|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
31-08-2021, 23:46 | #221 |
Reputacja: 1 | -Mogliśmy to zakończyć gdyby nie ta magia! Za mną nie pozwólmy mu uciec! Jest ranny w końcu ulegnie. - Karl wiedział, że bestia to ktoś z jego rodziny. Nie rozpoznała go jednak. Próbowała zabić. Czy był tam jeszcze człowiek? Czy już tylko bestia? Wampir zdał się instynkt łowcy. Postanowił iść za ciosem. Rozważania odłożył na bok. Myślenie mogło doprowadzić tylko do szaleństwa. Jego brak do śmierci ale on już przecież nie żył czyż nie? Chciał kontynuować walkę. Ona albo oni... Los dwóch rannych jastrzębi wydawał się bezpieczny. Leżeli poharatani ale byli przytomni. Zajmą się sobą do ich powrotu. To będzie ich walka. Każdy musi odbyć własną. |
01-09-2021, 19:01 | #222 |
Reputacja: 1 | Twarz i głos kupca były srogie i nieubłagane kiedy krzyknął następne słowa szpicę miecza kierując pod gardło przywódcy.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 01-09-2021 o 19:08. |
01-09-2021, 19:20 | #223 |
Reputacja: 1 | Karl Upewnili się jedynie pobieżnie, iż zraniona dwójka nie była bliska śmierci i pognali w górę, za krwawymi śladami monstrum, licząc na to, iż dogonią kolosa, nim ten zdoła zbiec. Ciężki rynsztunek i tarcza zdecydowanie nie pomagały w pościgu. Karl sprawność d20(-6 za zbroję i tarczę)= 2 sukces Lecz determinacja rycerza najwyraźniej dodawała mu sił. Mimo znacznego obciążenia nie zwolnił tępa. Na dziedziniec wypadli akurat, gdy monstrum zbliżało się do dwójki pozostawionych tam koni, które wcześniej ciągnęły wóz Jastrzębi. Zwierzęta wyrywały się dziko, wyraźnie przerażone obecnością maszkary. Ciężko było stwierdzić, czy ta wcześniej miała zamiar je skrzywdzić, ale słysząc bliską pogoń, błyskawicznie odbiła w stronę rozwartej bramy prowadzącej na zewnątrz. Rudiger d20(+1 łuk -1 noc -2 pancerz bestii) = 18 porażka Łotrzyk zaklął, gdy jego szyp minął głowę bestii, rozpryskując się o okutą cześć bramy. Potwór zniknął im z oczu, opuszczając zamek. Rycerz do tej pory był w stanie utrzymać tempo mimo ciążącego mu żelastwa, ale nie miał pewności na ile jeszcze starczyłoby mu sił. Mroźny wiatr wzbierał, targając oczernionymi resztkami proporca tkwiącego na szczycie jednej z pozostałych w zamku wież. Tupik +1PD Początkowo, idący dziarskim krokiem, zadowolony z obrotu spraw niziołek prawie nie odczuwał otaczającego go zimna, ale z każdą mijającą chwilą to wkradało się coraz głębiej w jego wycieńczone i poranione ciało. Wkrótce już każdy wyjący nocny podmuch powodował, że Tupik kulił się w sobie, osłaniając jak najszczelniej dostępnymi elementami nadszarpanego wybuchem odzienia. Gdy w oddali za zakrętem traktu ujrzał zarys wiejskich dachów, odcinających się na tle nocnego nieba zdecydował, że w owej sytuacji poszukanie schronienia byłoby mniej ryzykowne, niż kontynuowanie podróży do odległego o wiele godzin miasta. Krótki zwiad nie pokazał nic niepokojącego. Na zabłoconym podwórku przed gospodarstwem nie widać było śladów bytowania żadnego ostrego burka. W środku było ciemno, jak to na wsi po nocy, nic nie dało się ujrzeć przez osłonięte błoną okna ani też nic nie wzbudzało jego podejrzeń. Dom był dość duży, pewnie wieloizbowy, nad drzwiami wisiały różne chłopskie talizmany z ziół i patyczków. Zapukał więc. Po paru chwilach dało się słyszeć, że coś w chałupie się poruszyło, przez błonę dojrzał jakieś lekkie migotliwe światło. Otworzył mu wyraźnie zniesmaczony podstarzały chłop, którego zapyziała facjata wyróżniała się wyjątkowo imponującymi, zwisającymi mu aż do poziomu brody wąsiskami. Zapachniało intensywnie rzepą i stęchlizną. Dopiero po chwili niziołek zauważył, że z oczami jegomościa coś zdecydowanie nie było w porządku. Nie było to pełne bielmo, ale nie wyglądały one zdrowo. - Kiego licho niesie?! - warknął, mrużąc oczy, by lepiej dojrzeć w mroku postać stojącą na jego progu. - Czego gówniarzu samojeden po nocy łazisz?! - rzekł niby srogo, ale jednak jakoś miękko i bez prawdziwej złości, jakby miał wielkie serce do dziatwy. - Duje dzisiaj tak, że człekowi duszę może z żywota wyrwać, właźże do środka! W blasku łuczywa wyostrzonym niziołczym wzrokiem Tupik wyraźnie dostrzegał ustawione w izbie skromne sprzęty. Lecz nie było to wszystko. W rogu na nieoheblowanym koślawym krześle siedziała jakaś babinka. Ciepły płomień utrudniał rozpoznawanie kolorów, ale niziołek był prawie pewien, że jej skóra miała kolor trupi. I miał ku temu powody. W jej oczodołach złożono jakieś wysuszone listki, a jej usta zdawały się zaszyte dratwą. Wokół krzesła rozsypano jakieś zioła. Tymczasem na zewnątrz siąpiący do tej pory deszcz rozpadał się na dobre. - Jadło ci jakieś ogrzeje, chłopcze, boś gotów mi tu wymarznięty rychło szczeznąć - mruknął chłop, kierując się ku palenisku. - Dziatwa szalona... |
01-09-2021, 23:02 | #224 |
Reputacja: 1 | Jak to mawiali ? Z deszczu do rzeki? Tupik rad był z udzielonej mu gościny jednak jego szczeście dośc szybko stanęło pod znakiem zapytania. „W co ja się znowu władowałem” – zastanawiał się na widok martwej babki. A przynajmniej przypuszczał że martej – musiał to dość szybko potwierdzić i rozejrzeć się po pomieszczeniu. Jego gospodarz musiał być albo wyraźnie stuknięty, albo przeklęty, albo w jakimś stadium połączeń obu tych przypadłości, wiedział już na pewno że nie ruszy strawy od nieznajomego , nie wiedział jednak jak mu to grzecznie wyperswadować. Szczękające z zimna szczęki nie specjalnie pozwalały na rozmowę. Tupik chłonął życiodajne ciepło chatki pocierając dłonie, potrzebował wypoczynku – ale nawet oka by nie zmróżył dopóki nie zrozumiałby co tu się dzieje. Tupik podszedł bliżej trupa by dokładnie ocenić co się stało babce i skąd te zioła wokół? Czy dziadek postanowił zatrzymać zmarłą przy sobie a zioła miały zabić nieprzyjemny zapach? Nie tłumaczyło to jednak zaszytych ust – czy aby na pewno była martwa? Jedna ręka spoczywała na rękojeści miecza i mimo że był znacznie zaobserbowany przez babuleńkę, ani na chwilę nie spuszczał z oczu dziadka – nie zamierzał nawet na moment obracać się do niego plecami. - Dzzięękujjję – powiedział szczekocąc zębiskami i starając się wydać najbardziej piskliwy i dziecięcy głosik. To mogła być jego niewielka przewaga w razie konfliktu. Niedocenienie przeciwnika jakim był Tupik często kończyło się tragicznie dla jego oponentów więc halfling lubił rozgrywać karty właśnie w ten sposób - starając się nigdy nie popełniać takiego samego błędu. Lepiej było przecenić przeciwnika i de facto stoczyć walkę bardziej przygotowanym niż trzeba było, niż postąpić odwrotnie. - Jjjuż jaaadłem. Oo nooocleg tylkkkoo proszę , zgubiłem droogę… Zerkał to na babkę to na dziadka omiatając jednocześnie wnętrze chałupy. Rozmiejscowienie drzwi, kominka, stołu, przejść do innych pomieszczeń jeśli były... – musiał wiedzieć gdzie może się udać i to szybkim susem gdyby zaszła taka potrzeba. Jednym słowem analizował otoczenie , wiedział że w czasie ewentualniej walki będzie zwyczajnie na to za późno. Uruchomił wszystkie swoje zmysły, wzroku, słuchu nawet powonienia - musiał dokładnie wiedzieć na czym stoi. |
03-09-2021, 17:52 | #225 |
Reputacja: 1 | Arnold Posłuchali jego rozkazów, odrzucając broń i padając na kolana. Po paru chwilach cała grupa była skutecznie spacyfikowana. Krążący między nimi żołnierze pilnowali, by nikt nie myślał o niczym głupim. Ale też i nie wydawało się, by ktokolwiek poza bluzgającym pod nosem, poranionym przywódcą miał na to ochotę. +1 PD - Licha ta poruchawka była. - mruknął tylko niezadowolony topornik, wyraźnie zawiedziony krótką bitką, w której nie był w stanie się wykazać. - Ino leśnik se coś postrzelał, niech go szlag, ale trza mu przyznać, że zacnie utrafił błazna, prosto między łopatki... Jeśli Adelbert był ze swojej roboty dumny, to nie dał tego po sobie pokazać, mimo że w pobliżu leczył poganiacza i na pewno komentarz słyszał. Gdy zabezpieczyli obóz, mogli się na spokojnie rozejrzeć. Faktycznie kawałek dalej zaczynały się ślady jakiegoś wozu, pytanie tylko na ile byliby w stanie śledzić je po nocy, samemu nie mając szybszego wehikułu, by za nimi nadążyć. Krótka inspekcja pokazała też, że wcale nie byłoby tak łatwo zwodować ponownie przewróconą na brzeg łódź. To nie była mała żaglówka, więc porządnie zaryła w brzeg swoją masą i w owej pozycji, do tego jeszcze z ładunkiem, stawiałaby pewnie niemały opór przed ustawieniem jej znowu w pionie. Wezwany do współpracy leśny dzikus raczej nie sprawiał wrażenia idealnego kandydata do reprezentowania albo zarządzania czymkolwiek. Szybko okazało się, że podobne zniesmaczenie jak do swoich byłych towarzyszy odczuwał też do nowej "władzy". Na pytania kiwał tylko głową, mrucząc pod nosem zdawkowe, zachrypłe tak lub nie. Wyraźnie nie chciał tam być, ale nie był samobójcą, więc był mniej lub bardziej posłuszny. Zmiana pogody 1-45 zostaje, 46-75 rozchmurza się, 76-100 deszcz d100= 50 Przynajmniej pogoda się poprawiała. Wiatr rozgonił grube chmury i ustał. Dzięki srebrzystemu światłu Mannslieba noc stała się jaśniejsza. Karl Tymczasem wampir zmotywował się do dodatkowego wysiłku i ruszył z resztą w stronę bramy, mając nadzieję dorwać maszkarę, nim ta zniknie w lesie porastającym zbocze. Karl sprawność d20(-6 za zbroję)= 10 porażka. Udo sprawność d20= 14 porażka Rudiger sprawność d20= 2 sukces On i osiłek zostali z tyłu, ale zwinny łotrzyk pognał przed siebie jak strzała. Liczyła się każda chwila. Na moment zniknął im z oczu, przekraczając bramę. Rudiger strzelanie d20(-1 noc -2 pancerz potwora)= 14 pudło Usłyszeli szczęk cięciwy i następujące po nim stłumione przekleństwo. Chwilę później byli już przy nim, ale po potworze nie było śladu. - Zbiegł... niech to szlag... - wysapał Rudiger, przeczesując wzrokiem linie drzew. - A może by tak... nie wiem... Na koniu? - spojrzał w stronę dziedzińca. - To nie wierzchowce, ale może by się dało na takim w pogoń? Ino nie wy - wskazał rycerza - ...my, bo bez siodła byście tym rynsztunkiem pewnie zwierzę pokaleczyli. Wampir zmierzył wzrokiem okolicę. Las był dość gęsty, ale były tam też spore w nim prześwity i przerwy, może i by się dało fragment lasu okrążyć, potwora dogonić, zajechać mu drogę, wygonić z kryjówki... Ciężko było powiedzieć. Na pewno byłoby to ryzykowne dla zaganiacza. |
