Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-08-2007, 18:34   #753
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Astaroth rzucił się na anioła z wystawionymi przed siebie szablami. Taaak... Trzeba to już zakończyć, nie miał teraz zbytnio czasu ani ochoty na zabawy ze świeżo zanielonym staruszkiem. Miał zamiar zakończyć to szybko, nie uszkadzając go zbytnio. To miało być bardziej skarcenie niż pokonanie, by nauczył się hamować w jego obecności pozytywne zapędy.


Jednak nawet taka miernota uczy się na błędach. Miał zamiar jedną szablą zablokować jego miecz, a drugą ciąć go w rękę. W ten sposób rozbrojony anioł musiałby kapitulować lub porządnie oberwać, zanim odzyskałby miecz. Jednak nowa forma dodała mu witalności i szybkości. Anioł zrobił piruet w najbardziej nieoczekiwanym momencie, co skończyło się pchnięciem go w miednicę. Niby rana z tego żadna, zregenerować można to w ułamku sekundy, ale...


No właśnie, ale. Ten miecz był czymś umagiczniony. Nie był pewien, co to za czar, ale to uniemożliwiało mu regenerację w tym świecie, a na dodatek odsyłało jego pozostałość do fioletu. Niby nic, odregeneruje i wróci ale jakże denerwujące. Najpierw paraliż dotknął mu nogi. Przypomniało mu się starcie z nekromantą, w którym również czuł jak powoli umiera i także nie mógł się ruszyć.


Ale teraz pora to zmienić. Tym razem nie był ograniczony, uwięziony w skorupie jaką było dla niego jego ciało. Biel pulsująco rozlewała się po jego ciele, ale to nie było najważniejsze. Z trochę rozjaśnionej wizji widział jak anioł porusza ustami, inkantując jakieś zaklęcie albo zwracając się do niego. Astaroth przełamał ból i uśmiechnął się na tyle perfidnie, na ile pozwalały osłabione mięśnie. Chłód wypierał nienawiść z jego ciała, jego siła znikała wraz z nią. Chwilowe mrowienie w kończynach, później nadchodzący bezwład.


Nie, on się nie podda. Widział jak anioł przygotowuje zaklęcie, najprawdopodobniej mające go zmiażdżyć, wygnać z tego świata. Z trudem wyszeptał do anioła

- Umiesz walczyć, ale nie potrafisz zwyciężać


Wtedy, pozwolił resztką swoich sił zebrać się w ciele, pozwalając mu na jeszcze chwilę. Postanowił porwać się na ostatni wysiłek. Anioł potrafił walczyć, ale nie rozumiał czym jest zwycięstwo. Zwycięstwo nie oznacza trupa przeciwnika u stóp, błagającego o litość. Czasami można zwyciężyć klęcząc przed przeciwnikiem i powoli odchodząc w niebyt. Najważniejsza była zasada by walczyć nie dla walki, ale dla zwycięstwa. Jego wierne szable, które wciąż ściskał w rękach dodawały mu swoim szeptem sił. Pora pokazać swój potencjał
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline