Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2021, 18:10   #416
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Nordland; Neues Emskrank; centralna dzielnica; karczma “Wesołe warkocze”
2519.02.11; Marktag (3/8); przedpołudnie

Egon podrapał się po głowie, przeżuwając słowa Kunona.

- Coś tam pamiętam - rzekł wreszcie. - Ale, kurwa, tak żeśmy się zmachali z tym trollem, że potem już nic nie widziałem. Ani nie wiedziałem.

Egon wyłożył pokrótce Kuno swoje przeżycia w domu van Hansen, ominąwszy tylko sprawę, jak Norma zamieniła się w wilkołaka. Nie wiedział jeszcze, jaki stosunek miał Kunon do zwierzoludzi, a że był on w większości ludzi taki, jak u dobrego łowcy czarownic, postanowił darować sobie zwierzanie się ze zwierzęcej drugiej osobowości toporniczki.

- Koniec końców, wyszło na to, że zapolujemy jeszcze kiedyś - rzekł Egon. - Hm, Kislevskiego bym się nauczyć musiał albo języka Nordów w międzyczasie.

Potarł brodę, zastanawiając się, co dalej. Sprawa kazamatów była otwarta - zorientować się, czy można tam się zatrudnić jako strażnik. Sprawa człowieka Sondre odeszła na bok, a Vasilj nie odzywał się, stąd też nie wiedział, co dalej z nią zrobić. Strupasa nie było w mieście. Nie wiedział też, jak poszła wyprawa Trójhaka.

Ostatecznie, postanowił złożyć wizytę Silnemu, aby zaplanować z nim przejazd do kazamatów i to, w jaki sposób spróbują wkręcić Egona w szeregi straży. Zamierzał to zrobić, jak tylko zje śniadanie.

- Kislevski? Norski? A po co ci to? - na koniec kolega zapytał ledwo skończył mówić o tej wizycie u van Hansenów. Dla niego były to tak wysokie i niedostępne progi, że gębę rozdziawił ze zdziwienia słysząc z kim Egon śniadanie jadał i gdzie spał. Już się prędzej spodziewał, że go w jakimś lochu zamknął albo na szafot powiozą za wtrącanie się w sprawy jaśnie państwa. Bo z takimi ważniakami to kto wie co im do łba strzeli a kto im zabroni? No nikt. W tym problem. Więc jak zamiast w łańcuchy Egon trafił w objęcia medyka i zamiast leżeć na słomie i kamieniach to trafił do porządnego łóżka jakiego Kuno w życiu nie widział to to robiło na nim spore wrażenie. Ale to gadanie o nauce języków obcych jednak go zastanowiło i chyba nie mógł tego jakoś przypasować do reszty opowieści.

- Spotkałem tam Normę - odparł Egon. - Wiesz, którą. Ta toporniczka z Norski, czasem walczy na arenie. Muszę poznać ją nieco bliżej… Dziewczyny próbowały do niej dotrzeć, z tego, co słyszałem, próbując ją wpuścić w swoją klikę, ale gówno zdziałali i nic dziwnego, to wojowniczka jest. Chętnie przegadałbym z nią parę rzeczy. Ale ona tylko gada po swojemu.

- Van Hansen była pod wrażeniem - dodał. - W nagrodę dostałem trofeum, łapę trolla. Myślisz, że płacą za to dobry grosz w ratuszu? - zapytał Egon.

Egon zamierzał wrótce powstać i złożyć wizytę Silnemu, aby obgadać sprawę stróżowania w kazamatach.

- Nie wiem czy jest nagroda za trolla. Ale możesz pójść zapytać. - Kuno pokręcił głową na znak, że nie orientuje się w liście nagród jakie wypłacał ratusz.

- A ta Norma to tak, kojarzę. Widziałem ja na ostatniej walce z tą tarczowniczka Myrmidii na arenie. Też niezła. Było na co popatrzeć. - kolega gladiator dla odmiany pokiwał łysą głową, że pamięta o kim mówi Egon nawet jak sam nie miał kontaktu z toporniczka.

- Dobra, ja się zbieram do Silnego - rzekł Egon. - Nagroda za tego trolla też by mi się przydała. A, byłbym zapomniał. Rzeknij no, kiedy masz wolny czas w tym tygodniu i czy znasz jeszcze kogoś, kto by poszedł na walki? Musimy rozkręcić to wszystko powoli.

