piszą, mniej lub bardziej poważnie. Mój ideał ma wiele twarzy, a jednym z nich jest Karl Wagner, pisarz fantasy, w pakiecie z jego antybohaterem Kane'm, pierwszym mordercą, skazanym na wieczną tułaczkę po świecie kreowanym przez wyobraźnię autora.
Zapoznałem się z twórczością mistrza niemal trzydzieści lat temu. Teraz sięgnąłem po Wichry Nocy, przeczytałem raz jeszcze moje ulubione opowiadanie - Mroczna Muza, napocząłem kolejne - Ofiarowanie. I nie po raz pierwszy wciągnęło mnie bez reszty. Muszę doczytać do końca.
Co mnie ciekawi, Wagner zdaje się prowadzić czytelnika do konkluzji - zło, do którego zdolny jest człowiek, niczym jest w obliczu ukrytych światów, planów demonów i piekieł rozmaitych. Nawet Kane, człowiek zdeprawowany i nikczemny do szpiku kości w zetknięciu ze złem innych płaszczyzn, karleje.
Zapoznając się z literaturą współczesnych mistrzów, zauważam odwrotny trend. Niech przemówi Andrzej Sapkowski:
Cytat:
Mamo, czy to demony? Diabły?
Cicho dziecko. To nie demony, czy diabły.
Gorzej.
To ludzie.
|
Podobne zdanie na powyższy temat zdaje się mieć wielu współczesnych poczytnych prozaików. Kres, Gemmel, Piekara,Ćwiek, że wymienię tylko tych.
Z kolei Lovecraft, King, czy Masterton zdają się bliżsi Wagnerowi. Prawda?
Nie oczekuje jakiegoś wielkiego odzewu, ale gorąco zachęcam każdego miłośnika fantasy do zapoznania się z Wichrami nocy, Cieniem anioła śmierci, Pierścieniem z krwawnikiem i, last but not least, Pajęczyną utkaną w ciemności.
Można by dużo opowiadać o zaletach wymienionych powieści. Krótko, jeśli chcesz, by zimny paluch strachu podrapał cię po karku, przeczytaj. Wyobraźnię twą autor nieuchronnie wciągnie w swoje czary.
Udanych seansów.
Cheers