Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2021, 11:06   #73
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Kargar, Paladyn, i tygrys skoczyli ku wrogowi, pędząc na niego ile sił… a czworonożny towarzysz oczywiście wyprzedził dwóch zbrojnych, rzucając się pierwszy do boju.

Tygrys ugryzł Mantikorę, i dwa razy smagnął ją pazurami.

Nadleciały również magiczne dyski rzucone przez samego Druida… przed którymi stwór zasłonił się skrzydłem, i tyle. Szlag.

Nadbiegł Paladyn, zadając mocny cios mieczem po pysku bestii, a zaraz obok Endymiona był Kargar, który… prawie się wywalił przy tym biegu i on również nieźle przypieprzył przeciwnikowi którego cięto i drapano i szarpano pazurami bez litości.

W tym czasie, Gabriel przywołał kobietę-ducha, która zaatakowała Mantikorę mieczem, również zadając jej rany.

Zaklinaczka biegła zziajana pod górę prosto do Gabriela…

Zakrwawiona Mantikora warknęła wściekle, po czym minimalnie odskoczyła w tył, i otwarła swój pysk… Paladyn i tygrys zdołali trochę odskoczyć w bok, Wojownik już nie. Kwasowy oddech trysnął najwięcej na Kargara, raniąc go dosyć mocno.

A tu już, z obu stron pola bitwy, nadlatywały kolejne dwie Mantikory…

~ * ~

Geri, rozjuszony pierwszym posmakiem krwi, rzucił się na bestię z zamiarem pochwycenia jej w swoje potężne pazury i szczęki.

Druid zanurkował w dół, krzycząc:
- Mantikory! Jedna od wschodu, druga od północy!

Po czym zleciał w dół i przycupnął na głazie, który przygniatał podróżnika. Obrzucił go wzrokiem, by sprawdzić, na jakiego wyglądał (i czy może warto mimo wszystko go zostawić mantikorom na pożarcie), po czym szepnął zaklęcie, a miejsce, które dotychczas przygniatało jego nogę odkształciło się w łuk, pozwalając mu wyjąć nogę.

- Atakuj mantikorę. - Gabriel po raz kolejny wydał polecenie swej widmowej sojuszniczce, sam zaś rzucił na kompanów zaklęcie, które miało pomóc im wygrać starcie z nadlatującymi bestiami.

Tygrys rozszarpał łeb Mantikory na strzępy kolejnym smagnięciem pazurami i ugryzieniem, i ta padła… otrzymując jeszcze cios mieczem od kobiety-ducha. Stwór był definitywnie martwy.

W międzyczasie zaś, ratowana osóbka odczołgała się, wprost szorując tyłkiem po ziemi od dziwacznie "przerobionej" magią Druida skały, klnąc gorzej niż kowal. A kto zerknął, zdziwił się widokiem rudowłosej, młodej dziewczyny, zdecydowanie "nie pancernej". Miała za to na sobie wiele dziwacznych urządzeń, oraz okropnie urządzoną od skały nogę.



- Ślepi jesteście?? Nadlatują następne!! - Fuknęła na nich nieznajoma.

-Wycofajmy się pod ten wielki głaz, tam będzie trudno im wlecieć! - Zawołał Kargar, nie komentując że ruda dziewczyna mówi rzeczy oczywiste.

- Nie! - zaprotestował Endymion - Póki my jesteśmy celem pozostali są bezpieczni!
Paladyn specjalnie wyszedł wprzód aby zwrócić na siebie uwagę obu bestii
- Tu jestem! - ryknął do nich rozkładając szeroko ręce, ale chwilę potem przyklęknął niżej na nogach gotując się do uników.

Bharrig zamierzał poczekać na rozwój wypadków, a później pomóc towarzyszom rozprawić się z mantikorami. Zapewne następna część walki miała rozegrać się w powietrzu, jeśli tylko bestie nie będą chciały wylądować na ziemi.

Gabriel chwilowo nic nie robił, czekając, aż bestie podlecą bliżej. A potem miał zamiar wspomóc kompanów paroma zaklęciami.

-No dobrze! - syknął Kargar, nie chcąc zostawiać paladyna samego, choć widać było że nie jest zachwycony jego taktyką.
-Ktoś może mnie uleczyć, dostałem? - Następnie wyciągnął zaklęty oszczep zabrany Ettinowi, gotując się do rzucenia nim w nadlatującą najbliższą makintorę.

Dwa stwory nadleciały z dwóch różnych stron… Druid pod postacią ptaka nadal siedział na skale, która przed chwilą więziła nogę rudowłosej kobiety.

Gabriel siedział za skałką, i dobiegła w końcu do niego zziajana Deidre.

A Endymion i… Kargar, ustawili się do siebie plecami, oczekując nadlatujących Mantikor. I te nadleciały, ale nie całkiem tak, jakby obaj chcieli. Leciały bowiem sporo nad ziemią, dobre kilkanaście… kilkadziesiąt metrów(40m) wcale nie mając zamiaru zniżyć lotu. I chlasnęły ogonami, posyłając z obu stron salwę 6 kolców.

Paladyn oberwał tylko raz takim pociskiem i trochę zabolało…

Kargar miał mniej szczęścia. Raz, dwa, trzy, cztery kolce wbiły się w jego ciało, a do tego, ten cholerny stwór był za wysoko, by rzucać w niego oszczepem…

Mantikory przeleciały nad głowami towarzystwa, rozpoczynając powietrzne zawracanie…

- Czy wyście ochujali?! - Wrzasnęła nieznajoma rudowłosa, widząc co dwóch z grupki wyprawia na środku "pola walki". Po chwili zaś zaczęła pić jakąś miksturę...
 
Arvelus jest offline