- No ja w Bezahltag mogę. A ty? Wyglądasz na dość poobijanego. - sądząc po spojrzeniu Kunona to chyba miał wątpliwości czy koledze wystarczy czasu aby wylizać się z otrzymanych ran.

- Zobaczymy - rzekł Egon. - Dobra, ja odbijam do Silnego. I parę innych spraw.


* * *

Marktag; południe; mieszkanie Silnego


Egon szedł zaśnieżonymi ulicami do swojego kompana, ciekaw, jak poszła sprawa z Trójhakiem, a także skłonny załatwić rzecz ze stróżowaniem w kazamatach, aby - zgodnie ze snem - w końcu ująć wieszczkę dla niecnych celów kultu.

Kiedy znalazł się przed drzwiami kwatery Silnego, zapukał.

Czekał dość krótko gdy usłyszał od środka kroki a następnie krótkie pytanie “kto tam?”. Jak gospodarz go rozpoznał otworzył drzwi wpuszczając go do środka. Wewnątrz za bardzo się nie zmieniło od ostatniej wizyty Egona. A mięśniak nie zdobyłby medalu za najlepiej utrzymane mieszkanie. Ale ugościł kolegę chlebem, smalecem i butelką wina.

Skoro brodacz zapytał o jak poszło z Trójhakiem to ten mu streścił, że byli, była nawet niebieska małpa czego nie było pierwotnie w planie. I chociaż Silny nie przyznał tego wprost to chyba dobrze, że była bo tylko jej i kanalarzowi udało się przedostać przez przewężenie. Vasilij i Versana próbowali ale nie dali rady. A on z Kornasem nawet nie podchodzili do takiej próby bo od razu widać było, że są za duzi.

- A ciebie kto tak połamał? - zapytał gdy widocznie też dostrzegł sztywność ruchów Egona.

- Kurwa, to do dupy, bo jak przyjdzie co do czego, to tylko Łasica będzie mogła rozkminić, jak to z tymi kanałami - rzekł Egon. - No chyba, poszerzyć przejście. Odkuć coś, żeby mogła się tamtędy przedostać większa osoba. Łasica i Trójhak naznaczyli jakoś to przejście?

- A wiesz, biłem się z Kuno w walce w mieście - odparł na pytanie SIlnego. - A potem byłem z van Hansen na łowach.

Po czym wyłożył mu tą samą opowieść, którą wcześniej opowiedział Kuno.

- Przyszedłem tutaj, żeby obgadać sprawę zatrudnienia się w stróżówce w kazamatach. Chciałem pogadać, czy się nie orientujesz się, czy mam zagadać po prostu u bram, czy raczej powinienem o tym gadać, jak będziemy robić dostawy? Zatrudnienie się jako straż może się przydać nam, ale nie wiem, jak za to się zabrać.

- Z tego co ja zrozumiałem to gdyby spieprzać z góry na dół to powinno być o wiele łatwiej. Wystarczy się położyć i zsunąć. A jakieś kucie to nie wiem czy można. Czy to by było powyżej słychać czy nie. No i ta niebieska małpa nie była pewna czy tam gdzie wyszli z Trójhakiem to kazamaty czy nie. Miała sprawdzić na dniach. - łysy mięśniak pokiwał wyjaśnił po chwili zastanowienia jak to było w trakcie nocnej wycieczki. Upił łyk wina ze zwykłego, glinianego kubka i zrobił sobie dolewkę. Po czym odkroił grubą pajdę chleba i zaczął ją smarować smalcem.

- Z tym zatrudnieniem na strażnika może poczekaj aż nie będziesz taki połamany. Jutro mamy jechać z towarem to zobaczymy. A zapytać można przy bramie. Tych strażników co nas wpuszczają i wypuszczają. O. Albo tego co z nami potem jeździ do kuchni. Jest zima to może być ciężko bo raczej się ludzi zwalnia a nie zatrudnia. No ale może się uda. A zapytać można. - Silny powiedział co sądzi o pomyśle zatrudnienia kolegi jako strażnika w kazamatach. Widocznie uważał, że jest za czym chodzić i zapytanie o to niewiele ich kosztuje. A może coś da się z tego złapać i ugrać.

- I mówisz, że sobie ubiłeś trolla z tą Wilczycą i van Hansen? A potem sobie śniadałeś z nimi? No, no… Poszczęściło ci się. Mało kto z takich jak my śniadał z van Hansenami. A widziałeś ją z bliska? Naprawdę jest taka ładniutka jak to o niej mówią? - Silny podobnie jak Kuno też był pod wrażeniem nowych znajomości zawartych przez Egona. I było całkiem prawdopodobne, że mało kto z plebsu miał okazję siedzieć przy tym samym stole co tak znamienita szlachta. Ale akurat Froya van Hansen uchodziła za jedną z najpiekniejszych kobiet w mieście i chyba Silny był zwyczajnie ciekawy czy kolega co ją widział z bliska potwierdzi czy zaprzeczy tym plotkom.

Egon wzruszył ramionami na pytanie Silnego.

- Ładna, nie ładna - Egon pokręcił głową. - Jak ten troll władował jej piąchę w szczękę, to wargę miała zupełnie tak, jak on sam - Egon zaśmiał się.

- Niby technicznie dobra. Ale jak tam doskoczyłem, to już dostała całkiem solidnie. Gdyby Norma nie zamieniła się w wilkołaka i gdybym ja nie doskoczył, to padłaby bez problemu. Wierz mi, jak krew jej się z nosa polała, to nie była ani krzytyny błękitniejsza, niż moja.

- Froya gada, że jest pod wrażeniem, bo ubiliśmy trolla wspólnie. Każe się tytułować, kurwa, “milady”. Tfu! Jak dla mnie, nie powinno być żadnej szlachty, a pierwszeństwo powinna decydować siła. Co z tego będzie, zobaczymy.

- Wiedziałeś o tym, że Norma to wilkołak? - Egon spojrzał Silnemu w oczy. - Kurwa. Versana i Łasica próbowały ją podejść, słyszałem, że wkręcić ją chciały. O co tam chodziło? Ona ponoć to olała, bo to wojowniczka jest. Nic dziwnego, przemawiają do niej konkretne argumenty.

- Jak Łasica to rozkmini, to zobaczymy. Może tym szybem najłatwiej się przedostać. No a z tym stróżowaniem, to jutro, jak będzie można, to pogadam z nimi.

- Do tej pory te dwie cwaniaczki się zajmowały Normą to niezbyt mnie obchodziła ani ona ani one. - Silny wzruszył swoimi ramionami dość obojętnym tonem przyznając się do braku zainteresowania wszystkim co było związane z Łasicą. A ostatnio chyba także i Versana mu podpadła po tych szpilach jakie mu wbijała na ostatnim zborze.

- Może one wiedziały a może nie. Ja o tym, że ona jest wilkołakiem to się dowiaduje właśnie od ciebie. Jak wiedziały i nie powiedziały to są głupie pindy. Ale Starszy jakby wiedział to chyba by nam powiedział. A mnie nic takiego nie mówił. - mięśniak dywagował chwilę przyznając się do niewiedzy. Widocznie w mistrzu pokładał większą wiarę niż w koleżankach z jakimi miał na pieńku. I chyba zakładał, że jednak mógł to być nowy kawałek wiedzy o toporniczce.

- A z tą “milady” to się nie dziw. Oni tak mają i nie da się tego przeskoczyć. Zwłaszcza jak to coś oficjalnego i inni patrzą. Ale w sumie to nie wiem, nie zadaję się z takimi. - o manierach blond szlachcianki tylko się skrzywił ale chyba machnął na to ręką traktując to jako jeden z elementów tego świata podobnie jak wiatr czy padający śnieg. Po prostu tak było i niewiele można było na to poradzić.

- Ale powiem ci, że trochę jestem zdziwiony, że ona w ogóle coś robi mieczem. Myślałem, że to tylko taka tam paniusia jakich pełno w mieście. A tu mówisz, nie zwiała na widok trolla tylko robiła z wami mieczem no to no… No przyznam, że nie spodziewałem się tego po niej. Jakbym nie usłyszał od ciebie to chyba bym nie uwierzył. No ale jak daliście radę trollowi tylko we trójkę no to to już coś. Szkoda, że mnie tam nie było. Nudno trochę ostatnio. Nie ma komu łomotu spuścić. Zresztą ja ostatnio ciąglę kibluję przy Gustawie to trudno mi się gdzieś wyrwać. - Silny wydawał się powątpiewać, że jakaś damulka mogłaby stawać z nim czy Egonem jak równy z równym. A co dopiero z taką bestią jak troll. Więc mocno zdziwiło go to, że jakaś szlachcianka ustała w takiej walce do końca. A i ubicie trolla we trójkę to już “było coś” w jego oczach. I chyba trochę zazdrościł koledze takiej wspaniałej walki i przygody gdy on sam był uwiązany do pilnowania Gustawa poleceniem samego mistrza więc miał o wiele mniejsze pole manewru do takich przygód.

- Chciałem się nauczyć tego ich języka - rzekł Egon. - Na razie nie mam od kogo. A jak chcesz trochę rozrywki, to przyjdź do nas na walki. Z Kuno organizujemy walki za pieniądze w starej przybudówce. Ostatnio to nam wystarczyło tylko, żeby opić nowy interes, ale w kolejnej zamierzam wprowadzić zakłady. Kiedy następna walka, nie wiem, ale pewnie w przeciągu tygodnia, tylko wyliżę się z ran i możemy znowu zaczynać

- Co do tego, jak walczy, sam nie wiem - Egon wzruszył ramionami. - Jak wszedłem, to była nieźle poobijana już, potem do walki dołączyła się jej wilcza towarzyszka. Czy umie walczyć… Hm. Ciężko powiedzieć, musiałbym z nią sam skrzyżować miecze, żeby powiedzieć.

- Przy okazji, jak tam Gustaw? - zapytał Egon.

- Bez zmian. To dobrze. Siedzi zamknięty u młodego w piwnicy. Potem jak będzie wiadomo gdzie jest ta nowa kryjówka to się go przeniesie. A na razie to siedzi. Wyje, miota się, bredzi, chrapie. Dzień jak co dzień. - odparł Silny opisując strużowanie przy opętańcu jak jakieś rutynowe utrapienie. Chociaż jednak niebezpieczne.

- O Normie to szef mówił, że może będzie z nami. Ale o tej paniusi to nic. To nie wiem co z nią. - przyznał, że chociaż opis obu walczących kobiet zaskoczyły go i zaciekawiły to sam z siebie nie bardzo miał pomysł jakie powinny być wobec nich kolejne kroki.

- No dobra - rzekł Egon, kiwając głową. - W taki razie mamy ustalone. Jutro pogadam ze strażnikami, jak będziemy robili dostawę. Ja zbieram się, muszę jeszcze parę spraw załatwić.

Egon, z tego względu, że nie miał niczego innego do roboty na ten moment, postanowił skierować swoje kroki do Czapli, żeby zostawić wiadomość dla Vasilija - jeśli miał się jeszcze włączyć w sprawę z Sondre, to był to ostatni moment. Poza tym chciał podpytać się, co do zakładania szkoły wojowników w mieście, stąd też zamierzał pójść do ratusza albo w jego okolice. Pożegnawszy się z Silnym, ponownie wyszedł na zaśnieżone ulice.

* * *

Egon zatem skierował swoje kroki do Czarnej Czapli, będąc pewny, że Vasilija tam nie zastanie. Było to mało prawdopodobne - przemytnik miał za dużo roboty ze swoim własnym interesem i interesami kultu, żeby łazić po karczmach. Podszedł więc do szynkarza i zostawił wiadomość:

- Jak spotkasz Cichego, to powiedz mu: “Jak chcesz, żeby Egon dalej ciągnął sprawę z wcześniej, to daj znać”.

I to było tyle - Cichy powinien zrozumieć, o co chodzi. Sam Egon niewiele dbał o odpowiedzialność w tej sprawie, ale wiedział, że Cichy nie pogardzi parą wolnych rąk do domknięcia sprawy.

Przekazawszy wiadomość, skierował się do ratusza.

Oberzysta w "Czapli" przyjął wiadomość od gladiatora i obiecał ją przekazać komu trzeba. A pacierz albo dwa później brodacz podchodził już pod główne wejście do budynku władz miasta. Tłumy były i przed na placu bo w końcu był sam środek dnia handlowego. A i na korytarzach podobnie jak ci spoza miasta chcieli skorzystać z okazji i pozałatwiać swoje urzędowe sprawy.

Egon szedł do budynku władz miasta. Oczywiście, wyróżniał się swoim wzrostem i muskulaturą w tłumie szarych osób i nalanych handlarzy, krępych kupców, a także przysadzistych sprzedawczyków, którzy zawieszali nierzadko zalękniony wzrok na wojowniku, który wyglądał, jakby mógł rozerwać ich na poły gołymi rękami. Kiedy ostatecznie zlokalizował urzędnika, z cierpliwością godną podziwu poczekał w kolejce na rozmowę z nim.

- Tak? - urzędnik za kratką okienka powitał petenta standardowo czekając aż ten przedstawi swoją sprawę.

- Taka sprawa - rzekł Egon. - Chcę otworzyć gildię wojowników i uczyć młodych, jak robić toporem. Rzeknijcie no, panie, ile potrzeba za glejt, by to prowadzić. I jakie są inne wymagania.

- Otworzyć nową gildie? Wojowników? Hmm… - urzędnik chyba nie spodziewał się takiego pytania bo zamyślił się na dłuższą chwilę. Stukał piórem po swoich cienkich wargach jak to by miało mu pomagać w namyśle. Ale w końcu coś powiedział.

Wyglądało na to, że takiej gildii nie ma i raczej nie było w mieście. Stąd to byłby nowy proceder. I nie było sprawdzonych wzorców.

- A co to by miała być za gildia? Kogo by miała skupiać? Jaki byłby cel jej działalności? - zadał Egonowi kilka pomocniczych pytań jakby chciał się zorientować o jaką to organizacje może tu chodzić.

- Chcę uczyć walki tych, którzy zapłacą - rzekł Egon. - I w zasadzie tyle - wzruszył ramionami. - Dzisiaj czasy ciężkie, ten, kto robi mieczem jest w cenie. Więc chcemy pokazać, jak robić bronią za nieco żeliwa, a i straż na tym skorzysta, bowiem ci, którzy będą do nich przychodzić, będą bardziej ogarnięci jak się bić. Miejsce wykombinujemy nasze, sprzęt też nasz. Jeśli by przyszło co do czego, to co mam zrobić i ile to kosztuje? - zakończył.

- Aha. Czyli to taka szkoła szermierki by była? Aha. - mężczyzna pokiwał głową gdy widocznie próbował jakoś uszeregować ten pomysł w jakieś swojskie urzędnicze ramy. I odpowiedzi petenta były mu w tym przydatne.

- No to nie tak prędko. Najpierw trzeba złożyć odpowiedni wniosek i uzyskać odpowiednie zezwolenia. U nas się tylko finalizuje jak już wszystko jest zebrane. Wtedy wpisujemy w rejestr i taka instytucja może oficjalnie i legalnie działać. - pokręcił głową na znak, że to nie tak na raz otwarcie takiej szkoły. Potem zaczął coś pisać na kartce papieru i pewnie pisał to co tłumaczył. Potrzebne było zezwolenie od straży miejskiej na prowadzenie takiej działalności z bronią w ręku. Zaświadczenie z sądu o nie karalności i dobrej opinii. Wycena rejenta o tym, że wybrane miejsce spełnia wymogi do zgłoszonego celu. Razem z wyposazeniem. No i jakaś ekspertyza o tym, że władze nie mają zastrzeżeń do zespołu jaki miałby pełnić tam funkcje, w tym wypadku szkoleniowe. Jak się zbierze komplet tych dokumentów będzie można tu wrócić i złożyć wniosek o zarejestrowanie takiej organizacji. Na koniec podał tą zapisaną kartkę na drugą stronę okienka aby brodacz mógł ją sobie wziąć.

Egon wziął kartkę, podziękował, spodziewając się dokładnie takiej, a nie innej odpowiedzi - czyli skomplikowanego podsumowania wymagań i dokumentacji. Zamierzał do tej sprawy wrócić następnego dnia, lub być może nawet po sprawie kazamatów - zobaczy się.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline