Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2021, 08:55   #26
Mroku
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Wszyscy

Rolth spojrzał na Kori, gdy skończyła pytać.
- Jedynym, który zajmuje się zielarstwem i jakimiś alchemicznymi rzeczami, jest nasz znachor Dalvin ale nie wierzę, by miał ze śmiercią Borta cokolwiek wspólnego. To odludek, nie ma z nikim zatargów. Nikt inny w miasteczku nie para się takimi rzeczami. Co do psa tropiącego, to muszę was zmartwić, ale nie mamy żadnego w Etran’s Folly. Można by spróbować z jednym z psów Lorvosa, naszego trapera i łowcy, przejdę się do niego niebawem i zapytam, czy mógłby pożyczyć czworonoga. Snikit mieszka w jednym ze zrujnowanych budynków w martwej części miasteczka.
- Przejdę się tam i sprawdzę to miejsce. - Zaoferował się Eshu. - Będę potrzebował tylko kogoś, kto mnie tam zaprowadzi.
- Jeden z farmerów pomoże - powiedział Garley. - Tylko musicie się pospieszyć, bo Marduk też tam mieszka. Póki siedzi w karczmie i pije, pozwalam sprawdzić jego miejscówkę, by upewnić się, czy czasem goblin się tam nie ukrywa.
Szeryf zawołał do siebie jednego z rolników i wyjaśnił mu, co ma zrobić. Moment później wyszli z gospody razem z Eshu.
- Wozy zabezpieczę, ale dokładniej przyjrzę się im jutro - rzucił Rolth. - Teraz wybaczcie, mam jeszcze trochę pracy tutaj.

Zostawił was samych. Kori z Galdorem poszli poszukać Tamli i zapytać, czy mogą sprawdzić wóz Borta, podczas gdy Aelfric postanowił przejechać się konno po okolicy.


Kori i Galdor

Półorczycę i pozostałych pracowników Borta znaleźli w piwnicy, gdzie leżało ciało krasnoluda. Tamli nie robiła problemów z udostępnieniem wozu kupca, właściwie podeszła do tego pomysłu całkiem spokojnie.
- Bort prowadził dzienniki odnośnie tego, co i komu sprzedaje, możecie przejrzeć jego rzeczy, jeśli to w czymś pomoże. Musicie odnaleźć tego, kto to zrobił. - Popatrzyła po nich. - My jesteśmy tylko prostymi współpracownikami kupca, nie znamy się na śledztwach. Ale wy… Aelfric i Eshu… wy możecie to zrobić. Nie możemy zostawić tej śmierci niewyjaśnionej. - Ostatnie słowa brzmiały bardziej jak rozkaz, niż stwierdzenie.

Przetarła otwartą dłonią nos i skinęła na nich głową.
- Chodźcie, otworzę wam wóz - powiedziała, wyciągając z kieszeni pęk kluczy.
Przeszli do stajni, gdzie znajdował się powóz krasnoluda. Korzystając z jednego z kluczy, Tamli otworzyła drzwiczki prowadzące do wnętrza i wpuściła kapłankę oraz zaklinacza do środka, jednocześnie mając na nich oko.
- Tylko bez robienia tu rozpierduchy. - Zaordynowała, zakładając ręce na piersiach. - Jak coś weźmiecie do rąk, to potem odłóżcie tak, jak było.

Kori i Galdor przytaknęli jej i zaczęli przeglądać rzeczy krasnoluda. Musieli przyznać, że wnętrze wozu wypełnione było oszałamiającym zestawem drobiazgów z podróży. Jeden z regałów zajmowała butelka z oleistą, żółtą cieczą, w której pływała niewielka czaszka jakiegoś stworka, obok stał wypchany mały czerwony smok, zmumifikowana łapa niedźwiedziożuka, lśniący kryształ zawierający wewnątrz iluzoryczny obraz górskich szczytów, pięknie wykonany zestaw szklanych szachów czy niewielki słoik wypełniony białą substancją, podpisany jako “smalec z gryfa”. Było tego dużo więcej, ale Tamli kategorycznie zabroniła dotykać tych rzeczy. Oboje skupili się zatem na dalszych oględzinach, szybko odnajdując księgi znajdujące się w stojaku nad łóżkiem krasnoluda.

Siedem opasłych ksiąg wypełnionych było po brzegi szczegółami dotyczącymi transakcji, jakie Bort zawierał na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Kori z Galdorem zdawali sobie sprawę, że sprawdzenie tego wszystkiego zajmie im co najmniej kilka godzin, jeśli nie dłużej. Podzielili się tą informacją z Tamli.
- Dobrze, zabierzcie więc księgi i sprawdźcie je w pokojach w karczmie. Ja będę dzisiaj piła za Borta i spała w jego wozie i nie chcę, żeby ktoś mi przeszkadzał - powiedziała.

Kapłanka z zaklinaczem sprawdzili jeszcze przestrzeń pod łóżkiem krasnoluda, gdzie znaleźli sporą, metalową skrzynię. Pasował do niej jeden z kluczy, który miała Tamli a wnętrze wypełnione było złotymi i srebrnymi monetami. Zamknęli skrzynię, zabrali opasłe tomiszcza i udali się w drogę powrotną do “Cichego Kota” a potem na piętro, do wynajętych przez kupca pokojów. Postanowili posiedzieć wspólnie nad księgami w kwaterze zaklinacza, bo zdecydowanie czekało ich wiele pracy i pewnie nie zmrużą oka aż do północy. Albo i lepiej.

