Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2021, 13:15   #51
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Zielonego ścierwa było od cholery. Jakby sama dżungla nie sprawiała trudności to co chwila natrafiali na kolejną bandę orkoidów. Odparli bandę chopaków za pomocą lasera i broni podkładowej chimery parę kroków dalej, a tam snotlingi jakąś padlinę obżerają no to bach granatem. Przebiją się przez roślinność to miejscowa zwierzyna się pojawia i kłopot sprawia i znów trza strzelać zapasy tracić. Na szczęście Johnny z rachunków nie był zbyt dobry, więc cieszył się że tyle paskudztw Imperatora daje, aby ten ku Jego chwalę mógł spuszczać im łomot, a materiały potrzebne na wojnę to zmartwienie kogoś wyżej, a nie zwykłego gwardzisty.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 05-09-2021, 13:47   #52
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nawet gdy nie trzeba było pilotować Chimery przez nieprzebrane połacie zielonej dżungli to Chesterfield i tak nie opuszczał swojego wiernego wozu pozwalając sobie na podpatrywanie rytuałów odprawianych przez Epsilona-Thetę.

Plus tego że voxy nie działały był taki że nie musiał słuchać niemądrych rozmów swoich kolegów z Atlasa i Trojana. Z resztą, nawet przy ognisku nikt od "pogadanki na ogólnym" nie wychylał się z tematem Pani Stalowa i Pan Stalowy. Williamowi to odpowiadało.

- Wielebny Wieszczu, czy mogę wam jakoś pomóc asystą w misterium mechanicum? - zapytał w końcu dowódca Chimery swojego trybiarskiego "gościa" -
 
Stalowy jest offline  
Stary 05-09-2021, 21:43   #53
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Vorgen pił z wielką przyjemnością recaff.
Fenomenalne było to, jak bardzo uprzyjemniało to życie. Przez moment nie myślał o tym co mogło się stać. Ale tylko przez moment. Gdy odstawił kubek przyjemne uczucie się rozmyło. Niczym po trafieniu Iris.

Uśmiechnął się do niej krzywo. Miał plaster na twarzy. Iris miała w sobie coś takiego, że gdy krzyżowało się z nią spojrzenia, to czuło się, że za chwile wybije ci zęby. Pewnie dlatego miała takie zadanie.

Pewnie dlatego była w nim tak dobra.

- Irene, tam wtedy przy tej bitwie… - zaczął, a ona patrzyła bez słowa. W końcu kontynuował:
- Wiesz, gdy sięgam w pustkę, gdy dotykam tej mocy…
- To nie dotykaj - przerwała mu dobitnie.

Westchnął ciężko i zmienił temat.

- Dobra, chodźmy do trybiarzy, mamy tam coś sprawdzić.

***

Wizyta u Adeptus Mechanicus była przeżyciem samym w sobie. Istoty, które miały w sobie mało z ludzi. A jednak byli jednymi z nich. Wspólny oddział. Wspólna wojna.

Ciekawe ile osób o nim samym myśli, że mało w nim człowieka.

- Przybyłem - rozłożył ramiona. - na co mogę się przydać?

Głowa pod czerwonym kapturem wygięła się nienaturalnie i wydała serię piknięć.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 06-09-2021, 13:04   #54
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post

Dzięki działaniom wybijającej się z tłumu gwardzistów Drużyny B, bieżące 'pożary' zostały szybko ugaszone. Johnny wykazał się ze swoimi towarzyszami na patrolach, gromiąc orkoidów nim ci mogli zaraportować ich pozycję większym zgrupowaniom. Na szczęście nie korzystali ze swojego voxa - najwyraźniej mieli podobne problemy, co Imperialiści. Dzięki ekspertyzie Vorgena udało się ustalić, że to jakieś dzikie "fluktuacje" Osnowy tymczasowo zaburzały vox-fale. Prawdopodobnie było to spowodowane wciąż tajemniczym i słabo zbadanym wpływem mas orkoidów na lokalne Immaterium, acz pewności nie było - ot, kolejna mała tajemnica w świecie czterdziestego pierwszego milenium. Graugr "nakłonił" do współpracy lokalnych autochtonów, którzy z miłą chęcią poprowadzili gwardzistów swymi ścieżkami i powrócili na łono Imperium. Marie i Elli z grubsza sprawnie przez ten czas poszło robienie za kurierów i nadzorowanie przepływu danych oraz zapasów i szpeju w ramach kompanii w trakcie tych kilku dni. Natomiast ET i Williamowi udało się bez gniewu Duchów Maszyny przeprowadzić niezbędne rytuały i wzmocnić sygnał, wracając z grubsza do stanu wyjściowego - ale problemy ustały dopiero wtedy, kiedy kompania dotarła wreszcie do rejonu K'Bang Huyen.

