Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2021, 08:42   #55
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Najpierw miał sen. Sen w którym ich oddział ścierał się z oddziałem orków. Ale to nie było wspomnienie. To było… koszmar? Nie. Jak w ogóle zasnął w tym szleństwie?

Musiał przyznać sam przed sobą, że jego szkolenie dopiero wchodziło w życie. Niby Adeptus Astra Telepatica zabrało go z domu rodzinnego gdy miał sześć lat. Niby miał za sobą trening. Jednak to co innego podpalać świeczki, czy nawet manekiny treningowe, a zupełnie co innego zapalić żywego i biegnącego orka. Choć po jakimś czasie przyznał sam przed sobą, że zabijanie jednak przychodzi mu łatwo. Że to nie wyrzuty sumienia czy jakaś uśpiona dusza do niego przemawiają.

Mówiło do niego Immaterium. Wymiar grozy oddzielony od tego świata skromną powłoką. Czymś na kształt kożucha na mleku. A on, Vorgen Smith mógł włożyć dłoń w ten kożuch i sięgnąć po jego moc. Po mleko spod niego. To stamtąd pochodził jego ogień. Immaterium było źródłem nieograniczonej mocy. Było też miejscem, gdzie nie płynął czas. To znaczy nie płynął w myśl znanej im fizyki. Można było naginać go do swojej woli, bez wpływu na rzeczywistość.

Vorgen korzystał z tego. Sięgał umysłem do Immaterium na treningach walki wręcz. Gdy nawzajem okładali się pałkami z Iris ta prawie nigdy nie mogła go trafić. Zawsze jego myśli były kilka sekund przed jej ruchami. Nie był szybki. Nie był nadludzko zwinny. On poprostu wiedział dokładnie jakie wyprowadzi ciosy jego partnerka i stawał tak, żeby chybiały. Był pewny, że w ten sam sposób mógłby omijać kule czy pociski z lasera. Ale tym razem było inaczej…

- Chyba… chyba mam coś, co nam pomoże.

W kilku słowach streścił swoje przeczucia Irene.

***


Sporej wielkości namiot został otoczony szczelnym kordonem żołnierzy. Wewnątrz było kilku oficerów. Wszyscy słyszeli o tym co może się stać przy emanacji Immaterium. Poza Iris było jeszcze dwoje żołnierzy, którzy przeszli podstawowe szkolenia w Sholastica Psycana. Szkolenie w pacyfikowaniu psykerów.

Vorgen się denerwował. Nie wiedział czy to co sądził, że może zrobić jest w ogóle możliwe. Ale chciał spróbować.

Uklęknął w pozycji do medytacji. Przed nim stała spora żelazna misa wyłożona węglem. Skąd wzięli węgiel? Skąd wzięli tak ładną misę? Cóz… chyba wolał nie wiedzieć.

Nie wiadomo czego się spodziewali jego obserwatorzy. Myślą rozpalił płomień, co wywołało fale szpetów. I tyle. Później wpatrywał się w ten ogień bez ruchu. W pierwszej chwili myślał, że nic się nie zadzieje. Że się pomylił. Że będzie musiał się tłumaczyć, a później znów odeślą go do oporządzania latryn.

A potem się stało…
Nadchodziła wielka bitwa. Orki postanowiły przeprowadzić wielką ofensywę Były niezbyt mądre… a jednak. Widział brutalną grupę orków w swoich pancerzach, która szykowała się do ataku z flanki na ich siły przednie.

- Mapa… dajcie mi mapę.

Nawet nie wiedział kto mu mapę podsunął. Wodził po niej palcem.
- Tutaj… zasadzka…

Jego oczy zdawały się puste. Odbijały jedynie płomienie.

Po kilku minutach Vorgen niczym wyrocznia wodził palcami po mapie opisując jakie jednostki w jakiej ilości gdzie się przemieszczają. Wzbudzało to kolejne szepty, bo Vorgen nie znał fachowych określeń jednostek pancernych orków. Ot pancerny wóz z sześcioma orkami. Trwało to ponad godzinę. Oficerowie notowali.

A umysł Vorgena latał nad polem bitwy. Widział śmierć ludzi ze swojego oddziału. Widział nawet swoją śmierć. Czy teraz wiedząc to mógł jej uniknąć?

W tym momencie krew popłynęła mu z nosa. Iris chciała mu ją zetrzeć, ale ktoś ją zatrzymał. Nikt nie chciał przerywać tego transu.

I wtedy doszedł w swojej wizji do dowódcy Orków. Opisał kilka szczegółów. Ale co najważniejsze Immaterium pokazało Vorgenowi co ów przywódca chce osiągnąć. Do czego dąży. I to powodowało opad szczęki u zebranych….

A potem stracił przytomność.

***


- Myślicie, że jego informacje mają jakąś wartość? - rozmowa wśród kilku najwyżej postawionych oficerów nie była już słyszana przez Vorgena, bo ten wraz z Iris trafił do medyków.
- Rozpoznanie potwierdza część tego co mówił. Z drugiej strony to tylko Psyker. Jakiś byt może mu szeptać do ucha i wciągnąć nas w pułapkę.
- Dobrze, gdyby tak było, niech kapelan zetnie mu głowę po wszystkim.

Z namiotu posłańcy wybiegli z rozkazami.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline