Migmar był blady jak ściana i roztrzęsiony gdy podbiegł do nich Daichi zgiął się w głębokim ukłonie - Przepraszam Panie Aspirancie ja nie wiem kiedy... - Zwykle wygadanemu muzykowi nagle zabrakło słów.
Zrozumiał że zdecydowanie nie jest jeszcze gotowy na dzieci. Jakieś współczujący kelner klepnął Dorjee w ramię i podał mu kieliszek Ruou. Z tyłu głowy Tkacza odezwał się głosik przestrzegający że alkohol nie może być rozwiązaniem problemów ze stresem ale tym razem wypił likier a ręce przestały mu się trząść.
Nie miał problemów ze stawaniem do walki z seksownym wcieleniem chaosu ale fakt że życie tak uroczego dzieciaka było zagrożone przez głupotę którą palną napawało go przerażeniem o którym nie miał pojęcia że istnieje. |