Po przejrzeniu zawartości plecaka, kapłan uśmiechnął się lekko. Ten łup w obecnej sytuacji był cenniejszy niż pełna sakiewka. Magiczne mikstury były błogosławieństwem samym w sobie. Może z początku użycie smoczej łuski do czegoś tak trywialnego mogło się zdawać lekkomyślne, ale był przekonany, że to słuszna decyzja.
Krasnolud wyciągnął kukri, by szybko rozprawić się z wężem. Spotkali póki co za dużo jadowitego plugastwa jak na jego smak. Co prawda z węża dałoby się od biedy zrobić potrawkę, ale temu stworzeniu nie ufał. Zamachnął się ostrzami w odpowiedzi na jadowity atak.
- Coś już próbowało dobrać się do tej żmii. - Syknął Hargar cicho. Nie wiedział, czy pierwotny napastnik nie czai się gdzieś w okolicy.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |