Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2021, 09:25   #85
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Gdy w końcu Paladyn zjawił się w namiocie, celem noclegu, widoki jakie tam zastał, aż go dosłownie zapowietrzyły. Amza czekała na niego… i to w jaki sposób.




W samym namiocie zaś było bardzo przyjemnie ciepło, zupełnie, jakby został w jakiś… magiczny sposób nagrzany?

- Hej… - Szepnęła do zszokowanego Endymiona dziewoja, po czym figlarnie przygryzła usteczka, oczekując jego reakcji.

Milion myśli przebiegło na raz przez głowę znieruchomiałemgo paladyna. Milion i jedna, z czego ponad połowa to były… wątpliwości. Wątpliwości czy to słuszne? Czy to nie jest nieuczciwe wobec tej dziewczyny? Czy ona nie jest zbyt pijana aby samej decydować? Czy nie powinien w tej chwili zapanować nad sytuacją i tego powstrzymać? Czy… czy... czy…
- Pieprzyć to… - bezgłośnie poruszył ustami ale te słowa przewaliły się po jego umyśle z mocą huraganu przeganiając je wszystkie. “Nie będziesz mnie więcej definiował” pomyślał do “demona” ze swojej przeszłości.
- Amza, ja… - chciał coś powiedzieć, ale zgubił po drodze słowa. Uśmiechnął się za to ciepło i łagodnie. Zdjął z siebie koszulę prezentując tors… blizny wciąż na nim były, ale odepchnął szybko od siebie tę myśl. “Ona wie, że one tam są”. Będąc zbyt wysokim aby wyprostować się w namiocie musiał podeprzeć się na rękach. Podszedł do niej bliżej… bardzo blisko, po drodze niby-przypadkiem muskając ją po kostce, przejeżdżając delikatnie palcem wzdłuż piszczela… po udzie, podwijając odrobinę koc by odsłonić biodro… po łokciu i ramieniu, czubkiem małego palca sunąc wzdłuż krągłości piersi… wszystko bardzo powoli i bez pośpiechu. Choćby całą noc miało to zająć i nic by nie spali, to paladyńskie błogosławieństwa czekają… Ragathiel mógłby kręcić nosem, ale Shelyn na pewno zrozumie. W miarę jak się zbliżał, jak powoli pełzł nad nią z uśmiechu powoli znikała łagodność, zastępowana… chęcią. Robił się on zbójnicki, odrobinę dziki.
- Jakby po każdej warcie czekał na mnie tak śliczny prezent do rozpakowania…

Amza uśmiechnęła się z migoczącymi oczkami, w których wyraźnie było widać iskierki podniecenia… słodko kontrastujące z lekkim rumieńcem na policzkach. A za każdym razem, gdy Endymion ją dotknął choćby małym paluszkiem, jej rozpalone ciałko zadrżało. Z lekko przyspieszonym oddechem sama odrobinę zsunęła z siebie nakrycie, odsłaniając piersi.

- I jeszcze sam się rozpakowuje? - niby-zapytał niskim, przyjemnym głosem sunąc wierzchem palców powoli po jej policzku, szyi, przez pierś i na końcu chwytając pełną dłonią za kibić… z palcami sięgającymi nieco za krzyż, a kciukiem masującym delikatnie w pół drogi pod pępkiem.
- Taki mały prezent… - szeptał jej do ucha na tyle blisko, że czuła ciepło jego oddechu wchodząc na nią powoli - Taki chętny prezent… taki śliczny - wciąż szeptał całując ją po szyi, po obojczyku… w pewnym momencie przestał… spojrzał jej w oczy z takiego bliska, że obraz się rozmywał, wsuwając powoli palce między jej włosy… na wpół na karku, na wpół już głowie, czule głaszcząc ją kciukiem po skroni.
- Taki MÓJ prezent…

Amza przymknęła oczka, po czym czule się uśmiechnęła. Pogładziła Endymiona czule dłonią po boku.
- Tak - Szepnęła dziewoja - Tylko dla ciebie…

Endymion czuł się… dobrze. Pierwszy raz, od tak dawna wreszcie czuł się dobrze ze sobą. W tej chwili był szczęśliwy i nie miał wrażenia by na nie nie zasługiwał, a to był dla niego prawdziwy ewenement… ta świadomość na moment go przytłoczyła. Oparł czoło o czółko i zamknął oczy na kilka momentów. “To nie była moja wina”... znów przeleciało przez jego myśl. Czy może to wyszeptał? Nie był pewny. Spojrzał na nią… jakoś tak dziwnie.
- Nie wiem jak to się dzieje… ale cały chaos… - skrzywił się brzydko na kilka słów - cały syf który mam w głowie, z którym od lat… całych dekad próbowałem sobie poradzić. Układasz mi go. Porządkujesz. - mówił głosem pełnym wdzięczności, wciąż czule głaszcząc ją kciukiem po skroni.
Amza powoli otworzyła oczka, cały czas miło się uśmiechając.
- Bo… cię bardzo lubię. Bardzo - Szepnęła i… polizała czubkiem języczka jeden z Orczych kłów. Paladyn kilka mrugnięć oka patrzył w to miejsce swojego kła z nieco szerzej otwartymi oczami.
- Dość już słów - zadecydował i przyciągnął jej usta do swoich.


Dwójka nietypowych kochanków, złączona namiętnością pośrodku gór w namiocie, zatraciła się w tej magicznej chwili… a Amza była w pewnych momentach ciut za głośna.

I to dwa razy, w odstępie godziny.

To była wspaniała noc…



Endymion długo jeszcze tej nocy nie spał… czule przeczesywał włosy Amzy śpiącej na jego piersi. Myślał. Dużo, dużo myślał. Czasem po prostu, czasem przyjmowało to formę wewnętrznego dialogu… a czasem po prostu rozkoszował się jej oddechem który czuł na skórze.
“Co by Shelyn powiedziała?” - zapytał sam siebie bezgłośnie, ostatnio to pomogło.
“Jeśli nie uważasz byś BYŁ dość dobry to STAŃ się dość dobry.”
- Będę lepszy, Kruszyno. Będę silniejszy… - szepnął obietnicę do śpiącej dziewczyny i pocałował ją w czółko, po czym sam w końcu zamknął oczy pierwszy raz od lat wierząc, że może mu się udać poukładać ten chaos w głowie...
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 02-09-2021 o 23:09.
Arvelus jest offline