Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-08-2021, 11:48   #74
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Wycofaj się pod skałę! - zakrzyknął Endymion do rannego towarzysza - Wytrzymam ten ostrzał! Wydostańcie ją spod głazu! - krzyczał wciąż pozostając nisko na nogach by unikać wystrzeliwanych kolców… nie bał się ich ani strumieni kwasu mantikor, ale pozostali nie byli tak niewrażliwi.
- Endymion! - krzyknął druid, zrywając się z głazu. - Rzucę czar, będziesz mógł chodzić w powietrzu!
- Zrób to! - okrzyknął paladyn zadowolony z pomysłu.

Jastrząb uderzył skrzydłami w powietrze i poszybował w stronę paladyna, dzieląc także czar na pozostałych, którzy byli w zasięgu, w pierwszej kolejności jednak na Geriego i Endymiona.
- Geri! Za Endymionem! - zawołał Bharrig.
Tygrys zawarczał, ale dostosował się, pozwalając paladynowi pójść pierwszemu.

Wkurwiony i zakrwawiony Kargar rzucił się by szukać osłony koło znajdującego się niedaleko wielkiego głazu.

Endymion wbiegł pionowo w górę na nieistniejących schodach i przygotował się na powrót mantikor.
- Dajcie im się wystrzelać na mnie! Wytrzymam je! - zakrzyknął znów przyjmując postawę defensywną, czekając na bestie. - I zabierzcie stąd rudą!

- Machaj rękami i mieczem, zrób dwa kroki do przodu - polecił Gabriel kobiecie-duchowi. - Rzuć na mnie niewidzialność - szepnął do Deidre.
- Nie mam takiego zaklęcia… - Powiedziała Deidre, a Gabriel aż uniósł brew. Dziewczyna za to zaczęła coś mamrotać pod nosem, i po chwili… na torze lotu Mantikory(tej na dole mapki) pojawiła się malutka chmurka(1.5m) z wyładowaniami elektrycznymi, w którą stwór wleciał i… oberwał prądem, a oprócz tego nagle zaczął spadać w nieładzie na łeb, na szyję w kierunku ziemi.

Gabriel poczekał chwilkę, obserwując spadanie bestii, a potem pobiegł w stronę Kargara, by spróbować go podleczyć.


W tym czasie, Mantikora po lewej od towarzystwa, nadal zawracała sporym łukiem, a ta spadająca, nagle się ocknęła i ponownie wzbiła w powietrze...

* * *

Druid rozpoczął długą inkantację jakiegoś zaklęcia…

Kargar pochwycił protestującą i bluzgającą rudą na ramiona, po czym zaczął z nią obchodzić wielką skałę, by skryć się za jej północną częścią...

Endymion stąpał po powietrzu wyżej i wyżej(jest na 6m) po czym zaczął znowu prowokować wrogów. A tygrys mu towarzyszył, nie odstępując na krok.

Gabriel musiał się zaś za Kargarem nabiegać, by go podleczyć.
- Na drugi raz zainwestuj w mikstury - powiedział do wojaka, po rzuceniu drugiego zaklęcia. - Przynajmniej nie będę musiał za tobą ganiać.
- Dzięki, teraz może jeszcze coś zdziałam - Kargar poczuł ekstazę czując jak lecząca magia łagodzi jego rany.

Deidre zaś poruszała paluszkami, kontrolując chmurkę, którą zaczęła gonić zranioną Mantikorę, ta jednak była szybsza niż sama chmurka. Szlag…

Mantikora po lewej stronie towarzystwa nawróciła w końcu, znowu rozpoczynając lot w kierunku głównej grupki.

Ta zaś nieco niżej, nawracała… i nagle zmieniła tor lotu.

Dźwięk gwizdka wprost wstrząsnął całym Endymionem.

* * *

Gryf ruszył na Mantikorę, i gdy się spotykali w locie - zaatakował, ale żaden z jego ataków nie sięgnął celu.

Druid podlatuje w zasięg mantykory, która zagraża grupce i próbuje na nią rzucić zaklęcie polimorfii. Był jednak zdecydowanie jeszcze zbyt daleko, by dosięgnąć przeciwnika czarem… leciał więc po prostu w jego kierunku.

Kargar tym razem zdecydował się nie rzucać szaleńczo za paladynem, zamiast tego rozejrzał się czy jest w stanie rzucić oszczepem w którąś mantikorę albo strzelić z łuku, ta walcząca z gryfem był chyba bliżej. Poza tym spróbował ocenić czy rany rudej nieznajomej zagrażają jej życiu.
- Możesz mnie już łysolu postawić?? - Warknęła rudowłosa, po wypiciu kolejnego eliksiru. Jej noga była już nieźle zaleczona, i w sumie miała już tylko lekką ranę.
- No dobrze, już, każdego kto cię ratuje wyzywasz?! - Odkrzyknął się wojownik stawiając rudą niewdzięcznicę na ziemię.
- Musimy przegnać lub zabić pozostałe dwie - powiedział, sięgając po łuk i zastanawiając się czy może zająć pozycję tak by spróbować wycelować w mantikorę walczacą z gryfem.
- Ja nie jestem od takich walk, obwiesiu! - Fuknęła na niego młoda kobieta.

Paladyn zauważył, jak Mniszka staje w postawie bojowej przed samą Amzą.
- Amzaaa! - ryknął Endymion zrywając się do biegu, napędzany mocą zaklęcia Gabriela, gniewem i strachem z prędkością jakiej nigdy nie uświadczył na piechotę.
A dziewczę dzielnie stało, zasłaniając się tarczą za plecami Mniszki...

Nagła zmiana sytuacji na polu bitwy stanowiła zaskoczenie zapewne nie tylko dla Gabriela. Z drugiej strony... dość zrozumiałe było, że bestia wybrała łatwiejszy łup, kierując się w stronę tych, co wyglądali na bezbronnych. Rzucił raz jeszcze zaklęcie, które wcześniej miało wzmocnić kompanów. Tym razem zaklęcie objęło swym zasięgiem i jego.
Pozostawił rudą dziewczynę pod opieką Kargara i ruszył biegiem w stronę Amzy i Amary. Ze świadomością, że mimo wszystko może tam dobiec za późno.

Wieszcz pobiegł w stronę Zaklinaczki, a potem w dół po stromiźnie w kierunku Mniszki i Amzy… i ześliznął się po zboczu, i przejechał 1,5 m na własnym tyłku.

- Szlag by cię trafił… - Warknęła Deidre, nie umiejąc dopaść mantikory magiczną chmurką.

Mantikora po lewej stronie towarzystwa, walcząca z Gryfem, kontratakowała ugryzieniem i dwoma smagnięciami pazurów, dosyć ciężko raniąc Gryfa.

W tym czasie, druga z bestii, lecąca prosto na Amarę i Amzę, strzeliła salwą kolców z ogona. Raz, dwa, trzy… kolce wbiły się w ciało Mniszki, dwa w tarczę dziewoi za nią, trzeci jedynie w trawę.
Amara jęknęła zraniona, a potem bluznęła, gdy mantikora po prostu przeleciała wysoko (20m) nad nimi. Wystraszony osiołek odbiegł zaś kilka metrów na prawo…
 
Kerm jest offline