Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2021, 10:39   #22
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Towarzysze od razu ruszyli, by pomóc Kori. Aelfric i Eshu chwycili dygoczącego Borta za ramiona a Galdor za nogi. Dzięki temu kapłanka mogła rozewrzeć pokryte pianą usta krasnoluda i zerknąć do środka. Rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że kupiec nie ma żadnego ciała obcego w gardle, zatem duszenie się kawałkiem rzepy odpadało. Ifrytka szybko skojarzyła, że takie symptomy może wywoływać jedynie bardzo silna trucizna i wiedziała również, że nie jest już w stanie pomóc targanemu spazmami krasnoludowi. Bort próbował kurczowo łapać powietrze ustami, niczym ryba wyjęta z wody a jego wzrok skakał nerwowo po zebranych nad jego ciałem przyjaciołach, jednak wystarczyło kilka uderzeń serca, by kupiec zastygł w bezruchu a ciało stało się wiotkie. Z ust ciekła mu piana przemieszana z krwią, a martwe oczy patrzyły gdzieś poza rzeczywistość.

Zapadła całkowita cisza. Dopiero po chwili dostrzegliście stojących obok was farmerów wpatrujących się w leżącego Borta. Na przód zebranych przecisnęła się Delma z szeryfem.
- Jeden z naszych poleciał po konowała, ale chyba już nie będzie potrzebny - powiedział brodaty mężczyzna, spoglądając na martwego krasnoluda. - Nazywam się Rolth Garley i jestem tutejszym stróżem prawa. Co tu się tak w ogóle wydarzyło?

Kori szybko wyjaśniła mu, że Bort został otruty i że trucizna najprawdopodobniej została podana mu w owsiance. Aelfric powąchał potrawę, ale nie wyczuł w niej niczego podejrzanego. To samo zrobił po nim szeryf.
- Czyli sugerujecie, że Bort został przez kogoś zamordowany? - Rolth podrapał się po zaroście. - Bo widzicie… my tutaj nigdy nie mieliśmy wcześniej takiej sytuacji i nie wiem… jak się do tego za bardzo zabrać. Czy kupiec miał jakichś wrogów?
- Wrogów? - Glunda ocierała łzy rękawem tuniki. - Bort to była najwspanialsza osoba, jaką znam… znałam. Muchy by nie skrzywdził…
- Nie ma szans - dodał jeden z bliźniaków. - Bort był człowiekiem o złotym sercu.
- Najzłotszym - potwierdził drugi.

Wtem drzwi otworzyły się i do środka weszła Tamli. Widząc najpierw tłumek lokalnych podeszła bliżej, a potem na jej twarzy pojawił się grymas zaskoczenia, żalu i cierpienia, gdy ujrzała leżącego na podłodze Borta.
- Nie, nie, nie! Co tu się stało?! - Krzyknęła, dopadając do ciała i potrząsając nim. - Bort, obudź się. Obudź! - Klepała go po twarzy.
- Tamli, on nie żyje - powiedział łamiącym się głosem Eshu, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Kto?! - Warknęła półorczyca i poderwała się na równe nogi, obrzucając nienawistnym spojrzeniem zebranych wokół farmerów. - Który za tym stoi? Kto go zabił?!
Mężczyźni spojrzeli po sobie pytająco, a potem na Tamli, kręcąc głowami.
- Nie sądzę, by którykolwiek z nich miał na sumieniu coś więcej, niż rozbity kufel i połamane krzesło - powiedział szeryf, zapraszając was wszystkich na stronę, z dala od uszu rolników.

- Głupio o tym mówić, ale będę potrzebował waszej pomocy w rozwiązaniu tej sprawy - rzucił cicho. - Nie znam się na tropieniu morderców, zwłaszcza takich, co trują swoje ofiary. To spokojne miasteczko... jak już mówiłem, nigdy nie mieliśmy tu morderstwa. Początkowo przyszło mi do głowy, że to któreś z was otruło Borta…
- Co powiedziałeś, człowieczku?! - Tamli wyrwała do przodu, ale powstrzymał ją Ulf.
- Z tego, co wiem, to krasnolud był kupcem i interesy całkiem dobrze mu szły - wyjaśnił Rolth. - Przejęcie takiego biznesu byłoby lukratywne dla waszej bandy. Ale! Ciebie, półorczyco nie było w karczmie, a reszta chyba patrzyła sobie na ręce. Więc moim zdaniem jesteście poza kręgiem podejrzanych.
- Bort to była rodzina - wysyczała Glunda, patrząc na szeryfa morderczym wzrokiem.
- Rozumiem. I przepraszam, jeśli to dziwnie zabrzmiało. Od czegoś jednak musiałem zacząć. - Garley podszedł do jednego ze stołów przy którym leżał ciemny obrus, podniósł go i narzucił na ciało kupca. Potem zwrócił się do osłupiałych rolników. - Żaden z was stąd nie wychodzi, muszę zebrać zeznania. Będę na zapleczu, każdy z was wchodzi po kolei, najpierw pracownicy i właścicielka gospody.

Gdy szeryf przesłuchiwał świadków, w sali pojawił się stary, siwy mężczyzna o imieniu Dalvin Margaster, który okazał się być lokalnym znachorem. Przyjrzał się martwemu krasnoludowi, dotykając jego dłoni, sprawdzając wnętrze ust i zaglądając do uszu. Patrząc, jak pracuje, czuliście od niego wyczuwalną woń przetrawionego alkoholu. Margaster nie wyglądał wam poza tym na kogoś, kto zna się na czymś więcej, niż opatrywaniu lekkich ran.
- Taaak, to raczej na pewno trucizna - powiedział w końcu. - Nie wiem jaka, ale na pewno zabijająca w bardzo szybki sposób. Podana w jedzeniu, żeby szybciej się wchłaniała. - Podrapał się po głowie. - Nic więcej tu nie zdziałam. Znieście trupa… znaczy się, szanownego kupca do piwnicy, żeby poleżał w zimnie do czasu pogrzebu.

Bliźniacy zajęli się przetransportowaniem zwłok do piwnicy, którą wskazała im Delma, a Glunda, Tamli i Milo poszli z nimi, by opłakiwać przyjaciela. Niedługo potem szeryf wyszedł z zaplecza. Wyglądał jednocześnie na zmęczonego i znudzonego.
- Rolnicy nic nie wiedzą, ale Raya, jedna z pracownic Delmy powiedziała, że w czasie zadymy na zapleczu pojawił się ten mały rozrabiaka, Snikit. Goblin, znaczy się. I wiecie co? Nie ma go nigdzie w gospodzie. W kuchni zastałem otwarte drzwi prowadzące na podwórze. Może zbieg okoliczności, a może nie. Raya twierdzi, że już wtedy, w czasie burdy, owsianka była gotowa. Korzystając z zamieszania, mógł czegoś dodać i uciec. Przesłuchałem jego kompana, Marduka, ale półork twierdzi, że nie wie, gdzie jest goblin i że nie wierzy, żeby to on otruł Borta. Znam Snikita od lat, to typ co się własnego cienia boi. Zwykle jak Marduk wszczyna awantury, to robi wszystko, żeby powstrzymać towarzysza. Nie sądzę, by to on stał za tym otruciem, ale nie można tego wykluczyć. - Garley westchnął ciężko i spojrzał po was. - To będzie ciężka sprawa, czuję to w kościach. Jakie wy macie plany? Przyda mi się dodatkowa pomoc, bo chyba utknąłem w martwym punkcie. Jak mówiłem wcześniej, nigdy przedtem nie zajmowałem się sprawą morderstwa.
 
Mroku jest offline