04-09-2021, 00:16 | #226 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Icarius : 05-09-2021 o 21:14. |
04-09-2021, 23:42 | #227 |
Reputacja: 1 | Tupik Inspekcja otoczenia babci przyniosła więcej pytań, niż odpowiedzi. Faktycznie rozsypane wokół niej zioła miały intensywny zapach, ale czy była to ich jedyna funkcja? Ciężko było powiedzieć. Z bliska wyglądała tak samo martwo jak z daleka, jednak bliżej dało się odczuć bijące od niej zimno. - Nie zje? - chłop nie wydawał się zrażony odpowiedzią i chwilowo zajęty był grzebaniem w palenisku, toteż nie widział chyba, co niziołek za nim dokładnie wyczyniał. - No to przynajmniej izba się trochę nagrzeje, ino oby nie za bardzo, babuszce nie służy... Począł nucić pod nosem jakąś smętną chłopską melodię. Tymczasem zmysły Tupika pracowały na najwyższych obrotach. Z izby, której znajdowali się obecnie, zdawały się istnieć dwa dodatkowe wyjścia do innych części domu. Jedno z nich blokowały krzywo wiszące na zawiasach zamknięte drzwi zbite niechlujnie desek, drugie było niskie, iście jakby zrobione dla halflinga i zakryte zwisającymi luźno z góry skrawkami skór. Jeśli znajdowały się za nimi jakieś inne osoby, to nie dało się tego usłyszeć. W środku nie widać było żadnej ewidentnej broni, choć podstarzały wąsacz miał w ręku zaostrzony, osmolony kij, którym grzebał w węgłach. Ulewa na zewnątrz wyraźnie się nasiliła. Wiatr coraz to uderzał w ścianę deszczu, ciskając rozpędzonymi kropelkami w napięte w oknach błony. Zabębniło, chłop, jakby chcąc konkurować z żywiołem, zaczął nucić jeszcze głośniej i jakby żywiej. Dziwna, mrukliwa melodia nabrała tempa. - No podejdźże tu chłopcze, przeto dla ciebie rozpaliłem! - przerwał nucenie tylko na chwilkę, by pokazać mu miejsce zaraz przy sobie. |
04-09-2021, 23:59 | #228 |
Reputacja: 1 | „I co ja robię tu … co ja tutaj robię?” – po głowie niziołka krążył fragment prastarej ballady , śpiewanej przy okazji wieszania przestępców ku uciesze gawiedzi. Halfling wychwycił znaczenie słów gospodarza – przynajmniej wiedział co się dzieje ze staruszką, skoro wiedział że ciepło jej szkodzi musiał sobie zdawać sprawę że jest martwa. Czy jednak trzymał ją w domu gdyż nie mógł się z nią rozstać , czy o co chodziło??? - Psze Pana? – odezwał się zbliżając ostrożnie do kominka, wciąż naśladując dziecięcy głosik. Potrzebował odpoczynku i ciepła i zamierzał zwyczajnie grać na czas, z każdą minutą jego przemarznięte ciało odzyskiwało wigor, w zasadzie najchętniej to położył by się tuż obok kominka i zasnął, wiedział jednak że mógłby się już nie obudzić… - A dlaczego psze Pan nie pochował babuszki? Raz niziołkowi śmierć. Wolał spróbować wydobyć kilka informacji od gospodarza , póki co nie przejawiał jakiś złowrogich zamiarów względem malca. Być może dziecięca postura Tupika działała na jego korzyść, jeśli tak to mógł przynajmniej wywiedzieć się jak najwięcej nim staruszek połapie się z kim ma do czynienia. Halfing stanął bliżej kominka ale w jego cieniu , zawsze mógł wytłumaczyć się że za gorąco koło ognia – a na pewno nie chciał stawać w pełnym świetle , wzrok staruszka mógł tam dostrzec więcej. Nie zamierzał tracić czujności, w rękawie ukrył sztylet zanim zbliżył się do starca, coś w jego nuceniu nie podobało się Tupikowi. Guślarz? Tupik postanowił być skrajnie ostrożny by nie dać się zaskoczyć, nie chciał skończyć w zupie jako marynowana przekąska szaleńca... Ostatnio edytowane przez Eliasz : 05-09-2021 o 00:04. |
05-09-2021, 19:48 | #229 |
Reputacja: 1 | Karl Bestia umknęła, a oni mieli rannych, w głowie wampira od razu zaczął powstawać plan dalszych działań... I omal nie zapomniałby, że po pościgu w płytowej zbroi właściwie powinien sprawiać wrażenie srogo zasapanego. Jego przemienione, animowane klątwą krwi ciało nie wymagało oddychania, więc wycieńczenie nie przekładało się automatycznie na przyspieszony dech. O zachowywaniu takich pozorów musiał pamiętać sam. Ciekaw był, ile takich podświadomych szczegółów już przeoczył i ile przeoczy jeszcze w przyszłości. Czy któreś z nich go w końcu wydadzą? Udo percepcja d20(-5 trudny)= 20 porażka Rudiger percepcja d20(-5 trudny)= 6 porażka Póki co nie wydawało się jednak, by jego towarzysze nabrali jakichkolwiek podejrzeń. - Ellerwald? - Rudiger w końcu oderwał myśli od nieudanego pościgu i pojął, o co go pytano - Jeśli to ta najbliższa mieścina przy rzecze to tak, stoi jeszcze, ino promu żadnego nie pamiętam. Nie wyznaje się na tej całej lokalnej polityce, ale coś mi świta, że chyba większość przepraw zlikwidowano nakazem margrabiego. Wiecie, uciekinierzy ze stepów... - spojrzał na niego mało obecnym wzrokiem, jakby intensywnie myślał o zupełnie innym temacie i odpowiadał tylko grzecznościowo. O czym prawdopodobnie myślał, stało się jasnym, gdy Udo pomógł wyprowadzić dwójkę rannych na powierzchnię. Od razu dało się zauważyć troskę, z jaką łotrzyk spojrzał na poranioną kobietę. Cóż, wydawało się, że Jastrzębie darzyli swoją przywódczynię znacznym szacunkiem, a pewnie i czymś więcej... Laura medycyna d20(-5 +1 pomoc innych + czas) = 4 sukces Widać było, że poczyniono dobry użytek z materiałów opatrunkowych, które Udo wcześniej zabrał z obozowiska i zaniósł rannym. Zapach krwi był ledwo wyczuwalny i nie drażnił przesadnie nozdrzy wampira. Wypadało mieć tylko nadzieję, że spaczona kreatura, nie zainfekowała czymś ich ciał. W końcu przywołał w myślach informacje, które posiadał o okolicy. Poza lepiej rozwiniętym Ellerwaldem, do którego musieliby jechać pewnie ze trzy godziny, w otoczeniu zamczyska była jeszcze leśna osada Stumpfwald. Jednak gdy on wyjeżdżał na wojnę, mieszkało tam zaledwie kilkanaście podległych jego rodowi rodzin, żyjących z płodów pobliskiej starożytnej puszczy. Stumpfwald był tak blisko, iż jego dachy dało się zauważyć w jasny dzień z wież zamku Mutigów. W przypadku podróży do pierwszej osady miałby pewnie na miejscu ze cztery godziny, nim nie zaczęłoby świtać, w przypadku drugiej pięć albo sześć. Szczęśliwie o tej porze roku noce były długie, a poranne słabe słońce budziło się powoli. Dalej na południe znajdowały się tereny podległe różnym pomniejszym rodzinom szlacheckim z Rheden, którzy podobnie jak Mutigowie, byli poddanymi margrabiego Röntgena. Jednak ród Karla nigdy nie miał z nimi zbyt dobrych stosunków i sąsiedzkie zatargi nie były rzadkością. |
05-09-2021, 22:03 | #230 |
Reputacja: 1 |
|