05-09-2021, 13:15 | #51 |
Reputacja: 1 |
|
05-09-2021, 13:47 | #52 |
Reputacja: 1 | Nawet gdy nie trzeba było pilotować Chimery przez nieprzebrane połacie zielonej dżungli to Chesterfield i tak nie opuszczał swojego wiernego wozu pozwalając sobie na podpatrywanie rytuałów odprawianych przez Epsilona-Thetę. Plus tego że voxy nie działały był taki że nie musiał słuchać niemądrych rozmów swoich kolegów z Atlasa i Trojana. Z resztą, nawet przy ognisku nikt od "pogadanki na ogólnym" nie wychylał się z tematem Pani Stalowa i Pan Stalowy. Williamowi to odpowiadało. - Wielebny Wieszczu, czy mogę wam jakoś pomóc asystą w misterium mechanicum? - zapytał w końcu dowódca Chimery swojego trybiarskiego "gościa" - |
05-09-2021, 21:43 | #53 |
Reputacja: 1 | Vorgen pił z wielką przyjemnością recaff. Fenomenalne było to, jak bardzo uprzyjemniało to życie. Przez moment nie myślał o tym co mogło się stać. Ale tylko przez moment. Gdy odstawił kubek przyjemne uczucie się rozmyło. Niczym po trafieniu Iris. Uśmiechnął się do niej krzywo. Miał plaster na twarzy. Iris miała w sobie coś takiego, że gdy krzyżowało się z nią spojrzenia, to czuło się, że za chwile wybije ci zęby. Pewnie dlatego miała takie zadanie. Pewnie dlatego była w nim tak dobra. - Irene, tam wtedy przy tej bitwie… - zaczął, a ona patrzyła bez słowa. W końcu kontynuował: - Wiesz, gdy sięgam w pustkę, gdy dotykam tej mocy… - To nie dotykaj - przerwała mu dobitnie. Westchnął ciężko i zmienił temat. - Dobra, chodźmy do trybiarzy, mamy tam coś sprawdzić. *** Wizyta u Adeptus Mechanicus była przeżyciem samym w sobie. Istoty, które miały w sobie mało z ludzi. A jednak byli jednymi z nich. Wspólny oddział. Wspólna wojna. Ciekawe ile osób o nim samym myśli, że mało w nim człowieka. - Przybyłem - rozłożył ramiona. - na co mogę się przydać? Głowa pod czerwonym kapturem wygięła się nienaturalnie i wydała serię piknięć.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
06-09-2021, 13:04 | #54 |
Reputacja: 1 | Dzięki działaniom wybijającej się z tłumu gwardzistów Drużyny B, bieżące 'pożary' zostały szybko ugaszone. Johnny wykazał się ze swoimi towarzyszami na patrolach, gromiąc orkoidów nim ci mogli zaraportować ich pozycję większym zgrupowaniom. Na szczęście nie korzystali ze swojego voxa - najwyraźniej mieli podobne problemy, co Imperialiści. Dzięki ekspertyzie Vorgena udało się ustalić, że to jakieś dzikie "fluktuacje" Osnowy tymczasowo zaburzały vox-fale. Prawdopodobnie było to spowodowane wciąż tajemniczym i słabo zbadanym wpływem mas orkoidów na lokalne Immaterium, acz pewności nie było - ot, kolejna mała tajemnica w świecie czterdziestego pierwszego milenium. Graugr "nakłonił" do współpracy lokalnych autochtonów, którzy z miłą chęcią poprowadzili gwardzistów swymi ścieżkami i powrócili na łono Imperium. Marie i Elli z grubsza sprawnie przez ten czas poszło robienie za kurierów i nadzorowanie przepływu danych oraz zapasów i szpeju w ramach kompanii w trakcie tych kilku dni. Natomiast ET i Williamowi udało się bez gniewu Duchów Maszyny przeprowadzić niezbędne rytuały i wzmocnić sygnał, wracając z grubsza do stanu wyjściowego - ale problemy ustały dopiero wtedy, kiedy kompania dotarła wreszcie do rejonu K'Bang Huyen. Długo nie musieli szukać za swym celem, nawet w tak górzystym rewirze. Potężne kłęby dymów z rafinerii i odwiertów biły w niebo, znacznie pogarszając jakość tutejszego powietrza - i to pomimo dość silnych wiatrów. Zwiadowcy wkrótce ustalili miejsce "pobytu" orkoidów. I zgodnie ze zdjęciami orbitalnymi, kompleks był olbrzymi. Dziesiątki struktur. Mnóstwo wieżyczek obronnych. I prawie nikogo 'w domu'. Pomijając garść mekzów, stada grotzów i pośledniejszych orkoidów, baza była prawie opuszczona. Obserwowali ją jeszcze kilka godzin i nic nie wskazywało na to, by garnizon był gdzieś ukryty, większy czy niedaleko. Prawie wszyscy boyzowie wybyli gdzieś. To była niebywała okazja. Dowódca kompanii porozdzielał obowiązki (Drużynie B, i paru innym doborowym, dając bardzo ogólne rozkazy i licząc na inwencję, z której słynęli) i zarządził atak. Przez kilka następnych godzin zrobili z całej doliny staroterrańską jesień średniowiecza, eliminując głównego producenta promethium dla orkowej armii. Oprócz potężnych detonacji miało to przynieść także równie wstrząsające skutki dla kampanii o Skrynne. Kilka dni później wrócili do okolic Camp Orange, po drodze zmagając się w zasadzie wyłącznie z fauną i ukształtowaniem terenu. Orkoidy gdzieś zniknęły. Wkrótce jednak dowiedzieli się, gdzie te przebrzydłe xenos się uchowały. A raczej najpierw je usłyszeli. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=NfiFhQ8W7OU&t=201s[/MEDIA] Potężne Waaagh! musiało wreszcie się zmobilizować w wyniku imperialnej ofensywy i wystosowało własne kontruderzenie. Sądząc po szczątkowych komunikatach vox, znajdowanych rozbitkach i śladach walk, orkoidy powstrzymały gwardię i zepchnęły ją z powrotem w stronę pozycji wyjściowych. Teraz trwała desperacka walka o wzgórza i lasy przed Camp Orange. W pełnej mocy i krasie tego, co obydwie strony zgromadziły na Skrynne. Nie dziwota, wrażejską hordą dowodził sam Warboss Grimmsnikk Tufgob, kat Skrynnian. Kompania Fensalirjan i niedobitki paru innych oddziałów zgromadzone wokół niej były w idealnym miejscu - na całkiem niestrzeżonych tyłach wroga. Trzeba to było wykorzystać. +++ Ars mechanica Na podstawie ostatniej rozpiski TomBurgle'a, ten kto może wykonuje rzuty. Będą trzy Battle Events które można wykryć za pomocą Battlefield Awareness (testy Logic lub Scholastic Lore - Tactica Imperialis) i pomyślnie zrealizować dzięki Battlefield Manoeuvres (testy Command): 1. Support (jako atak na zaplecze orków). Trudność Bitewnej Spostrzegawczości: Unthinking (+0). Trudność Bitewnego Manewru: Clear (+10). 2. High Ground (kluczowe wzgórze). Spostrzegawczość i Manewr: +0, test przeciwstawny z dowódcą wroga. Rzut wroga: 66/50, 1 Poziom Porażki. 3. Charge (aby rozbić szykujących się "specjalistów" wroga). Spostrzegawczość: Mindless (+10). Manewr: Rough (-10).
__________________ Dorosłość to ściema dla dzieci. Ostatnio edytowane przez Micas : 06-09-2021 o 19:51. Powód: Modyfikatory do testów Massive Battle. |
08-09-2021, 08:42 | #55 |
Reputacja: 1 | Najpierw miał sen. Sen w którym ich oddział ścierał się z oddziałem orków. Ale to nie było wspomnienie. To było… koszmar? Nie. Jak w ogóle zasnął w tym szleństwie? Musiał przyznać sam przed sobą, że jego szkolenie dopiero wchodziło w życie. Niby Adeptus Astra Telepatica zabrało go z domu rodzinnego gdy miał sześć lat. Niby miał za sobą trening. Jednak to co innego podpalać świeczki, czy nawet manekiny treningowe, a zupełnie co innego zapalić żywego i biegnącego orka. Choć po jakimś czasie przyznał sam przed sobą, że zabijanie jednak przychodzi mu łatwo. Że to nie wyrzuty sumienia czy jakaś uśpiona dusza do niego przemawiają. Mówiło do niego Immaterium. Wymiar grozy oddzielony od tego świata skromną powłoką. Czymś na kształt kożucha na mleku. A on, Vorgen Smith mógł włożyć dłoń w ten kożuch i sięgnąć po jego moc. Po mleko spod niego. To stamtąd pochodził jego ogień. Immaterium było źródłem nieograniczonej mocy. Było też miejscem, gdzie nie płynął czas. To znaczy nie płynął w myśl znanej im fizyki. Można było naginać go do swojej woli, bez wpływu na rzeczywistość. Vorgen korzystał z tego. Sięgał umysłem do Immaterium na treningach walki wręcz. Gdy nawzajem