- Pomysł może i dobry ale łowca może łatwo stać się ofiarą. Odpowiadam za was póki wasza Pani ranna - wracamy. - Karl powiedział to z przekąsem ale nie zamierzał posyłać tych odważnych durniów na niemal pewną śmierć.
- Policzymy się z nią następnym razem. Udo wróć do rannych. My popilnujemy żeby konie nie poszły na obiad. Trzeba będzie was zabrać do wsi. Tu nie ma warunków do wypoczynku i regeneracji ran. Ellerwald jest najbliżej, mieliśmy tam uzdrowiciela. Urobek spławialiśmy rzeką, przeprawa była i myto. Stoi jeszcze? Jechaliście tamtędy to zaraz przy rzece? Droga na zamek tamtędy wiedzie. Ja szedłem lasem ale wy z wozem pewnie mijaliście wieś lub jej zgliszcza - Karl nie wiedział ile się na jego ziemi się zmieniło. Pamiętał wioskę jako punkt przeładunkowy i miejsce zamieszkania dla górników. Bywał tam jednak rzadko kilka razy w roku.
Zapowiadała się dłuższa przeprawa z potworem. Co miało dobre i złe strony bo dawało szanse, żeby rozwikłać zagadkę jego istnienia. Karl miał zamiar odprawić "Jastrzębie" wozem do wsi jeśli stała. Sam stanął przed dylematem czy jechać z nimi? Sięgnął pamięcią by dokładnie policzyć w jakiej części nocy dotarliby na miejsce i ile zostałoby mu czasu na działanie. Musieli odpuścić pościg i zająć się rannymi.