- Heh , kheh – zakasłał niziołek , splunął siarczyście mieszanką śliny, kurzu i pyłu po czym uśmiechnął się na widok rozwalonej ściany którą mógł przedostać się do środka . " Jak nie drzwiami to oknem "– przemknęła mu na myśl złodziejska maksyma.
Wrodzona radość i optymizm sprawiła że cieszył się z efektu otwarcia, pomimo szkody na ciele jaką odniósł. Po chwili dosłyszał głos chłopaka i poważnie zastanawiał się co mu odpowiedzieć. I czy cokolwiek mówić.
Kto mógł być na górze? Chłopi ze wsi? Chłopak by ich rozpoznał i wiedziałby kto to. Banda Krasnikowa? Wątpił aby zdołali tu tak szybko dotrzeć, dopiero co miał się przecież spotkać z Czarnym Rolfem... No może nie tyle dopiero co, bo spotkanie miało być nad ranem a już zwłaszcza po wybuchu upłynął pewnie cały dzień – niemniej to jednak wciąż za szybko żeby mieli się niepokoić i szukać Tupika oraz Rolfa… Czy może nie tak za szybko?
Tupik nie mógł ich wykluczyć , strażników młokos też pewnie by rozpoznał, więc najbardziej prawdopodobnymi osobnikami pozostawali koledzy tych co zginęli wcześniej w walce z górnikami… Zwłaszcza że któryś z nich mógł uciec i wrócić z posiłkami…
Ach posiłek – Tupik pogłaskał się po brzuchu poważnie zastanawiając się ile czasu nie jadł – ssanie żołądka mogło mu podpowiedzieć w przybliżeniu co do jednej godziny jak długo pozostawał nieprzytomny…
Póki co postanawiał się nie ujawniać i nie dawać oznak życia. Wybuch dawał mu do tego idealną przykrywkę. Czekał przycupnięty za ścianą wyjścia, gotów złapać chłopaka i zamknąć mu usta tak by i on nie dawał oznak życia – o ile zdoła się tu przecisnąć i nie utknie jak poprzednio.
Być może ratował mu życie bo jeśli słusznie podejrzewał kultystów, czy innej maści zbirów to przypuszczalnie potrzebowali tylko jednego chuderlaka do wyniesienia im skarbów. A z dwojga malców to Tupik nadawał się do tego bardziej – wszak nie utknął… Poza tym nie zamierzał się z nikim dzielić zdobyczami krasnoludzkiego skarbca – na moment rozmarzył się na myśl co może odnaleźć w tajemniczych ruinach , zwłaszcza że droga do nich stała już przed nim otworem…