Niedługo później pojawił się też Aelfric, który zamierzał wspomóc ich w przeglądaniu ksiąg a po dwóch godzinach w pokoju zjawił się również Eshu.
- Snikit zapadł się pod ziemię. Nie ma go nigdzie, choć dobrze sprawdziłem ten dom - powiedział Mwangiańczyk. - Jeśli to on otruł Borta, zabiję. Śmierć za śmierć, tak byłem uczony. Co właściwie robicie?
Gdy Kori wyjaśniła mu powód przeglądania ksiąg, dołączył do nich i całą czwórką starali się coś w nich odkryć. Coś, czego sami nie byli w stanie obecnie sprecyzować.


Aelfric

Snikit zniknął. Dosłownie. Nawet bardzo dokładne sprawdzenie okolic karczmy i całego podwórza nie dało żadnych rezultatów. Nie podobało się to wojownikowi. Ten mały szczur musiał przecież ukryć się gdzieś w okolicy. Irriseńczyk wziął swojego konia i przejechał się kilka razy po miasteczku i w jego okolicach. Nie przyniosło to jednak żadnych rezultatów, więc niezadowolony z obrotu spraw wrócił do karczmy. Tam, na piętrze Kori z Galdorem przeglądali księgi Borta, więc z braku innych zajęć wojownik dołączył do nich, pomagając szukać… sam nie wiedział w sumie czego. Jakichś anomalii? Jakichś niezgodności? A może wszystko było w porządku z zapiskami krasnoluda? To miało wyjść w praniu.

* * *

Wszyscy

Położyliście się spać około północy, jednak bogatsi o nową wiedzę uzyskaną z ksiąg krasnoluda. Początkowo ciężko było wam przebić przez nie i uchwycić cokolwiek istotnego, jednak po niemal pięciu godzinach wspólnej pracy w końcu wpadliście na pewien trop. Okazało się, że Bort odwiedzał Etran’s Folly dwadzieścia razy w ciągu ostatniej dekady, co dawało średnią raz na pół roku.

Co najciekawsze jednak, około pięć lat temu krasnolud zaczął dostarczać przesyłki zaznaczone jako „odczynniki” dla kogoś, kogoś zapisywał tylko jedną literą - "H". Otrzymywał za to spore sumy w złocie, świadczące o tym, że dostarczane przez niego rzeczy musiały być dość cenne. Dostawy te były ponumerowane, zaczynając od 1, a kończąc na dostawie numer 14, która miała miejsce wczoraj, czyli w dniu przybycia karawany do miasta. Wyglądało więc na to, że Bort odwiedził nie tylko młynarza, ale i tajemniczego klienta. O tym jednak nie poinformował swoich ludzi.

Tamli wraz z pozostałymi byli zupełnie zaskoczeni tymi informacjami.
- Bort nigdy mi o tym nie mówił, a ja nie sprawdzałam jego ksiąg - powiedziała półorczyca. - Może po prostu nie chciał mnie mieszać w jakieś swoje prywatne interesy. Choć chyba sama w to nie wierzę. - Pokręciła głową. - Idziemy z Glundą do miastowej świątyni Pharasmy, żeby zorganizować pogrzeb Borta, bliźniacy załatwią trumnę od stolarza. Wy postarajcie się znaleźć tego goblina, zróbcie cokolwiek, żeby popchnąć śledztwo do przodu…
- Pójdę poobserwować dom tego półorka, Marduka. Jeśli Snikit ma kogoś, z kim może się teraz skontaktować, to na pewno jest nim ten osiłek - powiedział Eshu. - Wrócę około pory obiadowej. Powodzenia wam.

Gdy pracownicy kupca i Musa wyszli, przy waszym stoliku pojawiła się Delma. Miała współczucie zmieszane ze speszeniem wypisane na twarzy.
- Wiem, że to być może nienajlepszy moment, ale Bort zapłacił mi tylko za wczoraj, więc jeśli chcecie dalej tu zostać, proszę, żebyście uiścili opłatę do wieczora. Przez to, co się wydarzyło, poproszę tylko połowę normalnej stawki za pokoje. Za posiłki płacicie jednak normalnie - powiedziała szybko, po czym odwróciła się na pięcie i szybko uciekła na zaplecze, jakby nie chciała, by którekolwiek z was się na nią zdenerwowało.

Niedługo potem drzwi karczmy otworzyły się i w środku pojawił się szeryf Garley. Wyglądał, jakby nie spał w nocy za dobrze. Niemal od razu podszedł do waszego stolika.
- Jakieś nowe informacje? - Zapytał, przysiadając się i rzucając kapelusz na blat. - Ja od świtu przeszedłem z jednym z psów naszego tropiciela po całej okolicy, ale zwierzę nie podjęło tropu, chociaż Marduk udostępnił mi jedną z tunik Snikita do powąchania przez psa. Albo goblin uciekł z miasteczka, albo ma w nim jakąś dobrą dziuplę. Powiedzcie mi, że chociaż wy coś macie...
 
Mroku jest offline