Sidney uspokoił się, szczególnie kiedy zobaczył, że przez drzwi, gdzie stał strażnik pojawiła się zaniepokojona i zirytowana pielęgniarką, która z wielką przyjemnością nafaszerowała, by go środkami, które zrobiłyby watę cukrową z mózgu Sida. Roger Sutherland, wyglądał kalka w kalkę, jak borg, który na nich polował i skończył w tym w połowie zapamiętanym ogniu ręcznej wyrzutni rakiet, która poparzyła twarz ulicznego solosa. Jednak nie było oderwanej skóry, oczy pomimo, że również z drogimi, robionymi na zamówienie czerwonymi tęczówkami nie wyglądały, jak należałyby do pomiotu Szatana, a cała sylwetka i nastawienie nie krzyczały, że Roger zabiję ich w przeciągu dwóch i pół sekundy miażdżąc ich czaszki w potężnym uścisku. Prezes OA wyglądał wręcz na znudzonego, odwalając szybką robotę z karaluchami, które trzeba kupić piętnastoma tysiącami eddies. Abe i Gearhead zgodzili się dość szybko, zresztą May nie widział innych alternatyw. spojrzał jeszcze ostrożnie na Vadima, nie mogąc odgadnąć co ten myśli a potem odezwał się. Jego język był ospały i plątał się pod wpływem morfiny, ale Sid wiedział, że na tyle na ile może, myśli trzeźwo i jego decyzja jest świadoma.
-Też dziękuje, za osobiste pofatygowanie się w Naszej sprawie. Te ostatnie dni, nie należały do najlepszych. Piętnaście kafli wydaje się zadowalające, jeśli tylko WRESZCIE ktoś wyspowodzi mnie z tych pasów, mogę podpisać odpowiednie dokumenty.- stwierdził Sid prosto i szczerze.