Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2021, 20:49   #38
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Batalia z orkami nie była długa, trwała raptem może pół godziny. Była natomiast gwałtowna, wypełniona mnóstwem agresywnych szturmów, huraganowym ogniem (głównie napastniczym, obronny był natomiast skuteczniejszy) i dużą ilością niepokoju - choć może nie aż tak głębokiego pośród Fensalirian, doświadczonych w walce ze znienawidzonymi zielonoskórymi.

Elitarna drużyna orkoidów uderzyła właśnie przez odcinek, skąd miała ruszać Drużyna B. I obskoczyła Wpierdol. Squiggoth zdechł, dopancerzeni techno-orkowie padli, ich meganob gryzł okoliczną glinowatą ziemię (skąd była nazwa Camp Orange), gretchin-technikowi też się oberwało. Potem nadeszło jeszcze kilka mniejszych band boyzów i grotzów, ale nawet w połowie nie tak groźnych. Generalnie atak się załamał i powoli wypalał. Mimo to osiągnął jeden z (prawdopodobnie) stawianych przed nim celów: opóźnił rozpoczęcie imperialnej ofensywy o czas walki oraz kilka godzin na łatanie dziur i ran oraz uzupełnienia amunicji, granatów i innych zużytych zapasów (na co wspaniałomyślnie zezwoliły sztab i Munitorum).

Zator nie trwał jednak cały dzień i w godzinach wczesno popołudniowych machina ruszyła, krusząc w trymiga pozostałości orkowej hałastry i zdobywając pierwsze kilometry ziemi niczyjej.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Y5h8GI5ZLV4[/MEDIA]

Ostrzał artyleryjski był bardziej skupiony i przesuwał się przed czołem frontu, gromiąc wykryte punkty oporu i zgrupowania nieprzyjaciół. Tysiące Fensalirian, Brontian i Skrynnian brnęły w pofałdowany, gliniany teren o rzadkim zalesieniu oraz gęste lasy na flankach. Przeciw nim mało zorganizowane bandy orkoidów oraz rozwścieczona lokalna fauna (w szczególności te cholerne terror-koty). Mimo ich oporu, ofensywa szła zgodnie z planem. Nim nastał czas popasu i nocna zmiana, zdążyli całkiem zabezpieczyć ponad dwadzieścia kilometrów. Niewiele, ale brali poprawkę na felerny start.

Następne dni szły sprawniej, choć straty zaczynały się już pojawiać i doskwierać, a opór tak zielonoskórych jak i samego Skrynne twardnieć. Mimo to, udało się orasów zgromić jeszcze dwa razy w walnych starciach i rozproszyć, choć to wcale nie zmniejszyło ilości problemów, tylko ich wagę - rozproszeni zieloni przeszli do wojny asymetrycznej, wiedzeni przez swoich Kommandosów. Na szczęście sami na własnej zielonoskórze odczuwali gniew dżungli też.

Powoli ofensywa wytracała początkowy impet i zaczynała zwalniać w trudnym terenie i rozproszonych a mnogich potyczkach. Ich kompanii to nie mogło dotyczyć - musieli się przebić na zaplecze wroga i podjąć ich właściwy, długi, skryty marsz na dalekie tyły, ku ich celowi. Musieli przy tym się zgrać, zaufać sobie nawzajem, podzielić swą pracę między siebie i wykorzystać swoje unikatowe umiejętności aby nie skończyć na manowcach - lub na orczym siekaczu.

+++

Ars mechanica

W tej kolejce przetestujemy podstawową mechanikę testów i Umiejętności. Raczej pro forma, bo ogarniacie już rzuty 1k100 i system Sukcesów/Porażek.

Tak czy inaczej: bierzecie jakiś jeden Skill ze swojej listy, który uważacie za przydatny w tej sytuacji (albo w ostateczności Atrybut), a następnie rzucacie. Na podstawie jakości Waszego posta przyznaję modyfikator i patrzymy co wyjdzie. Spieprzyć raczej nie spieprzycie tej tury, ale mogą pojawić się mechaniczne lub fabularne komplikacje oraz czasowe opóźnienie, jeśli pójdzie za słabo.

To jest coś na wzór złagodzonego Exploration Challenge z Rogue Trader. Podobne coś występowało także swego czasu w dedekach. Ekipa musi rzucać na coś adekwatnego do sytuacji i przebić jakiś stopień trudności danego testu (w D&D) lub zyskać jak najwięcej Sukcesów przed Porażkami (w RT) aby zaliczyć "czalendż".

Zanim zaczniecie rzucać, wnikliwie obadajcie swoje Atrybuty i Umiejętności, sięgając do opisów z podręcznika. Może Was zaskoczyć fakt, ze wiele z nich ma alternatywne/rozszerzone zasady.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline