Wędrówka przez miasto byłaby bardzo przyjemna gdyby nie to, że część miasta była w ruinie.
- To wszystko sprawia ponure wrażenie. - Galdor pokręcił głową. - Nie chciałbym tu mieszkać, chociaż wolną kwaterę łatwo by było znaleźć. Czasami trudno wierzyć w to, że w tym mieście ktoś mieszka. Miejscami to wygląda jak miasto duchów.
Jak się okazało, domostwo Halloda nie odstawało wyglądem od ponurej, zrujnowanej części Plaguestone. I trudno było sobie wyobrazić, że jego właściciela stać na drogie zakupy.
No chyba że zakupy u Borta opróżniały do cna sakiewkę Halroda.
Widok domu był zaskakujący, ale jeszcze większe zaskoczenie dla Galdora stanowił widok Snikita, najwyraźniej również oczekującego na przybycie gospodarza.
Niestety zaklęcia Kori i Galdora nie nadawały się do obezwładnienia goblina i dlatego trzeba było zastosować zaproponowany przez Aelfrica sposób - biec, ile sił w nogach, i dopaść Snikita zanim ten zdąży uciec.