Długo nie musieli szukać za swym celem, nawet w tak górzystym rewirze. Potężne kłęby dymów z rafinerii i odwiertów biły w niebo, znacznie pogarszając jakość tutejszego powietrza - i to pomimo dość silnych wiatrów. Zwiadowcy wkrótce ustalili miejsce "pobytu" orkoidów. I zgodnie ze zdjęciami orbitalnymi, kompleks był olbrzymi. Dziesiątki struktur. Mnóstwo wieżyczek obronnych.

I prawie nikogo 'w domu'.

Pomijając garść mekzów, stada grotzów i pośledniejszych orkoidów, baza była prawie opuszczona. Obserwowali ją jeszcze kilka godzin i nic nie wskazywało na to, by garnizon był gdzieś ukryty, większy czy niedaleko. Prawie wszyscy boyzowie wybyli gdzieś. To była niebywała okazja. Dowódca kompanii porozdzielał obowiązki (Drużynie B, i paru innym doborowym, dając bardzo ogólne rozkazy i licząc na inwencję, z której słynęli) i zarządził atak.

Przez kilka następnych godzin zrobili z całej doliny staroterrańską jesień średniowiecza, eliminując głównego producenta promethium dla orkowej armii. Oprócz potężnych detonacji miało to przynieść także równie wstrząsające skutki dla kampanii o Skrynne.


Kilka dni później wrócili do okolic Camp Orange, po drodze zmagając się w zasadzie wyłącznie z fauną i ukształtowaniem terenu. Orkoidy gdzieś zniknęły. Wkrótce jednak dowiedzieli się, gdzie te przebrzydłe xenos się uchowały. A raczej najpierw je usłyszeli.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NfiFhQ8W7OU&t=201s[/MEDIA]

Potężne Waaagh! musiało wreszcie się zmobilizować w wyniku imperialnej ofensywy i wystosowało własne kontruderzenie. Sądząc po szczątkowych komunikatach vox, znajdowanych rozbitkach i śladach walk, orkoidy powstrzymały gwardię i zepchnęły ją z powrotem w stronę pozycji wyjściowych. Teraz trwała desperacka walka o wzgórza i lasy przed Camp Orange. W pełnej mocy i krasie tego, co obydwie strony zgromadziły na Skrynne. Nie dziwota, wrażejską hordą dowodził sam Warboss Grimmsnikk Tufgob, kat Skrynnian.

Kompania Fensalirjan i niedobitki paru innych oddziałów zgromadzone wokół niej były w idealnym miejscu - na całkiem niestrzeżonych tyłach wroga. Trzeba to było wykorzystać.

+++

Ars mechanica

Na podstawie ostatniej rozpiski TomBurgle'a, ten kto może wykonuje rzuty. Będą trzy Battle Events które można wykryć za pomocą Battlefield Awareness (testy Logic lub Scholastic Lore - Tactica Imperialis) i pomyślnie zrealizować dzięki Battlefield Manoeuvres (testy Command):

1. Support (jako atak na zaplecze orków).
Trudność Bitewnej Spostrzegawczości: Unthinking (+0).
Trudność Bitewnego Manewru: Clear (+10).

2. High Ground (kluczowe wzgórze).
Spostrzegawczość i Manewr: +0, test przeciwstawny z dowódcą wroga.
Rzut wroga: 66/50, 1 Poziom Porażki.

3. Charge (aby rozbić szykujących się "specjalistów" wroga).
Spostrzegawczość: Mindless (+10).
Manewr: Rough (-10).
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 06-09-2021 o 19:51. Powód: Modyfikatory do testów Massive Battle.
Micas jest offline  
Stary 08-09-2021, 08:42   #55
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Najpierw miał sen. Sen w którym ich oddział ścierał się z oddziałem orków. Ale to nie było wspomnienie. To było… koszmar? Nie. Jak w ogóle zasnął w tym szleństwie?

