Allcax był jak na siebie łagodny, i próbował wymusić informację od chłopaka. Ten początkowo spuścił głowę w dół, tak że długie, posklejane, tłuste włosy zrobiły niejako całun wokół jego zapadniętej twarzy jednak po chwili podniósł głowę i spojrzał w oczy weterana, na przemian z Lydą, nieco unikając Tiamath i Emrei’a.
-Wiem, że zadawała się z swoim chłopakiem. Alexem Horusem. Był tutejszym przemytnikiem. Jego statek był czymś niesamowitym. Z plotek słyszałem, że to prawdziwy demon prędkości. Kartel wykorzystywał go do brudnej roboty. Jednak jakiś czas temu się z nim pokłóciła… i to ostro.- gitarzysta nieco spochmurniał i zbladł.- Doszło do mocnej wymiany zdań. Takiej z nożem. Potem Horus i Grace zniknęli. Z dnia na dzień. Marioh mówił coś o Corelli. Ja sam słyszałem, jak mówiła o spotkaniu w Motelu
“Szara Ćma”. Nie wiem, gdzie to jest, ale chyba w Coronet City.- na twarzy młodego mężczyzny pojawiło się zakłopotanie.- Nieco ich śledziłem. Wiem, że to było trochę obsesyjne, ale jeśli teraz mogę pomóc Grace…
Lyda wyskoczyła, jak to ona w swoim krzepkim wigorze i złapała go za ramię.
-Pomogłeś i to jak. Oczywiście jesteś
creepowatym stalkerem, ale jestem pewna, że teraz Grace będzie, dzięki nam bezpieczna przed swoimi srogimi prześladowcami. Masz moje słowo.- powiedziała przemytniczka i uśmiechnęła się szeroko do robotnika. W tym samym momencie na jej naramienny persokom przyszła wiadomość od Lyn, mówiąc lakonicznie “mam”.
-To tyle moi drodzy, możemy wracać na statek. Myślę, że nie ma potrzeby nawet rozmawiać z Adarem. Wyślę mu jakąś zdawkową wiadomość, bo dał mi namiary. Dzięki za pomoc, Twoja miłość będzie bezpieczna, możesz spać spokojnie.
Robotnik blado się uśmiechnął dotykając swojej gitary a Marioh, nawet nie czekał na pożegnania, przysnął z głową złożoną na ramionach.
***
Drużyna wróciła na Kicię. Po drodzę do hangaru numer pięć, nikt im nie przeszkadzał. Kilku żołnierzy, i o wiele więcej robotników, którzy przezornie schodzili im z drogi, z racji szybko rozprzestrzeniających się plotek. Tiamath swoim czujnym wzrokiem, kiedy byli już u celu spostrzegła, że przez hangar przeszła jakaś burza. Nie było naprawianego Arwinga, na ziemi widać było ślady spaleń, a blisko ich fregaty stała duża kałuża rozciągniętej, ale świeżej krwi. Zabraczka i Allcax złapali broń w pogotowiu, a Emrei mocniej chwycił swoje potężne ręczne działo Grand-8. Jednak w tym samym momencie na szczycie trapu pojawiła się Lyn uspokajając ich. Rot zdjęła palce z DL-44 i wykrzyknęła z odległości.
-Co tu się do żarłocznej czarnej dziury stało?!- ruda kobieta podeszła bliżej, wysuwając się przed resztę ekipy.