Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2021, 21:37   #418
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Marktag; wieczór; tawerna “Pod pełnymi żaglami”; Pirora


Na zewnątrz już od kilku dzwonów panowały nocne ciemności. Ale wewnątrz tawerny było ciepło, jasno i gwarno. Praworządni obywatele już pewnie szykowali się do snu po tym dniu targowym aby jutro z rana zacząć kolejny dzień. Właśnie wtedy Pirora dostrzegła kolejną postać jaka weszła z zewnątrz do głównej izby. Ale jak zdjęła kaptur i czapkę to ją akurat rozpoznała. To była niedawna konkurentka Łasicy. Namierzyła ja wzrokiem i pozdrowiła spojrzeniem swojej burgundowej głowy. Podeszła do szynkwasu rozmawiając chwilę z Magdą po czym zgarnęła swoją futrzaną czapkę i dosiadła się do kapitańskiego stołu.

- Cześć Pirora. Ale zimnica na zewnątrz. Zamówiłam sobie coś na rozgrzewkę. - powiedziała rozpinając swój kożuszek ale jeszcze go nie zdejmując jakby naprawdę zmarzła i chciała się rozgrzać. Wskazała kciukiem na szynkwas gdzie przed chwilą zatrzymała się na moment.

- Witaj, witaj, nie spodziewałam się zobaczyć cię tak szybko. Stęskniłaś się za swoim ubraniem? A może za dziewczynami? A może masz już coś dla mnie? - Pirora uśmiechnęła się do złodziejki i wyciągnęła swój szkicownik i zaczęła nanosić rysy twarzy Burgund na papier. Nie wstydziła się jej towarzystwa ale wścibskie oczy które mogłyby dopytywać powinny otrzymać informacje że szlachcianka sobie rozmawia i rysuje obce osoby i jest to jej szlachcicowi dziwactwo.

- Oczywiście, że się stęskniłam! Za tobą, za dziewczętami, za swoim ubraniem no i za wspólnie spędzanym czasem. - Burgund spojrzała ciekawie na rysownik i co tam malarka w nim szkicuje ale nie robiła żadnych wyrzutów, że ta wzięła ją za modelkę do tego szkicu. Przerwała bo Magda przyniosła jej zamówionego grzańca i zapytała także Pirory czy jeszcze coś chce zamówić. Gdy poszła włamywaczka przyłożyła obie zmarznięte dłonie do glinianego kufla aby je sobie ogrzać.

- A z tą twoją sprawą to postanowiłam zacząć od Sypkiego. Znam go lepiej niż legionistów. No oczywiście on zna mnie. Na razie rozchodziłam teren i sprawdziłam z kim pracuje. Oczywiście tak bez niczego i na krzywy ryj to mi nic nie powie. Głupi nie jest. W każdym razie dzisiaj się nie spotkali. No chyba, że działają przez jakichś pośredników. Ale wątpię. Im mniej osób wie o takich sprawkach tym bezpieczniej dla pozostałych. - Burgund streściła jaki był efekt dzisiejszego myszkowania za sprawą o jaką prosiła ją nowa koleżanka. Wciąż chłonęła ciepło starając się wypędzić mróz z przemarzniętego ciała.

- Oczywiście, że są ostrożni, w końcu knują coś co nie do końca może się spodobać straży… nie będę cię pouczać sama znasz miasto lepiej i wiesz jak lepiej to rozegrać. - Pirora powiedziała bardziej do siebie niż do Burgund. - Picie ci wystarczy czy chcesz zjeść coś ciepłego? - Pirora zapytała upewniając się że jej nowa “pracownica” a właściwie szpieg potrzebuje dzisiaj czegoś.

- No za coś ciepłego do buzi i jakiś kąt do spania bym się nie pogniewała. - włamywaczka chętnie skorzystała z takiej propozycji okraszając rozmówczynię uśmiechem wesołego chochlika.

Pirora uśmiechnęła się pod nosem ale przytaknęła. - Cóż gdybym była mężczyzną, zapewne nie wypadałoby mi przepuścić takiej dwuznacznej propozycji i pewnie bylibyśmy w połowie drogi do jakiegoś zakamarka tego przybytku jakich tu pełno, by twoja buzia dosłownie ocieplała się od czegoś cieplejszego… - Pirora mówiła o tym z lekkością jakby nikogo oprócz nich nie było na sali, ale inni byli więc blondynka mówiła cicho tak by brunedka ją usłyszała tylko i wyłącznie. - ...na twoje nieszczęście nie jestem dziedzicem mojego ojca więc po prostu zamów sobie co chcesz a jak się najesz pójdziemy na górę i znajdziemy ci jakiś kąt i może ogrzejemy inne części poza ustami. - Z jednej strony słowa szlachcianki zawsze były grzeczne z drugiej prawie nigdy nie były to prośby. Przynajmniej kiedy brała sobie kochanki lub kochanków. Niższe kasty nie potrzebowały otoczki, flirtu, gierek i uwodzenia. Wystarczyło im kazać.

Sądząc po minie łotrzycy to słowa szlachcianki bardzo przypadły jej do gustu. Uniosła do góry brwi, lekko przekrzywiła głowę i upiła łyk swojego grzańca gdy słuchała z zadowoleniem co mówi siedzącą obok niej blondynka.

- Cieszę się, że tak mówisz. Już się trochę bałam, że najwyżej zamówisz mi kolację i każesz spadać. - modelka ze szkicownika roześmiała się wesoło i chyba troszkę z ulgą, że blondynka jej jednak nie rozczarowała.

- I chętnie pójdę z tobą do jakiegoś zakamarka czy gdzie indziej aby moja buzia ociepliła tobie coś albo od czegoś. Myślę, że doszłybyśmy do jakiegoś kompromisu. Nawet jeśli nie jesteś mężczyzną. - burgundowa kobieta znała się na flirtach i uwodzeniu i delikatnie położyła dłoń na dłoni szlachcianki. Koniuszki palców już zdążyły jej się ogrzać od trzymanego grzańca i nimi właśnie przesunęła po palcach drugiej kobiety. Gdyby Pirora była mężczyzną to taki flirt i gest byłby jawną wskazówką, że rozmówczyni jest zainteresowana mężczyzną i gotowa na poszerzenie znajomości.

- No ale skoro nie jesteś i mówisz, jak jest to oczywiście możemy pójść na górę i poćwiczyć nie tylko moją buzię. Myślę, że też powinnyśmy dojść do porozumienia. - Powiedziała zachęcająco jakby ten drugi scenariusz też był jej na rękę.

Pirora w końcu spojrzała znad szkicownika na złodziejkę i uśmiechnęła się nie mniej chochlikowato niż ona sama. - Najpierw zjedz coś bo będzie ci potrzebna siła. - po czym wróciła do rysowania dodając po chwili. - A w zakamarkach zawsze będzie okazja spędzić mała chwilę.

- O, to jednak będziemy sprawdzać różne zakamarki? To cudownie, uwielbiam zwiedzać takie zakamarki i przygody z nimi związane. Ale może rzeczywiście najpierw coś zjem. - Burgund uniosła brwi i pokiwała wolno głową dając znać, że Pirora podała taką odpowiedź na jaką ta czekała. Ale przyjęła ton naiwnej pensjonariuszki jakby wierzyła, że naprawdę rozmawiają o jakichś zakamarkach z kart powieści przygodowej i była gotowa przeżyć takie przygody z bardziej doświadczoną przewodniczką.


Po skończonej strawie złodziejka podążyła za szlachcianką na górę gdzie ta zaprowadziła ją do swojego pokoju. Był to pierwszy raz jak Burgund w nim była ale nie zdążyła się na dobrze rozejrzeć gdyż kiedy tylko drzwi się za nią zamknęły na klucz to mniejsza od niej blondyka wprost rzuciła się na drugą kobietę. Naglące soczyste pocałunki, zwinne dłonie zdzierające ze złodziejki ubranie wręcz poganiały Burgund do podobnego tempa i gwałtowności.

Pirora była od niej mniejsza i słabsza druga kobieta nie mialaby najmniejszych problemów z poradzeniem sobie w sposób siłowy z szlachcianką. Niemniej ta swoimi poczynaniami wyrażała nienasycone pożądanie jakiego Burgund u niej nie widziała. Właściwie żadnej z jej Nordlandzkich kochanków czy kochanek nie widział tego jeszcze.

W pierwszej chwili wychowanka ulic chyba rzeczywiście nie spodziewała się tak gwałtownego ataku ze strony gospodyni. Ledwo zdążyła wejść, powiesić swój kożuszek na kołku i wejść na krok czy dwa od drzwi gdy rozglądała się jeszcze ciekawie po nowym dla siebie pomieszczeniu. Wzrok jej spoczął na złączonych łóżkach stojących na środku pokoju i zasłoniętej sztaludze. Gdy spadła na nią blondwłosa harpia.

Pirorze udało się zdobyć z początku przewagę i brunetka zdawała się być i zaskoczona i przytłoczona takim szybkim przejściem do sedna. Dawała się dotykać, całować i rozbierać. Szlachcianka znów mogła nacieszyć się widokiem, dotykiem i smakiem tych wszystkich jędrności jakie Burgund miała pod ubraniem. A dość szybko flirt zaczęty na dole zasiał ziarno podniecenia które wydało teraz owoce. Włamywaczka chętnie podjęła tą gwałtowną grę i zrewanżowała się gospodyni tym samym. Na przemian w chaotycznych ruchach to pomagała jej zdejmować, zrzucać i zdzierać z siebie ubranie to to samo czyniła z Pirorą. W końcu w tym chaotyńczym tańcu obie grzmotnęły na te złączone łóżka. Burgund ogarnięta tą miłosną gorączką całowała gwałtownie i chaotycznie próbując blondynki tak gdzie akurat dała radę jej sięgnąć. Sama też zdawała się chętna i podatna na tak gwałtowne pieszczoty i zabawy.

Dzikie igraszki jakich dopuściły się obie kobiety miały to do siebie, że zazwyczaj nie trwały długo. Choć z mężczyzną trwały by jeszcze szybciej to jednak była to zabawa kto pierwszy doprowadzi kogo do szczytu. Szybkość grała tu pierwsze skrzypce a delikatność nie szła z nią w parze. Kąsanie, drapanie, ciągnięcie za włosy, ściskanie swoich piersi by zmieszać rozkosz z bólem. Może na razie nie takim jakie Pan Rozkoszy preferował ale zawsze był to jakiś początek. Jęki i trzeszczenie łóżka wypełniło pokój na dobrą chwilę.

Aż w końcu jedno a potem drugie ciało kobiet zadrżały w fali finału i obie padły łapiąc oddech na pościel.
- To było ok na dobry początek. - Pirora stwierdziła po szybkim numerze w jej pokoju.

- Na dobry początek? Ojej to ciekawe co będzie dalej! Masz może jakąś obrożę? Bo się czuję taka naga i zdekompletowana! - lotrzyca o burgundowych włosach była tak samo naga i zdyszana jak szlachcianka o blond lokach. Ale sprawiała wrażenie, że chociaż z początku dała się zaskoczyć gospodyni i jej niecnym zamiarom wobec gościa to jednak odnalazła się w tym chaotycznym żywiole żądz i zmysłów. Gdzie ból i poniżenie przeplatały się z przyjemnością i dominacją. Wyglądało jakby Burgund była stworzona do takich zabaw i wręcz je uwielbiała. Przez co momentami ta sztuka miłości jaką przerabiały okazywała się bardzo brutalna i momentami przypominała walkę lub dominację nad zwyciężonym przeciwnikiem.

- Jej! Zobacz co mi zrobiłaś! - Burgund uniosla głowę aby spojrzeć na swoją goliznę. A na niej widać było świeże zadrapania, ślady zębów i paznokci oraz zaczerwienia jakie jutro mogły przerobić się w siniaki. Na jędrnych i ponętnych piersiach włamywaczki widać było czerwone ślady po paznokciach kochanki. Ale i ta dostrzegła podobne ślady na sobie. Pytanie wiec wydawało się naturalne. Mało która kobieta nie miałaby pretensji za tak brutalne potraktowanie. A jednak w głosie i twarzy Burgund zaskoczenie i niedowierzanie walczyło o pierwszeństwo z podziwem i fascynacją.

- Taka z ciebie cicha woda, grzeczna panienka z dobrego domu a tu proszę! Masz diabła pod skóra! - lotrzyca roześmiała się wesoło po tym komentarzu dając znać, że taki zestaw cech uważa za atut a nie wadę. Na dowód tego przyciągnęła Pirore do siebie i na siebie obejmując ją w pasie i splatając dłonie gdzieś między krzyżem a pośladkami kochanki.

- A to ci będziemy robić dalej? Noc jeszcze młoda. - zamruczała z zadowoleniem zaczynając pieszczotliwie głaskać pośladki szlachcianki.

- Jestem tym kim akurat zechce…- malarka skomentowała słowa złodziejki - ...to co tylko chcemy…- udzieliła jej też odpowiedzi zanim jej usta i dłonie zaczęły kolejna falę zabawy. Już bardziej spokojnym tempie.
 
Obca jest offline