Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-09-2021, 19:20   #223
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Karl
Upewnili się jedynie pobieżnie, iż zraniona dwójka nie była bliska śmierci i pognali w górę, za krwawymi śladami monstrum, licząc na to, iż dogonią kolosa, nim ten zdoła zbiec. Ciężki rynsztunek i tarcza zdecydowanie nie pomagały w pościgu.

Karl sprawność d20(-6 za zbroję i tarczę)= 2 sukces


Lecz determinacja rycerza najwyraźniej dodawała mu sił. Mimo znacznego obciążenia nie zwolnił tępa. Na dziedziniec wypadli akurat, gdy monstrum zbliżało się do dwójki pozostawionych tam koni, które wcześniej ciągnęły wóz Jastrzębi. Zwierzęta wyrywały się dziko, wyraźnie przerażone obecnością maszkary. Ciężko było stwierdzić, czy ta wcześniej miała zamiar je skrzywdzić, ale słysząc bliską pogoń, błyskawicznie odbiła w stronę rozwartej bramy prowadzącej na zewnątrz.

Rudiger d20(+1 łuk -1 noc -2 pancerz bestii) = 18 porażka


Łotrzyk zaklął, gdy jego szyp minął głowę bestii, rozpryskując się o okutą cześć bramy. Potwór zniknął im z oczu, opuszczając zamek. Rycerz do tej pory był w stanie utrzymać tempo mimo ciążącego mu żelastwa, ale nie miał pewności na ile jeszcze starczyłoby mu sił.

Mroźny wiatr wzbierał, targając oczernionymi resztkami proporca tkwiącego na szczycie jednej z pozostałych w zamku wież.


Tupik

+1PD


Początkowo, idący dziarskim krokiem, zadowolony z obrotu spraw niziołek prawie nie odczuwał otaczającego go zimna, ale z każdą mijającą chwilą to wkradało się coraz głębiej w jego wycieńczone i poranione ciało. Wkrótce już każdy wyjący nocny podmuch powodował, że Tupik kulił się w sobie, osłaniając jak najszczelniej dostępnymi elementami nadszarpanego wybuchem odzienia.

Gdy w oddali za zakrętem traktu ujrzał zarys wiejskich dachów, odcinających się na tle nocnego nieba zdecydował, że w owej sytuacji poszukanie schronienia byłoby mniej ryzykowne, niż kontynuowanie podróży do odległego o wiele godzin miasta.

Krótki zwiad nie pokazał nic niepokojącego. Na zabłoconym podwórku przed gospodarstwem nie widać było śladów bytowania żadnego ostrego burka. W środku było ciemno, jak to na wsi po nocy, nic nie dało się ujrzeć przez osłonięte błoną okna ani też nic nie wzbudzało jego podejrzeń. Dom był dość duży, pewnie wieloizbowy, nad drzwiami wisiały różne chłopskie talizmany z ziół i patyczków.

Zapukał więc. Po paru chwilach dało się słyszeć, że coś w chałupie się poruszyło, przez błonę dojrzał jakieś lekkie migotliwe światło.

Otworzył mu wyraźnie zniesmaczony podstarzały chłop, którego zapyziała facjata wyróżniała się wyjątkowo imponującymi, zwisającymi mu aż do poziomu brody wąsiskami. Zapachniało intensywnie rzepą i stęchlizną. Dopiero po chwili niziołek zauważył, że z oczami jegomościa coś zdecydowanie nie było w porządku. Nie było to pełne bielmo, ale nie wyglądały one zdrowo.
- Kiego licho niesie?! - warknął, mrużąc oczy, by lepiej dojrzeć w mroku postać stojącą na jego progu. - Czego gówniarzu samojeden po nocy łazisz?! - rzekł niby srogo, ale jednak jakoś miękko i bez prawdziwej złości, jakby miał wielkie serce do dziatwy. - Duje dzisiaj tak, że człekowi duszę może z żywota wyrwać, właźże do środka!

W blasku łuczywa wyostrzonym niziołczym wzrokiem Tupik wyraźnie dostrzegał ustawione w izbie skromne sprzęty. Lecz nie było to wszystko. W rogu na nieoheblowanym koślawym krześle siedziała jakaś babinka. Ciepły płomień utrudniał rozpoznawanie kolorów, ale niziołek był prawie pewien, że jej skóra miała kolor trupi. I miał ku temu powody. W jej oczodołach złożono jakieś wysuszone listki, a jej usta zdawały się zaszyte dratwą. Wokół krzesła rozsypano jakieś zioła.

Tymczasem na zewnątrz siąpiący do tej pory deszcz rozpadał się na dobre.
- Jadło ci jakieś ogrzeje, chłopcze, boś gotów mi tu wymarznięty rychło szczeznąć - mruknął chłop, kierując się ku palenisku. - Dziatwa szalona...
 
Tadeus jest offline