Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-08-2021, 09:14   #413
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Aubentag; Wczesny wieczór; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; Pirora, Benona, Keller

Pirora i Beno były gotowe, ubrane uczesane, umalowane i w dobrych humorach wystarczyło teraz tylko czekać na oficera Kellera. Długo czekać nie musiały bo czekając na głównej sali zaledwie do piły połowę swoich kufelków kiedy dało się zobaczyć przystojnego mężczyznę. On też je rozpoznał od razu, trudno nie było, podszedł do stolika pani kapitan.

- Ach Panie Keller jak miło znowu pana widzieć. - Blondynka uśmiechnęła się do mężczyzny podając mu swą dłoń do ucałowania,

Brunetka spojrzała na blondynkę uśmiechając się do niej radośnie jakby wreszcie nadszedł kres oczekiwania. Niedawno mówiła jej, że miała cichą nadzieję na coś innego niż słodycze a i o tej porze to i cukiernia w jakiej byli we trójkę ostatnio to już była zamknięta pewnie. Teraz sądząc po jej spojrzeniu i uśmiechu to pewnie nie miała nic przeciwko na odnowienie i pogłębienie znajomości z czarnogrzywym nawigatorem. Ten zaś pozdrowił je uśmiechem i skinieniem głowy gdy już szedł przez główną izbę ale odezwał się dopiero jak stanął przy stole.

- Dobry wieczór Piroro. Ośmielę się, zauważyć, że prześlicznie ci w tej sukni. - odparł z kurtuazją całując dłoń szlachcianki na powitanie. Na siedzącą obok Benonę zerkną przelotnie sztancując ją z góry spojrzeniem ale było widać, że traktuje ją jak dodatek i nie dla niej tu przyjechał. Co było normalne wśród szlachty. Cóż to by było jakby zwracała uwagę na służbę bardziej niż na siebie nawzajem.

- Czy miałaś może okazję na wizytę w “Złotej lilii”? Chociaż zwą ją też “Trzema liliami”. Bo mam ochotę tam cię zabrać. - powiedział przysiadając się obok blondynki. Tylko rozpiął swój kożuch jakby nie zamierzał tu gościć na długo i spodziewał się zaraz powrotu na zewnątrz. Bił od niego zapach mroźnego powietrza jakie panowało poza ogrzanym wnętrzem i co było typowe dla osób jakie dopiero co weszły z tego mrozu do wewnątrz.

- Nie mogę powiedzieć że słyszałam o tym miejscu. - powiedziała szlachcianka wstając i dając sobie pomoc w założeniu na siebie ciepłej peleryny przez rudowłosą służkę. Potem przyjęła ramię officera i razem ruszyli w stronę wyjścia.

- Ale proszę opowiedz mi o tej ‘Złotej lilii’ co to za miejsce? - Blondynka była bardzo zaciekawiona nowym miejscem w mieście.

- Właściwie to karczma. Ale ze świetną, bretońską kuchnią. Szefem kuchni jest prawdziwy, bretoński ochmistrz. Mówią, że tam można zjeść najlepsze bretońskie potrawy i wypić najlepsze, bretońskie wina w tym mieście. A nawet spotkać Bretończyków. I to bardzo urocze i spokojne miejsce więc myślę, że ci się powinno spodobać. - nawigator wstał i tłumaczył po drodze przez izbę główną dlaczego wybrał właśnie to miejsce na dzisiejsze spotkanie. Beno szła cicho i grzecznie za swoją panią niczym jej cień. W drzwiach kawaler Keller był na tyle szarmancki, że otworzył przed nimi drzwi i ujrzeli czekającą tam dorożkę. Pomógł też im pokonać dwa stopnie do jej mrocznego wnętrza. W nim jednak było na tyle ciemno, że widzieli tylko swoje blade owale twarzy. Keller usiadł obok Pirory skoro Benona zapewne nie przypadkiem, usiadła naprzeciwko niej.

Dorożka sunęła płynnie mając zamontowane płozy do kół. Zatrzymała się przed czymś co od frontu wyglądało jak kolejna karczma lub tawerna. Jak wyszli z dorożki dało się poznać skąd nazwa. Trzy, złote, bretońskie lilie na błekitnym polu informowały gdzie tu trafili.

Keller tutaj czuł się całkiem swobodnie więc pewnie nie był tu pierwszy raz. Śmiało podszedł do jednego ze stołów pod ścianą i pomógł Pirorze zdjąć jej okrycie wieszając je na kołkach w ścianie. Beno musiała sama się obsłużyć ale jakoś nie narzekała. Miejsce rzeczywiście promienowało ciepłem i spokojem. W sam raz by się spotkać i porozmawiać. Wkrótce podeszła do nich kelnerka aby przyjąć ich zamówienie na wino. Rozmawiałą głównie z nim po bretońsku. Chociaż reikspiel też znała. A jak poszła była okazja rozejrzeć się po innych gościach. No i chociaż gdzieś tam przy jednym ze stołów biesiadowała grupka mężczyzn podobnych do marynarzy, gdzie indziej dwóch innych rozprawiało ze sobą jakby omawiali intensywnie, albo jedna czy dwie osoby siedziały same jedząc kolację czy chyba czeakając na kogoś to w oczy rzucało się, że jest tu ze trzy czy cztery damsko - męskie pary. I bretoński jaki do nich dochodził z różnych rejonów sali jak już usiedli lub przechodzili przez nią faktycznie mieszał się tu z reikspiel sugerując mieszane towarzystwo. A towarzystwo było podobne jak w “Kuflach”. Czyli raczej kupcy i oficerowie niż rzemieślnicy i marynarze. Może parę osób było stanu szlacheckiego.

- Pozwoliłem sobie zamówić kolację po bretońsku. Ale jak kelnerka przyjdzie z winem można zamówić coś na deser. Poleca jabłecznik, ciasto ze śliwkami i makaron na słodko. - czarnowłosy mężczyzna wskazał w stronę szynkwasu gdzie wróciła kelnerka i wyglądało na to, że niedługo powinna wrócić. *

- Bardzo dobry pomysł. No i nie powiem że miałeś świetny pomysł wprawdzie język bretoński jest mi obcy ale mój ochroniarz opowiadał mi i jego rodzimym kraju. Brzmiało jak bardzo ładne państwo przynajmniej w opowieściach. - Pirora ucieszona nie ukrywała zadowolenia z tego wyjścia. Resztę wieczoru spędzili na rozmowach, malarka pochwaliła się jak idą jej sprawy z zakupem kamienicy. Oraz jak nadal rozszerza swoje znajomości w mieście. Choć bez szczegółów których Pan keller nie musial wiedziec.

Jedzenie było wyśmienite a Bretońskie wino rozluźniły atmosferę. szlachcianka nie szczędziła pochwał pod adresem pana Kellera za pomysł pokazania jej tego lokalu jak i samego lokalu. Im wieczór stawał się bardziej nocą tym gesty officera i szlachcianki stawały się bardziej zalotne. Zniżone glosy by musieli się do siebie zbliżać by wymienić słowa, uśmiechy, “przypadkowe” muśnięcia dłoni. Wieczór był wielce miły, Pirora spojrzała parę razy w strone Benony która chłonęła to wszystko jak ścierka wodę. Jednocześnie nie mogąc doczekać się na to co przyniesie noc.
 
Obca jest offline