Musiał przyznać sam przed sobą, że jego szkolenie dopiero wchodziło w życie. Niby Adeptus Astra Telepatica zabrało go z domu rodzinnego gdy miał sześć lat. Niby miał za sobą trening. Jednak to co innego podpalać świeczki, czy nawet manekiny treningowe, a zupełnie co innego zapalić żywego i biegnącego orka. Choć po jakimś czasie przyznał sam przed sobą, że zabijanie jednak przychodzi mu łatwo. Że to nie wyrzuty sumienia czy jakaś uśpiona dusza do niego przemawiają.

Mówiło do niego Immaterium. Wymiar grozy oddzielony od tego świata skromną powłoką. Czymś na kształt kożucha na mleku. A on, Vorgen Smith mógł włożyć dłoń w ten kożuch i sięgnąć po jego moc. Po mleko spod niego. To stamtąd pochodził jego ogień. Immaterium było źródłem nieograniczonej mocy. Było też miejscem, gdzie nie płynął czas. To znaczy nie płynął w myśl znanej im fizyki. Można było naginać go do swojej woli, bez wpływu na rzeczywistość.

Vorgen korzystał z tego. Sięgał umysłem do Immaterium na treningach walki wręcz. Gdy nawzajem okładali się pałkami z Iris ta prawie nigdy nie mogła go trafić. Zawsze jego myśli były kilka sekund przed jej ruchami. Nie był szybki. Nie był nadludzko zwinny. On poprostu wiedział dokładnie jakie wyprowadzi ciosy jego partnerka i stawał tak, żeby chybiały. Był pewny, że w ten sam sposób mógłby omijać kule czy pociski z lasera. Ale tym razem było inaczej…

- Chyba… chyba mam coś, co nam pomoże.

W kilku słowach streścił swoje przeczucia Irene.

***


Sporej wielkości namiot został otoczony szczelnym kordonem żołnierzy. Wewnątrz było kilku oficerów. Wszyscy słyszeli o tym co może się stać przy emanacji Immaterium. Poza Iris było jeszcze dwoje żołnierzy, którzy przeszli podstawowe szkolenia w Sholastica Psycana. Szkolenie w pacyfikowaniu psykerów.

Vorgen się denerwował. Nie wiedział czy to co sądził, że może zrobić jest w ogóle możliwe. Ale chciał spróbować.

Uklęknął w pozycji do medytacji. Przed nim stała spora żelazna misa wyłożona węglem. Skąd wzięli węgiel? Skąd wzięli tak ładną misę? Cóz… chyba wolał nie wiedzieć.

Nie wiadomo czego się spodziewali jego obserwatorzy. Myślą rozpalił płomień, co wywołało fale szpetów. I tyle. Później wpatrywał się w ten ogień bez ruchu. W pierwszej chwili myślał, że nic się nie zadzieje. Że się pomylił. Że będzie musiał się tłumaczyć, a później znów odeślą go do oporządzania latryn.

A potem się stało…
Nadchodziła wielka bitwa. Orki postanowiły przeprowadzić wielką ofensywę Były niezbyt mądre… a jednak. Widział brutalną grupę orków w swoich pancerzach, która szykowała się do ataku z flanki na ich siły przednie.

- Mapa… dajcie mi mapę.

Nawet nie wiedział kto mu mapę podsunął. Wodził po niej palcem.
- Tutaj… zasadzka…

Jego oczy zdawały się puste. Odbijały jedynie płomienie.

Po kilku minutach Vorgen niczym wyrocznia wodził palcami po mapie opisując jakie jednostki w jakiej ilości gdzie się przemieszczają. Wzbudzało to kolejne szepty, bo Vorgen nie znał fachowych określeń jednostek pancernych orków. Ot pancerny wóz z sześcioma orkami. Trwało to ponad godzinę. Oficerowie notowali.

A umysł Vorgena latał nad polem bitwy. Widział śmierć ludzi ze swojego oddziału. Widział nawet swoją śmierć. Czy teraz wiedząc to mógł jej uniknąć?

W tym momencie krew popłynęła mu z nosa. Iris chciała mu ją zetrzeć, ale ktoś ją zatrzymał. Nikt nie chciał przerywać tego transu.

I wtedy doszedł w swojej wizji do dowódcy Orków. Opisał kilka szczegółów. Ale co najważniejsze Immaterium pokazało Vorgenowi co ów przywódca chce osiągnąć. Do czego dąży. I to powodowało opad szczęki u zebranych….

A potem stracił przytomność.

***


- Myślicie, że jego informacje mają jakąś wartość? - rozmowa wśród kilku najwyżej postawionych oficerów nie była już słyszana przez Vorgena, bo ten wraz z Iris trafił do medyków.
- Rozpoznanie potwierdza część tego co mówił. Z drugiej strony to tylko Psyker. Jakiś byt może mu szeptać do ucha i wciągnąć nas w pułapkę.
- Dobrze, gdyby tak było, niech kapelan zetnie mu głowę po wszystkim.

Z namiotu posłańcy wybiegli z rozkazami.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 08-09-2021, 10:51   #56
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Analizowanie przebiegów historycznych zwycięstw Adeptus Mechanicus na wielkim ekranie, z tuzinem map i zestawień było dla młodych adeptów niemalże przyjemnością. Dla każdego analitycznego umysłu wywody o najwłaściwszych możliwych ruchach w danej sytuacji były niemalże narcystycznym samochwalstwem przewagi własnej inteligencji nad dawno już martwymi dowódcami liniowymi.

Kapłani Maszyny zesłani do jednostek frontowych mieli możliwość skonfrontować to z praktycznym doświadczeniem na linii ognia.
Tylko dzięki temu że mechandryt optyczny mieścił się w otworze strzelniczym miał widoczność na cokolwiek poza Chimerą. Po odsianiu 66% przekleństw z komunikacji radiowej, ilość informacji na poziomie taktycznym była co najwyżej skąpa, a na poziomie strategicznym wręcz nieistniejąca.
Szczęśliwie, miał chociaż jakieś mapy i raporty zwiadu z poprzednich dni i starsze opisy okolic Camp Orange.

Zapewne wciąż dopalająca się rafineria niewątpliwie kontrybuowała do zwycięstwa na Skrynne - było wiele sposobów aby wygrać starcie, ale ciężko było wygrać wojnę bez logistyki.
Wiele cystern i transporterów uciekło im spod celownika kiedy szturmowali rafinerię. Miały pół dnia przewagi. ET wiedział ile im samym zajął powrót do Camp Orange. Mniej więcej był w stanie określić skąd nadszedł atak.
Biorąc pod uwagę przesunięcie w czasie i prędkości...powinni być obecnie gdzieś w tym obszarze. Jeżeli wierzyć wizjom psionika o zasadzce, należało to trochę przesunąć ... ale był w stanie wytyczyć względnie bezpieczną - to jest taką która nie będzie najwygodniejszą drogą szturmu orków) trasę na zaplecze wroga.
Musiał tylko znaleźć kogoś kto tą wiedzę wykorzysta.


INT 45
+10 Logic (podniesione za świeżutkie pdki)
+20 bonusu
+0 modyfikator rzutu [Unthinking (+0)]
50/75 = 2 poziomy sukcesu

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 09-09-2021, 16:42   #57
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Osiągnęli sukces. Czyli przeżyli do teraz, by dalej mordować się z tym wszystkim w koło. Przynajmniej teraz mieli chwilę spokoju w obozie. Co w praktyce oznaczało wyrabianie dyżurów w lazarecie. Przynajmniej tu Ella czuła się, że jest na swoim miejscu.

Było trochę spokoju, co oczywiście jednoznacznie oznaczało, że zaraz coś się spierdoli, nie mniej, była okazja na odrobinę refleksji. I tak przeglądając zapasy, by w czasie wolnym odpowiednio dobrze pozorować pracę, żeby ktoś nie uznał, że może gdzieś indziej robić inne pierdoły, myślała o czasie jaki minął jej odkąd jej oddział wylądował na tej planecie.

Pomijając już fakt, że jeszcze kilka tygodni, a też wzorem znacznej większości oddziału, chyba porzuci drobiazgowość przy higienie osobistej, bo w tym klimacie ledwo wzięło się prysznic, a już wychodząc spod niego było się spoconym. W tym temacie jej wewnętrzna potrzeba bycia czystym walczyła z logiką.
Dopiero po zatrzymaniu się na chwilę, po skończonych rundkach jako obstawa dla gońców, zauważyła coś pozytywnego. Jej towarzysz naprawdę świetnie radził sobie w wykonywaniu jej poleceń kiedy chodziło o opatrywanie rannych.

Ella musiała przyznać, że nie tylko jest świetna w swojej robocie, ale na przykładzie Doriana odkryła, że jest równie dobra w uczeniu. Fakt, chłopak był pojętny, ale gdyby nie jej talent w przekazywaniu wiedzy w sposób zwięzły i konkretny to tak szybko nie mieliby postępów. Teraz z jego pomocą mogła ogarniać kilku rannych na raz, mając przy tym zaufanie, że to co powie podwładnemu, to ten nie pomyli dawek leków, ani samych leków. Wręcz zaczynali rozumieć się bez słów.

Nagle przed namiotem szpitalnym zrobiło się poruszenie. Min-Ji wstała natychmiast, zastanawiając się co się stało, bo ani alarmu zwiastującego atak wroga, ani krzyków randomowej bójki nie słyszała.
Jakież było jej zaskoczenie, gdy na noszach przynieśli im psykera. W pierwszej chwili myślała, że pewnie coś odwalił na treningu i jego "opiekunka" go odpowiednie "zgasiła". Ale nie.

- Stracił przytomność - oznajmiła krótko szeregowa Irena Mayer, gdy dwóch żołdaków przerzuciło Vorgena z noszy na coś to szumnie było nazywane łóżkiem.
Dla Elli odkrywcze to nie było, bo każdy widział, że psyker jest nieprzytomny i krew leci mu strużką z nosa. Sanitariuszka niechętnie pochyliła się nad pacjentem i przyłożyła mu dłoń do skroni. Puls był, oddychał, serce biło. Czyli wykluczyła zawał.
- Dorian weź go rozbierz i przygotuj ramiona - rzuciła Ella i ruszyła na zaplecze po medykamenty.
Janeway działał, a tymczasem Mayer znalazła sobie taboret i przysunęła do wezgłowia leżanki Vorgena.

***

- Będzie żył - wydała diagnozę Ella.

Psyker wciąż leżał nieprzytomny. Miał podpięte dwie kroplówki z koktajlem medykamentów sporządzonych ze szczególną troską. W międzyczasie kiedy biegali z Janeweyem przy Vorgenie doszły do nich plotki o jego niebywałych wyczynach. Jeśli choć trochę było to prawdą to warto było gościa postawić na nogi, żeby dalej robił swoje czary-mary na korzyść ich wojsk.

- Dostał też coś na uspokojenie, więc jak się w końcu obudzi to nawet go głowa nie będzie bolała - tłumaczyła dalej Min-Ji, a Dorian przyniósł kolejną fiolkę. Normalnie nikt się nie cacka z osobą po zasłabnięciu, ot dostanie jakieś elektrolity i kopa w tyłek, że zawraca głowę. Jednak psyker się podobno sprawdził, więc Ella uznała, że należy się chłopakowi wyciągnięcie paru leków spod lady. A niech ma.

- Kiedy się obudzi? - zapytała Mayer. Czy w jej głosie była troska, czy zwykła ciekawość, pozostawało kwestią sporną.

- Zakładam, że nie wcześniej jak za... 5-6 godzin, ale zalecałabym, żeby po takim... wysiłku spał do oporu - zasugerowała Ella, łapiąc się pod boki. - Także jak masz czas dla siebie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 09-09-2021, 17:34   #58
 
Lynx Lynx's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputacjęLynx Lynx ma wspaniałą reputację
Johnny był prostym chłopem. Kazali biegać to biegał, kazali iść na zwiad to szedł, a jak napierdalać to napierdalał ze wszystkiego co miał pod ręką. Strategie prowadzenie natarcia nie jego broszka. Jego broszka to było najpierw pierdzielnięcie dymnymi, by organizacje wroga utrudnić, a potem walić krakiem i fragiem w stronę łorczej maszyneryji i większych grupek wroga. Wymyślił sobie, że jak z granat walnie i ten zrobi Boom! przy zbiornikach gdzie paliwo do maszyneria się najpierw zapali, a potem zrobi takie BOOM!!! cała i cały ten kompleks trach zrobi i nawet Brad przyznał, że takiego geniusza co taki plan wymyślił to Lordem Solarem wini obrać. Rozmarzył się Capahalla jakby to wtedy było. Być na Świętej Terrze i być może samego Imperatora na swym złotym tronie ujrzeć. Jak to by było w Jego blasku za życia się pławić. Lecz to przyszłość. Tera to trza orka po gębie bić. Sprawdził ostatni raz broń, ostatnia modlitwa i ruszył oczekiwać na rozpoczęcie natarcia.
- Chwałą Imperatorowi! Chwała Imperium Człowieka!- zakrzyczał gdy w końcu się zaczęło.
 
Lynx Lynx jest offline  
Stary 10-09-2021, 12:24   #59
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Dobra robota William.

- Dobra robota Jeremy.

- Dobra robota James.

- Dobra robota Josh.

- Dobra robota Friedrick.

- Dobra robota Phil.


Załoganci pojazdów poczapkowali sobie prześmiewczo uprzejmościami kiedy rafineria orków poszła w cholerę, a ognista kula powstała w miejscu wybuchu poniosła do nieba smoliście czarny dym. Oni pod osłoną swoich maszyn ledwie poczuli falę uderzeniową, gorąc, a i straszliwy huk nieźle został wytłumiony przez pancerze i hełmofony.

Poszło nieźle. Nawet bardzo nieźle, bo dotarli w jednym kawałku do celu, walka na miejscu nie okazała się tak mordercza jak zakładano.

Co prawda kolegom te dowcipaski się wymsknęły na ogólnym, ale nikt nikogo nie odstrzelił, choć William podejrzewał że kto miał wiedzieć ten wie. Wszak za dodatkowy przydział fajek lub kawy niejeden sypnie pożyteczną informacją komu trzeba. Ważniejsze jednak było to że póki działali dobrze nie było sensu się ich czepiać.

***

Jak się okazało powrócili w samą porę.

Orkoidów nie było wielu przy rafinerii bo najwyraźniej szykowali się do decydującego natarcia. Przetrącili zielonym kręgosłup rozwaleniem zakładów przetwórstwa tak na dłuższą metę, ale właśnie zielonoskórzy mieli to do siebie że takie drobnostki jak przetrącone kręgosłup, urwane nogi i ręce nie specjalnie powstrzymują ich przed dążeniem do celu - czyli do solidnej młócki.

Wyglądało więc na to że prawdziwa walka była na samym początku... i będzie na samym końcu bieżącej operacji.

- No co tam Gunny? Gotowy do kolejnego smażenia zielonych multilaserem?

- Jeszcze jak!
- rzekł wesoło Gunny aktywując laser w wieżyczce.
 
Stalowy jest offline  
Stary 10-09-2021, 20:48   #60
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację


Graugr siedział naburmuszony, że Dasza nie daje mu brać udziału w rozwalaniu rafinerii. Ogryn nie do końca rozumiał, że strzelanie praktycznie z przyłożenia do zbiornika płonącego prometium nie jest może najgorszym pomysłem na jaki można by wpaść... ale jest w ścisłej czołówce.

- No już już wielkoludzie… jak chcesz… to może pójdziesz rozwalić tamto drzewo? - zagadała do niego w końcu Dasza chcąc mu znaleźć jakieś zajęcie nim znów coś mu do głowy strzeli - To bardzo ważne taktycznie drzewo… tylko oszczędzają amunicję. Najwyżej jedna seria, ok?
No i przez kolejne godziny szczęśliwy ogryn nakurw… w drzewo.


Graugr wiedział tyle, że “orkowie” i, że ich dużo. No i, że musiał bronić swoich, a Dasza wiedziała najlepiej jak to robić. A ona prwoadziłą go defensywnie. Trzymała by nie szarżował w zielonych. Nie taka była jego rola w tej bitwie. On miał kontr-szarżować. Gdy orkowie nieuniknienie dążyli do zwarcia on miał ich przechwycić nim zwiążą strzelców. I był w tym dobry, bo gdy wcale nie dużo mądrzesi orkowie próbowali ubić ogryna, ten wbijał je w ziemię gdy inni je odstrzeliwali, a ripper aż ciekł od zielonoskórej krwi.

 
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172