okładali się pałkami z Iris ta prawie nigdy nie mogła go trafić. Zawsze jego myśli były kilka sekund przed jej ruchami. Nie był szybki. Nie był nadludzko zwinny. On poprostu wiedział dokładnie jakie wyprowadzi ciosy jego partnerka i stawał tak, żeby chybiały. Był pewny, że w ten sam sposób mógłby omijać kule czy pociski z lasera. Ale tym razem było inaczej… - Chyba… chyba mam coś, co nam pomoże. W kilku słowach streścił swoje przeczucia Irene. *** Sporej wielkości namiot został otoczony szczelnym kordonem żołnierzy. Wewnątrz było kilku oficerów. Wszyscy słyszeli o tym co może się stać przy emanacji Immaterium. Poza Iris było jeszcze dwoje żołnierzy, którzy przeszli podstawowe szkolenia w Sholastica Psycana. Szkolenie w pacyfikowaniu psykerów. Vorgen się denerwował. Nie wiedział czy to co sądził, że może zrobić jest w ogóle możliwe. Ale chciał spróbować. Uklęknął w pozycji do medytacji. Przed nim stała spora żelazna misa wyłożona węglem. Skąd wzięli węgiel? Skąd wzięli tak ładną misę? Cóz… chyba wolał nie wiedzieć. Nie wiadomo czego się spodziewali jego obserwatorzy. Myślą rozpalił płomień, co wywołało fale szpetów. I tyle. Później wpatrywał się w ten ogień bez ruchu. W pierwszej chwili myślał, że nic się nie zadzieje. Że się pomylił. Że będzie musiał się tłumaczyć, a później znów odeślą go do oporządzania latryn. A potem się stało… Nadchodziła wielka bitwa. Orki postanowiły przeprowadzić wielką ofensywę Były niezbyt mądre… a jednak. Widział brutalną grupę orków w swoich pancerzach, która szykowała się do ataku z flanki na ich siły przednie. - Mapa… dajcie mi mapę. Nawet nie wiedział kto mu mapę podsunął. Wodził po niej palcem. - Tutaj… zasadzka… Jego oczy zdawały się puste. Odbijały jedynie płomienie. Po kilku minutach Vorgen niczym wyrocznia wodził palcami po mapie opisując jakie jednostki w jakiej ilości gdzie się przemieszczają. Wzbudzało to kolejne szepty, bo Vorgen nie znał fachowych określeń jednostek pancernych orków. Ot pancerny wóz z sześcioma orkami. Trwało to ponad godzinę. Oficerowie notowali. A umysł Vorgena latał nad polem bitwy. Widział śmierć ludzi ze swojego oddziału. Widział nawet swoją śmierć. Czy teraz wiedząc to mógł jej uniknąć? W tym momencie krew popłynęła mu z nosa. Iris chciała mu ją zetrzeć, ale ktoś ją zatrzymał. Nikt nie chciał przerywać tego transu. I wtedy doszedł w swojej wizji do dowódcy Orków. Opisał kilka szczegółów. Ale co najważniejsze Immaterium pokazało Vorgenowi co ów przywódca chce osiągnąć. Do czego dąży. I to powodowało opad szczęki u zebranych…. A potem stracił przytomność. *** - Myślicie, że jego informacje mają jakąś wartość? - rozmowa wśród kilku najwyżej postawionych oficerów nie była już słyszana przez Vorgena, bo ten wraz z Iris trafił do medyków. - Rozpoznanie potwierdza część tego co mówił. Z drugiej strony to tylko Psyker. Jakiś byt może mu szeptać do ucha i wciągnąć nas w pułapkę. - Dobrze, gdyby tak było, niech kapelan zetnie mu głowę po wszystkim. Z namiotu posłańcy wybiegli z rozkazami.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
08-09-2021, 10:51 | #56 |
Reputacja: 1 | Analizowanie przebiegów historycznych zwycięstw Adeptus Mechanicus na wielkim ekranie, z tuzinem map i zestawień było dla młodych adeptów niemalże przyjemnością. Dla każdego analitycznego umysłu wywody o najwłaściwszych możliwych ruchach w danej sytuacji były niemalże narcystycznym samochwalstwem przewagi własnej inteligencji nad dawno już martwymi dowódcami liniowymi.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
09-09-2021, 16:42 | #57 |
Reputacja: 1 |
|
09-09-2021, 17:34 | #58 |
Reputacja: 1 |
|
10-09-2021, 12:24 | #59 |
Reputacja: 1 |
|
10-09-2021, 20:48 | #60 |
Reputacja: 1 |
|