Tupik
Inspekcja otoczenia babci przyniosła więcej pytań, niż odpowiedzi. Faktycznie rozsypane wokół niej zioła miały intensywny zapach, ale czy była to ich jedyna funkcja? Ciężko było powiedzieć. Z bliska wyglądała tak samo martwo jak z daleka, jednak bliżej dało się odczuć bijące od niej zimno. - Nie zje? - chłop nie wydawał się zrażony odpowiedzią i chwilowo zajęty był grzebaniem w palenisku, toteż nie widział chyba, co niziołek za nim dokładnie wyczyniał. - No to przynajmniej izba się trochę nagrzeje, ino oby nie za bardzo, babuszce nie służy...
Począł nucić pod nosem jakąś smętną chłopską melodię.
Tymczasem zmysły Tupika pracowały na najwyższych obrotach. Z izby, której znajdowali się obecnie, zdawały się istnieć dwa dodatkowe wyjścia do innych części domu. Jedno z nich blokowały krzywo wiszące na zawiasach zamknięte drzwi zbite niechlujnie desek, drugie było niskie, iście jakby zrobione dla halflinga i zakryte zwisającymi luźno z góry skrawkami skór. Jeśli znajdowały się za nimi jakieś inne osoby, to nie dało się tego usłyszeć.
W środku nie widać było żadnej ewidentnej broni, choć podstarzały wąsacz miał w ręku zaostrzony, osmolony kij, którym grzebał w węgłach.
Ulewa na zewnątrz wyraźnie się nasiliła. Wiatr coraz to uderzał w ścianę deszczu, ciskając rozpędzonymi kropelkami w napięte w oknach błony. Zabębniło, chłop, jakby chcąc konkurować z żywiołem, zaczął nucić jeszcze głośniej i jakby żywiej. Dziwna, mrukliwa melodia nabrała tempa. - No podejdźże tu chłopcze, przeto dla ciebie rozpaliłem! - przerwał nucenie tylko na chwilkę, by pokazać mu miejsce zaraz przy sobie. |