Gdy ludzie odeszli pod ścianę by rozmawiać na uboczu oczy Karla się zwęziły. Starał się sobie powtarzać, że to ludzie. Strach i obawy nie są im obce a i on sam nie wiedział co wejdzie do komnaty. Potwór czy matka? Czym bardziej była ta istota?
- Nie szeptajcie na uboczu jak spiskowcy. Rozmawiajmy szczerze i twarzą w twarz. Wiem o co proszę. Dwójka z was ma nietypowe moce. Inkwizycja w mig by was aresztowała i odesłała... do kolegium w najlepszym razie. Tam bylibyście na łasce czarodziejów a sądząc po tym co opowiadaliście nie uczniami czarodziejów by was tam uczynili a obiektami eksperymentów nie miejcie złudzeń. Jednocześnie osąd za plecami wydajecie. Na kobiecie którą nieszczęście spotkało. To moja matka potrafię jednak rozróżnić człowieka od potwora gdy przemówi lub nie. Na zabobonie i chłopskich plotkach wyroków wydawać nie należy. Opowiedzcie się honorowo. Pomożecie czy zabijać macie zamiar na oślep niczym bestie które zwalczacie. - Karl wyprostował się i założył hełm. Nie był pewien swoich nowych towarzyszy jak i oni jego.