Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2021, 06:38   #72
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Tyle na dziś - powiedział Gabriel. - Odzyskałaś siły i ducha do dalszej wędrówki? - spytał z uśmiechem.
Zabrał się za pakowanie swoich rzeczy.

Druid zleciał w końcu po pobieżnym zwiadzie. Jastrząb przysiadł na grzbiecie leżącego tygrysa. Po paru chwilach, odezwał się, pozostając w swojej postaci:

- Miejsce, które wskazał troll odbija od ścieżki i prowadzi donikąd. Szlak, którym idziemy, zdaje się najodpowiedniejszy, ale przed nami na ścieżce są trzy mantikory. Parę małych grot tu i ówdzie, ale żadna nie wygląda na tą od smoka. Możemy ominąć mantikory, jeśli odbijemy nieco na wschód.

Po czym zwrócił się jeszcze do Wieszcza:
- Nie widziałem w pobliżu świątyni Shar. Może będzie gdzieś indziej.

Milczał przez chwilę i dodał jeszcze:
- Wydaje mi się, że możemy ruszać. Będę leciał przed wami.
Gabriel, który jakiś czas temu skończył wszystkie zabiegi, podniósł się z miejsca.
- Im szybciej ruszymy, tym lepiej - powiedział. - A mantikory powinniśmy ominąć. Walka z nimi nie jest nam potrzebna do szczęścia. To paskudne bestie, skrzyżowanie lwa, smoka i demony wiedzą czego jeszcze.

~

Grupka pozbierała więc swoje manele, po czym ruszono w dalszą drogę… i po jakiś dwóch kwadransach, wszyscy zauważyli krążące nad zboczem na prawo od nich (a więc wyżej niż sama grupka się znajdowała) dwie Mantikory… wszyscy przykucnęli.
Endymion przeistoczył swój pas w wielki miecz… tak na wszelki wypadek
- Csssiiii… - przyłożył - przemknięmy się obok - powiedział cicho aby na pewno ich nie usłyszały
Gabriel skinął głową.
- Oby tylko osiołek był cicho - szepnął.

A wtedy do uszu wszystkich, dobiegł właśnie gdzieś tam z tego wyższego miejsca… pełen przerażenia i bólu ludzki(?) krzyk.
Paladyn otworzył szerzej oczy i spojrzał na Amzę
- Zostań tu. Schowaj się i za nic się nie wychylaj! W razie czego… masz gwizdek!
- Ktoś nie powinien z nią zostać?? - Mniszka wskazała bladą Amzę, skuloną za swoją tarczą.
Endymion zatrzymał się wpół kroku
- To zostań. Z nimi dwiema i sam sobie poradzę, ale gdzieś może być trzecia.
Zerwał się do biegu… ktoś tam potrzebował pomocy.
- To może być ta trzecia mantikora - powiedział cicho Gabriel. A że nie wypadało zostawiać kompana samotnego, ruszył za paladynem, na wszelki wypadek rzucając na siebie zaklęcie, które mogło ocalić mu skórę podczas spodziewanej walki.
Po krótkiej chwili, Bharrig zanurkował i wkrótce znalazł się w odległości głosu do Endymiona, Kargara i Gabriela. Zawołał krótko:
- Ładujecie się na mantikorę! Próbuje zjeść kogoś przywalonego kamieniem! - i odleciał z powrotem nieco wyżej i dalej w stronę zdarzenia, szukając, czy przypadkiem wrzaski nie zwabiły pozostałych bestii. Geri tymczasem biegł z resztą drużyny.

~

Towarzysze ruszyli biegiem pod górę… co było cholernie forsującym zajęciem. 10 metrów, 20, 30… Deidre została w tyle, nie bardzo sobie radząc.

Amara z kolei została daleko za nimi przy Amzie…

Po chwili oczom zziajanych mężczyzn ukazał się dosyć kiepski widok.

Ludzka postać o rudych, krótkich włosach, leżąca na ziemi, z przygniecioną nogą dużym głazem(wielkością dorównującym wielkiej beczce piwa), obok niej plecak z rozrzuconą zawartością, i cholerna Mantikora, będąca ledwie już 5 metrów od nieszczęśnika, powoli do niego podchodząca z sykiem. Czas na pożarcie…

Druid będąc w swojej jastrzębiej formie ponad towarzyszami, rzucił zaklęcie i po chwili dwa kamienne dyski pomknęły w stronę mantykory.

- Uważajcie, to paskudztwo ma nie tylko kły, pazury i paskudny ogon - powiedział cicho Gabriel. - Prócz tego potrafi zionąć jak smok... ranić z daleka.
Paladyn kiwnął głową, ale nie zmieniało to nic...
- Hej! - ryknął z mocą by zwrócić na siebie uwagę bestii i zerwał się do szarży na nią.

W tym czasie Gabriel przywołał sojusznika, widmową kobietę, która z mieczem w dłoni pojawiła się tuż przy bestii.
- Atakuj mantykorę - polecił. Przyklęknął za sporych rozmiarów głazem i wypatrywał, czy nie nadlatują kolejne bestie.

- Musimy ją szybko ubić, zanim nadlecą kolejne! - zawołał Kargar, rzucając się do szarży wraz z paladynem. Jego wampiryczny dwurak był gotowy do posmakowania egzotycznej krwi bestii.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline