Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-08-2021, 22:36   #83
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Endymion pokręcił głową z uśmiechem patrząc się w ognisko.
- Widzę, że historia Volsunga wcale nie była by tu najmroczniejsza… no i, że nie tylko ja się tu lubuję w tragicznych opowieściach, ale moje zwykle kończą się dobrze… choć późno. Więc w tej kategorii ty wygrywasz - Endymion zaśmiał się pod nosem - dobra historia. Daje kontekst i wielu po niej pomyśli “cóż… jednak nie mam tak źle”.
- Morał jest taki - rzekł Bharrig, popijając piwem - żeby nie drażnić starych wiedźm.
- W ogóle nie należy drażnić kobiet - dorzucił Gabriel.
- I dać się zaszlachtować każdemu spotkanemu orkowi, bo może się okazać, że jego matka jest wiedźmą? - zapytał Endymion - nie no… ja zachęcam. To na pewno by mi dużo ułatwiło życie.
- Idę spać - Powiedziała stanowczym tonem Amara, po czym wstała od ogniska. Minę miała trochę taką…
- Mam jakąś wartę objąć? - Dodała.
- Może ze mną? Ostatnią? - zaproponował Gabriel.
- Ja mogę środkową - zgłosił się Kargar. - A ta druga historia taka dość ponura...wychodzi że jesteśmy marionetkami o których losie decydują bogowie a ja lubię myśleć że coś jednak kurcze ode mnie zależy.

W tym czasie, Amza gotowała na ognisku wodę… "Do przemycia się".

-A tak w ogóle ktoś wie czym były te zwierzęta co nas zaatakowały?
- Ten stwór, którego zabił nasz tygrys, to, zdaje się, był lew jaskiniowy - odparł Gabriel. - Ale te futrzaki... Nie mam pojęcia - przyznał.
- Patrząc na nasze szczęście… jakieś trolle śnieżne - wzruszył ramionami paladyn - Bogowie ich tam wiedzą.
- Zrobiłam ciepłą wodę, umyjesz się? - Niespodziewanie szepnęła Orkowi do ucha Amza… owiewając i jego twarz piwnym oddechem.
Ork zmarszczył brwi po czym odciągnął odrobinę swój napierśnik. Na tyle by móc wcisnąć tam nos.
- Ttttak… na pewno nie zaszkodzi - powiedział na tyle cicho, że raczej sama Amza słyszała po czym zwrócił się do reszty - zrzucę z siebie pancerz. Aby pidżama pod nim mogła odetchnąć i oschnąć. A właśnie… zapomniałem powiedzieć. Mam zwój Szybkiego Uzbrojenia który praktycznie wteleportowuje pancerz na posiadacza. Może objąć dowolną ilość z nas, tylko muszę widzieć i osobę i pancerz… więc jakby coś się działo w nocy, to wybiegajcie najlepiej z namiotów z pancerzami w łapach, wtedy nas szybko uzbroję.
- Przydatne może być, żeby znowu w samych gatkach nie walczyć jak ktoś nas zaskoczy…- ucieszył się Kargar - Dużo masz tych zwojów?
- Ten konkretny tylko jeden. Na przyszłość zaopatrzę się w więcej - odpowiedział paladyn i wstał. Przelał część ciepłej wody do wiaderka i skierował się do namiotu rzucając jeszcze tylko Amzie niezobowiązujące spojrzenie, ale była zajęta czym innym i tego nie zauważyła…
- To czas wielkiego mycia? - Lekko wstawiona Deidre poderwała się z miejsca - To ja bym też trochę wody poprosiła….
- Zrobimy dodatkową - Mruknęła Mniszka, zgarniając śniegu do kolejnego wiaderka, a Amza kiwnęła potakująco głową.
- Zrobię wodę, będzie szybciej - powiedział Gabriel. - Postaw to wiaderko.
- Ale to i tak trzeba podgrzać? - Spytało nieśmiało dziewczę z bliznami.
- Ja bym tam wolała… - Powiedziała Deidre, gdy Mniszka podała Gabrielowi wiadro.
- Tak...? - Gabriel spojrzał na zaklinaczkę.
W tej samej niemal chwili rzucił zaklęcie, dzięki któremu wiadro napełniło się czystą wodą.
- Wanny nie zapewnię - uśmiechnął się - ale prostsze usługi, jak masaż czy mycie plecków... zawsze chętnie służę.

Deidre cicho się zaśmiała, Amara prychnęła, a Amza poczerwieniała. Wszystkie dokładnie w tej kolejności…
- W razie czego mój namiot stoi otworem, drogie panie - dodał Wieszcz… i po chwili dostał kulką śniegu od Mniszki, która zgarnęła już pół zagotowanej na ogniu wody, wymieszała ze "świeżą", po czym w końcu udała się do swojego namiotu z owym pełnym wiaderkiem.
Gabriel uśmiechnął się lekko, strzepnął śnieg. I nie zrewanżował się Amarze.
- Temu to jedno w głowie…- skomentował wojownik z pół niedowierzaniem, a pół rozbawieniem.
- Ja wolę jednak wziąć pierwszą wartę - rzekł Druid. - Na wszelki wypadek.
- Na szczęście do ognia nie trzeba dorzucać - powiedział Gabriel, czekając cierpliwie, aż podgrzeje się więcej wody.
 
Lord Melkor jest offline