Pożegnanie z miastem bylo krótkie i ograniczyło się od machnięcia dłonią do jednego ze strażników.
Seavel niezbyt miasta żałował - miasto co prawda oferowało różne rozrywki i w niektórych przypadkach ułatwiało życie, ale na co krok serwowało najrozmaitsze ograniczenia i, prawdę mówiąc, dopiero poza murami miasta można było odetchnąć pełną piersią.
Pogoda dopisywała i można było spokojnie wędrować. przynajmniej na razie, bo z pogodą nigdy nie było tak do końca wiadomo. Można było wróżyć z chmur czy wnioskować z opowieści najstarszych gospodarzy, a i tak nie można było być pewnym, że przewidywania się sprawdzą. A już szczególnie jesienią. Dlatego warto było korzystać z dobrej pogody i, jeśli się uda, wrócić do miasta zanim zaczną się jesienne ulewy. Praca pracą, obowiązki obowiązkami, ale przeziębienie nie było niczym przyjemnych. Podobnie jak chodzenie w przemoczonych ubraniach.
- Transport zdecydowanie przyspieszyłby naszą misję. - Seavel poparł przedmówcę. - Z drugiej strony... nie jestem tak całkiem pewien, że nasz urok osobisty wystarczy. - Lekko się uśmiechnął. - Dopóki jest słońce, możemy to potraktować jako spacer.
- Uważam, że sprawą tego zaginionego kupca powinniśmy zająć się od razu - dodał. - Trup nie ucieknie, a kupiec... może jeszcze żyje. No i jest szansa nie tylko na dobry uczynek, ale i na zarobek. |