- Czemu... Czemuście mnie skrępowali?
– Wybacz te więzy ale nie wiem kim jesteś i jaki miałeś udział w tej masakrze tutaj więc najpierw odpowiesz mi na wszystkie pytania a potem cię wypuszczę.
Tupik z ulgą przyjął iż nie musiał się uciekać do gróźb czy tortur, a na poczekaniu potrafił wymysleć nie jedną – ot choćby wciśnięcie chłopaka na powrót do dziury i zakopanie jej na amen… Komuś kto spędził tam nie mało czasu i się zaklinował , perspektywa powrotu musiała być przerażająca. Na szczęście chłopak przedstawił całkiem wiarygodną wersje wydarzeń. Niestety ponownie stracił przytomność nim Tupik zdołał dopytać o cokolwiek, jednak to co było już najważniejsze to ustalił.
Podciągnął chłopaka pod ścianę tak by miał w miarę wygodne oparcie i rozwiązał go. „Raz kozie śmierć” – pomyślał wiedząc że nieco ryzykuje ale nie chciał zostawiać związanego chłopaka na pastwę losu. Może Tupik bywał bandziorem który gdy trzeba było nie cofał się przed niczym – niemniej jako halfling wciąż miał okruchy dobroci serca którego nie zdołały pozbawić trudy bandyckiego życia. Potrafił mieć litość – zwłaszcza dla osób które nie były otwarcie jego wrogami. Poszukał możliwie najmniej zakrwawionej kapoty, kubraka czy innego okrycia by przykryć nim młodzieńca i podłożyć mu coś pod głowę. Po czym wrócił do tuneli – tym razem plecak przywiązał sobie do pasa, tak że ten ciągnął się za nim – uprzednio sprawdził jeszcze na ile mobilnie jest w stanie przepychać go do tyłu nogami gdyby musiał się jednak wycofywać – w założeniu o ile plecak był mniejszy od halflinga o tyle nie powinno być problemu.
Do ręki wziął zdobyczny ornamentowany sztylet i lampę. Zastanawiał się czy sztylet jest magiczny … a przez to odruchowo potarł lampę … gdzieś kiedyś słyszał o zaczarowanej lampie z której wyskakuje jednorożec spełniający dziesięć życzeń. Pewnie głupie bab bajanie, ale nie mógł się oprzeć pokusie by nie sprawdzić… Nic nie wyskoczyło, niemniej sztylet wciąż dawał pewną nadzieje specjalnych właściwości – „Może to runy?” – zastanawiał się w duchu. Chwilę później był już w tunelu przesuwając systematycznie lampę do przodu a drugą ręką uzbrojoną w sztylet wyczekiwał potencjalnego ataku… choćby szczurów. Fakt że młodzieniec nie był pogryziony ani poraniony nie dawał jeszcze całkowitej pewności co do bezpiecznego przejścia a kto jak kto ale Tupik wolał wszędzie wietrzyć potencjalnych wrogów niż dać się zaskoczyć…