Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2021, 11:39   #37
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Barbara jadła mechanicznie, nieczuła na aromaty i smaki.

Prowadziła nieobowiązującą konwersację ze swoimi towarzyszami, zarejestrowała wejście wymiętego mocno Jakuba (wyglądało na to, ze rzeczywiście spał w saloniku, gdzie go zostawiła!), a nawet dziwną dwoistość, niespójność , które emanowały od starego prawnika. Szybko zrozumiała – podobała mu się, jako kobieta, ale że brał ją za narzeczoną swojego … hm… klienta? podopiecznego? i miał świadomość, że jego zauroczenie jest nieco dwuznaczne. I starał się odciąć od tych uczuć. Barbara uważała, że jego staroświeckie maniery i wewnętrzna walka, która prowadził sam ze sobą, są naprawdę urocze.

Ale nie zastanawiała się długo nad tym, jej myśli były już daleko stąd - pojedzie do Bostonu, spotka się z organizatorami konferencji (na pewno znajdzie ich na miejscowym uniwersytecie) pomogą jej przebukować bilet.. a za parę dni, może tydzień będzie już w Warszawie. I całe to qui pro quo przejdzie do historii.

Barbara wbiła spojrzenie w intruzów. Nie zdążyli jeszcze do nich podejść, a ona już rozpoznała jednego z nich.
- Znam go – szepnęła do Jakuba, wskazując nieznacznym ruchem brody na blondyna. – Przyszedł do mnie w nocy do kajuty na Batorym, źle się czułam, mówił… nie pamiętam dokładnie … że ktoś mnie sobie upatrzył, że jest niebezpieczny… Jest z SB. Piotr Daszyński. – kobieta starała się wygrzebać koleje fakty z pamięci, nie mieli zbyt dużo czasu, czuła ta. Wyczuwała zagrożenie. Pamiętała jakiś seksualny kontekst jego wizyty, ale to nie miało związku z Jakubem. Coś jeszcze… neurony odmawiały współpracy .. w końcu! – Miał twoje zdjęcie.

Mężczyźni zbliżyli się do Barbary i Jakuba. Ich długie cienie, mroczne i zimne przesłoniły niemal cały świat.
- Agenci Hendricks i O’Mally, Federalne Biuro Śledcze - przedstawił siebie i kolegę niższy z nich, brunet o pociągłej twarzy.
- Znam pana – Barbara zrobił pół kroku naprzód. – Pan Piotr Daszyński, prawda? Co pan tu robi? – zapytała po polsku.
Twarz mężczyzny nie zmieniła się, jedyne co zauważała to uprzejme zainteresowanie.
- I'm so sorry miss, I don't understand. Please use English – powiedział.
Potem minął zastygłą w bezruchu Barbarę, ujął Jakuba pod ramię i skierował go w stronę samochodu.

Gdy tylko opadł kurz za brunatnym Mercurym, stary adwokat zbliżył się do Barbary i łapiąc ją za obie dłonie rzekł konfidencjonalnym szeptem, jakby bał się że ktoś ich może podsłuchać.
- Czułem, że to się może wydarzyć. Wrogowie Stefana zrobią wszystko, by przejąć jego majątek. Posłuchaj mnie uważnie Barbaro. Nie mamy wiele czasu, więc liczę, że mi pomożesz. Musimy natychmiast jechać do Bostonu. W moim biurze spiszemy akt notarialny, który pozwoli ci przejąć spadek po Stefanie Krukowieckim. Powołamy się na twoje zaręczyny z Jakubem i panujące w Polsce prawo. Nim ktokolwiek zdoła to sprawdzić, Jakub będzie już na wolności i będziemy mogli wyprostować sytuację prawną. Taki wybieg pozwoli nam zabezpieczyć majątek Stefana, bo jeśli nie daj Boże ci agenci postawią Jakubowi jakieś zarzuty, to nie dojdzie do przekazania spadku i to oni położą na nim łapy. Nie możemy do tego dopuścić, rozumiesz?

Pokiwała głową, cofając się. Schowała dłonie za plecy. Dotyk adwokata był był nieprzyjemny.

Bernstein przerwał na chwilę. Rozejrzał się czujnie wokół, jak zwierz tropiony przez myśliwych, po czym dodał.
- Mam nadzieję, że rozumiesz powagę sytuacji i pomożesz Jakubowi?
- Oczywiście – odpowiedziała.

Chciała już być w Bostonie i uwolnić się od tych wszystkich ludzi. Nie byli chyba do końca zdrowi na umyśle.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline