Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2021, 08:54   #27
Bellatrix
 
Reputacja: 1 Bellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputacjęBellatrix ma wspaniałą reputację
+ MG i Kerm, dziękuję :)

Wyjaśnienia szeryfa nie skierowały sprawy na nowe tory. Kori nie sądziła, by stary cyrulik miał cokolwiek wspólnego z otruciem Borta, bo skoro był odludkiem, to pewnie z krasnoludem nie miał zbytniego kontaktu, a co za tym idzie powodu, by go mordować. Choć pozory zawsze mogły mylić, to w tym wypadku kapłanka miała dość silne przeczucie, że Dalvin nie jest człowiekiem, którego szukali.
- Czy Bort mógł mieć jakichś wrogów w miasteczku? - Zapytała, gdy Garley skończył mówić.
- Nie wydaje mi się. Bort był tutaj lubiany i szanowany. To był typ krasnoluda, którego po dwóch minutach rozmowy możesz nazwać dobrym znajomym.
- A czy kiedykolwiek miał z kimś na pieńku? Nawet w dawnych czasach?
Szeryf zastanowił się, marszcząc brwi.
- Nie przypominam sobie. Każdy był do niego przyjaźnie nastawiony, nigdy nie było żadnych problemów dotyczących Borta czy któregokolwiek z jego pracowników - odparł.

Lubiany, bezproblematyczny, przyjazny. Nie pomagało to zupełnie, by ruszyć śledztwo. Ifrytka nie miała więcej pytań na tę chwilę, więc postanowiła wraz z Galdorem odnaleźć Tamli, by zapytać ją o możliwość sprawdzenia wozu. Szybko zlokalizowali ją w piwnicy pod sklepem, a gdy półorczyca zgodziła się udostępnić im rzeczy Borta, Kori jeszcze tylko przy okazji sprawdziła ciało kupca.

Było całkowicie zimne, a jego skóra przybrała dziwną, delikatnie błękitną barwę. Plamy opadowe, jakie ifrytka odkryła na jego rękach, nogach i plecach były natomiast koloru ciemno niebieskiego, co z medycznego punktu widzenia zdradzało, że krasnolud został otruty. Gdy kapłanka spojrzała do ust kupca, odkryła, że język Borta zabarwiony jest na ten sam kolor, co plamy opadowe.
- To musiała być bardzo silna trucizna. Ten, kto go otruł, chciał być pewien, że Bort szybko wyzionie ducha - powiedziała, gdy zebrała się do wyjścia z piwnicy.
Ruszając na zewnątrz czuła, jakby na jej piersi pojawił się jakiś niewidzialny kamień, przygniatający jej uczucia.


- Tylko bez robienia tu rozpierduchy. - Zaordynowała im Tamli. - Jak coś weźmiecie do rąk, to potem odłóżcie tak, jak było.
- Tak zrobimy, nie martw się, Tamli. Nie jesteśmy tu po to, by robić bałagan, tylko znaleźć coś, co może pomóc nam w śledztwie - powiedziała spokojnie Kori.

Wnętrze powozu zrobiło na niej wrażenie. Zwłaszcza pamiątki poustawiane tu i ówdzie, które Bortowi na pewno przypominały przeróżne przygody i podróże. Oglądała, zaciekawiona, ale niczego nie dotykała, czując na sobie karcący wzrok półorczycy.
- Piękne rzeczy - powiedziała. - Bort miał dobry gust.

W końcu trafili i na księgi, jednak było ich tak dużo i były tak obszerne, że przeglądając je na szybko nie byli w stanie przebić się przez ściany cyfr i pisma. Na szczęście Tamli nie miała problemu, by zabrali je ze sobą do karczmy. Ostatnim, co odkryli, była skrzynia pełna pieniędzy, którą Bort schował pod łóżkiem. Złota było tyle, że z pewnością można by za nie spokojnie przeżyć rok w jakimś większym mieście. Zostawili jednak wszystko tak, jak było, zabrali jedynie księgi i ruszyli z powrotem do gospody.


Kori wiedziała, że czeka ich pracowity wieczór, dlatego jeszcze przed pójściem do pokoju poprosiła Delmę o zaparzenie dzbanka herbaty i doniesienie go wraz z kilkoma kubkami do komnaty Galdora. Usiedli wygodnie na łóżku i zabrali się do roboty, sprawdzając wszystko najdokładniej jak mogli, kartkując strony i przeglądając różne tabelki, które kupiec umieszczał tu i ówdzie. Przejrzenie takiej ilości zapisków po jakimś czasie wywoływało u ifrytki zmęczenie, dlatego robili sobie wraz z Galdorem przerwy a potem znów wracali do pracy. Gdy w pokoju pojawili się Aelfric z Eshu, przeglądanie ksiąg poszło zdecydowanie szybciej i w końcu, koło północy wpadli na coś, co mogło pomóc w dalszym śledztwie.

- Trzeba będzie jutro zapytać Tamli i resztę, czy wiedzieli cokolwiek o tym tajemniczym “H” i dostawach, jakie Bort jemu lub jej dostarczał - rzuciła kapłanka, ziewając przeciągle. - Sporo złota brał za te odczynniki, co też jest całkiem ciekawe, bo to musiało być coś ważnego. No ale koniec na dziś, bo jestem padnięta i muszę się przespać. Nie siedźcie za długo, przyjaciele, bo jutro czeka nas kolejny ciekawy dzień.

Pożegnała się z nimi i poszła do swojego pokoju. Ktoś wcześniej zadbał, żeby miała naszykowaną wodę, więc zrzuciła z siebie ubranie, obmyła się na szybko i poczłapała do łóżka. Nie minęła minuta, jak spała niczym dziecko.


Obudziła się niewyspana, ale niczego innego się nie spodziewała po wczorajszych nocnych posiedzeniach. Ubrała się, rozczesała włosy i zeszła na dół do pozostałych. Była głodna, więc zjadła ze smakiem podane przez Rayę śniadanie, przy okazji słuchając i uczestnicząc w rozmowie z pozostałymi członkami karawany. Okazało się, że nie wiedzieli nic o interesach Borta z “H”, co było dość podejrzane. Czyżby kupiec miał przed nimi jakieś tajemnice? Wszystko na to wskazywało.
- Postaramy się czegoś więcej dowiedzieć o tym “H” - powiedziała kapłanka, gdy Tamli z pozostałymi rozeszli się, by zająć się różnymi sprawami.

Niedługo potem przy ich stoliku pojawiła się Delma, oznajmiając im, że jeśli chcą dalej mieszkać w gospodzie, będą musieli zapłacić za pokoje. W opinii Kori nieco niefortunnie z tym wyskoczyła, ale interes musiał się przecież kręcić.
- Opłacimy pobyt, nie martw się - rzuciła tylko za “uciekającą” właścicielką i spojrzała na towarzyszy. - Ja mam jeszcze trochę grosza, ale jeśli u was z tym ciężkawo, to można poprosić Tamli, żeby za nas zapłaciła. Bort miał sporo pieniędzy schowanych pod łóżkiem, na pewno te parę srebrników nie zrobi różnicy.

Dosłownie chwilę później do karczmy wszedł szeryf Garley, który na oko Kori nie wyglądał na wypoczętego, czy w dobrym nastroju. Skoro sam nie miał żadnych wieści na temat śledztwa, kapłanka postanowiła powiedzieć mu o odkryciu, którego dokonali z przyjaciółmi poprzedniego wieczora.
- W dziennikach Borta znaleźliśmy kogoś, z kim tutaj handlował i zapisywał go tylko jedną literką - “H”. Czy w miasteczku mieszka ktoś o takim imieniu, nazwisku, może pseudonimie? - Spojrzała Garleyowi w oczy.
- I czy jest w miasteczku ktoś, komu mógł dostarczać odczynniki? Na przykład alchemiczne, lub podobne?
Rolth zastanowił się dłuższą chwilę.
- Hmm… tylko jeden człowiek przychodzi mi do głowy, który mógłby robić jakieś interesy z Bortem. To Hallod, były najemnik mieszkający przy martwej wierzbie na północny zachód od opuszczonej części miasteczka. Nieprzyjemny w obyciu typ, w miasteczku pojawia się tylko po zakupy i alkohol. Nikt mu nie zawraca głowy, nawet Marduk trzyma się od niego z daleka. Co do drugiego pytania, to alchemiczne odczynniki mógł teoretycznie dostarczać Dalvinowi, naszemu znachorowi, ale jego nazwisko zaczyna się na M a nie na H. - Garley podrapał się po brodzie.

- Czyli wśród tych najbogatszych nie ma nikogo o imieniu czy przydomku zaczynającym się na "H"? - upewnił się Galdor.
- Zgadza się, nie znam nikogo takiego, a mieszkam w Etran’s Folly od prawie trzydziestu lat - odrzekł Garley.
- Myślę, że powinniśmy odwiedzić tego Halloda i zapytać go, czy znał Borta. - Kori spojrzała na towarzyszy. - A jak będzie trzeba, przycisnąć.
- Możecie go odwiedzić, oczywiście - powiedział szeryf. - Tylko wszystko niech się odbywa w granicach prawa. To, że nazywa się na H nie oznacza, że ma z morderstwem Borta cokolwiek wspólnego.
- Zdajemy sobie z tego sprawę, szeryfie - odpowiedziała mu Kori, posyłając nieco kpiący uśmieszek. Popatrzyła na Aelfrica i Galdora. - To co, panowie, gotowi na mały spacer?
- W tak miłym towarzystwie? - Galdor z lekkim uśmiechem spojrzał na pytającą. - Jak najbardziej.
- No to ruszajmy. Potem zdamy panu raport, szeryfie - powiedziała na odchodne do Garleya.
Zapamiętała adres tego całego Halloda, a w razie czego, w czasie drogi na miejsce można było przecież jeszcze popytać lokalnych o dokładną lokalizację.
 
Bellatrix jest offline