Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2007, 10:22   #90
Tahu-tahu
 
Reputacja: 1 Tahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumnyTahu-tahu ma z czego być dumny
Bohaterowie lecą ku górom

Bayard, syn świniopasa, słuchał pieśni towarzysza ze zdumieniem - fakt, Hadrian i wcześniej coś tam sobie brzdąkał, czasem jego pieśni nawet i bywały przydatne... ale ta była wyjątkowa.

"Głupiec, głupiec, głupiec..." - te słowa były jak wołanie do Bogów o pomstę własnej głupoty.

Bayard czuł się podobnie... nie miał jednak oręża w postaci pieśni, gdyby nie towarzysz pewnie wrzeszczałby z całej siły, bezsilny i oszukany. Pewnie nawet kopnąłby któreś z okolicznych drzew.
Z uznaniem spojrzał na minstrela, który - mimo natury poetyckiej i trochę zniewieściałej - potrafił zebrać resztkę sił i zarządzić wyruszenie w dalszą drogę.

"Rację ma, albo nam Księżniczkę ratować albo do świń wracać - jak nic. Spróbować raz jeszcze nie zawadzi."

***

Już kilka chwil później siedział wygodnie w zagłębieniu konarów olbrzymiego drzewa, do którego nietypowego zachowania zdążył się już przyzwyczaić. Zaklęcie i tym razem zadziałało... nie minęło mgnienie oka, gdy chłodne poranne powietrze pędziło wprost na zaspanego jeszcze Bayarda.

Tym razem podróż była znacznie bardziej uciążliwa... i wrażenie to wzmagało się, podobnie jak przenikliwie zimny wiatr. Widziane w dole lasy były coraz niższe, rzadsze - skarlała, chorowita wersja bujnej puszczy, którą zamieszkiwała Mabel.
Mabel... teraz myśleli o niej coraz częściej. Jej wskazówki, rady, dary - a wśród nich jeden utracony na zawsze. Wiedźma wspierała ich znacznie bardziej, niż to sobie na początku wyobrażali - gnommin może i był egocentryczny, może i był pyskaty... ale teraz mknęli pod niebem a ponad ziemią, szybciej niż ptaki. A jak będą wracać? Po tych głazach, gęstwinach, wśród urwisk? Jak odnajdą drogę?

Krajobraz przesuwający się w dole stawał się coraz bardziej nieprzyjazny - i niepokojący. Skalne załomy, przepaściste ściany, wąwozy... jeśli nawet nie spadną - jak nic pogubią się w tym labiryncie.
Podczas tych rozmyślań wciąż i wciąż nabierali wysokości - Hadrian miał jednak wrażenie, że wznoszenie się traci tempo. Drzewo jakby z coraz większym wysiłkiem przemieszczało się ponad kolejnymi górskimi łańcuchami... po to, by ostatecznie łagodnie spocząć na rozległej górskiej hali, upstrzonej kamieniami a porośniętej trzeszczącą pod naciskiem trawą i drobnymi ziołami.

Żadne zaklęcia nie pomogły - tu był koniec zaczarowanej drogi. Pozostała teraz jeszcze droga zwykła, ciężka i mozolna. Wokół polany piętrzyły się skalne ściany, wyrastały ostre krawędzie górskiego łańcucha o wielu zwieńczonych śniegiem szczytach...



Słońce nie chyliło się jeszcze ku zachodowi i dnia zostało jeszcze całkiem sporo - co z nim jednak począć? Bayard z chęcią zwlókł się z drzewa i ruszył ku południowej stronie polany, skąd dochodził szmer strumienia. Pił długo, najwyraźniej zaczarowany kordiał Kalki miał także skutki uboczne typowe dla wszystkich win.

Gdy wrócił, zastał drzewo tam, gdzie postanowiło zakończyć swój lot - co go zbytnio nie zdziwiło. Zebrał swoje manatki, zarzucił na plecy i spytał towarzysza:
- Co robimy?
 
__________________
"All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe
Odskrzydlenie.
Tahu-tahu jest offline