Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2021, 16:03   #75
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
- A wy skąd jesteście? - w niekontrolowanym potoku słów, jakie wydobyły się z ust pani kapitan, padło pytanie. Krótkie, proste, nie pozostawiające pola do interpretacji, a jednak Edge milczał przez dłuższy czas, jakby się nad czymś zastanawiał. Jego myśli musiały odbiec gdzieś dalej, ale w końcu wróciły na swoje miejsce. W końcu i z jego ust wydobyły się słowa, a właściwie tylko jedno, tak samo proste i krótkie jak pytanie:

- Coruscant.

- Tłoczna planeta - skomentowała Lyn, gdy Egde wyjawił planetę, z której pochodzi. Po czym hakreka spojrzała na kapitan podejrzliwie.
- I w 5 lat pozbyłaś się akcentu? - Lyn była zaskoczona, bo nie zauważyła wcześniej niczego co by jej mówiło, że Lyda jest jej krajanką. - Ja od dziesięciu lat wpadałam na rodzimą planetę tylko okazyjnie i nie potrafię wyzbyć się akcentów - stwierdziła. - Ale może to kwestia pochodzenia - wzruszyła ramionami. - Ale ie martwcie się, nadal wiem jak podpiąć się do systemów, żeby znaleźć to co trzeba. Akurat hotele, nawet te najbardziej obskurne, są w publicznej bazie, więc nie będzie problemów.

Lyda paląc przeciągle papierosa, patrzyła przez iluminator na daleką hiperprzestrzeń w której przecież płynęli. Zdziwiła się mocno, kiedy Lyn okazała się też pochodzić z Corelli.

-Też pochodzisz z Corelli? To interesujące. Akcentu pozbyłam się dość prędko. Mieszkałam koło portu gwiezdnego w Ono-Bay i poznawałam mnóstwo obcych. Stąd pewnie nauczyłam się tak szybko pilotować i nabrałam chęci opuszczenia rodzimej planety. Chodźmy po piwko i dołączmy do reszty.- stwierdziła Kapitan i zgasiła niedopałek w popielniczce, koło sterów.

- Tak, to mogło być to - Lyn zgodziła się z sugestią Lydy. - Chodź - machnęła ręką na Allcaxa by ruszył się z miejsca. - Może przy piwie odzyskasz mowę - dodała z rozbawieniem i ruszyła za kapitan.

- Ja jestem z Coronet - hakerka kontynuowała rozmowę, gdy przeszli do części wypoczynkowej statku. - Nudno tam w cholerę - usiadła na fotelu i zaraz przy niej pojawił się droid J5, trzymając piwo w jednym z ramion. - Kto z was nie był na najwspanialszej planecie galaktyki? - coś w jej głosie podpowiadało, że był w tym pytaniu sarkazm.

Edge otworzył puszkę piwa, po którą sam sięgnął.

- Ścigałem kiedyś po tamtejszych kanałach jednego Grindalida - powiedział, wpatrując się w trunek. - Nie pamiętam jak się nazywał. Był członkiem Białych Robaków, czy czegoś takiego. Doświadczenie, którego wolałbym nie doświadczać ponownie.

Wszyscy znaleźli się w loży w której siedziała już Zabraczka i droid. Tiamath miała już swoje piwo. Rot podeszła do panelu przy ścianie i włączyła muzykę, jakiś psych-rockowy kawałek Duroskiego zespołu z odległych rubieży, z czasów wojen klonów których nagranie kobieta znalazła jakimś tajemnym sposobem. Żyrandol badawczo obserwował Emrei’a i Lyn wydawało się, że jej kompan próbuje nawiązać kontakt z drugim syntetykiem. Medyk bojowy, widocznie lubił muzykę, bo kiedy mocne, przesterowane psychodeliczne gitarowe riffy uderzyły z pełną mocą zaczął ruszać głową. Rot wróciła się do wszystkich, otwierając z sykiem Rylockiego Lagera i powiedziała, co brzmiało śmiesznie, poważnie.

-Czeka Nas sześć dni w nadświetlnej. Macie jakieś pomysły jak możemy miło spędzić ten czas?- rzuciła luźno, łapiąc dużego łyka.- Tiamath powiedz nam coś o sobie, Ty też Emmy.

Zabraczka spróbowała się uśmiechnąć ale to co jej z tego wyszło przypominało raczej grymas bólu niż uśmiech.

- Urodziłam się na Hoth ale nie czuję się jakoś szczególnie związana z tą planetą. Jestem sierotą. Wszystkiego co umiem nauczyłam się od starego przemytnika, alkoholika który też nie żyje… Do niedawna myślałam że relacje są słabością teraz próbuje to zmienić - Kobieta wydawała się czuć niekomfortowo, ale czuła że musi podjąć tą próbę nawiązania porozumienia. Pociągnęła łyk piwa i pokiwała głową.

-W chuj zimno.- powiedziała zwięźle Kapitan i rozsiadła się na sofie w loży. Durosi śpiewali coś w swoim języku, o czymś co musiało być psychodelicznym odlotem i hymnem do wolnej, międzygatunkowej miłości.- Jak sądzicie Vintorri będzie jeszcze na Corelli? Hmm… Motel Szara Ćma. Znajdziemy jego lokację w HoloNecie i oby Moc, czy inna rzecz nam sprzyjała. Chcę dostać swoje 200 kawałków. Co zrobicie z kredytami, jeśli wykonamy tą robotę?- Lyda wypiła pośpiesznie piwo do końca i złapała kolejne jasne z Ryloth.

Emrei zbył pytanie o pochodzenie. Stał pod ścianą niczym wydziwniona lampa i błyskał optykami podczas obserwacji jak organiki intoksynują się napojami. Gdyby posiadał mimikę to wyraziłaby teraz dezaprobatę.

- Podobno na równiku Hoth są malownicze lodowe jaskinie z gorącymi źródłami. Pewnie się tam wybiorę - odparła beztrosko hakerka, która przypomniała sobie o tym miejscu gdy zabraczka wspomniała swoje pochodzenie. - Możliwe, że jak podepnę się pod logi kontroli ruchu lotniczego to znajdę statek tego przemytnika. Zależy też co nasza poszukiwana chce zrobić z towarem. Albo już zrobiła. Na pewno Mandalorianie chcieliby położyć łapę na beskarze, ale ich na niego nie stać, więc warto mieć na uwadze, że ktoś może planować okraść złodzieja.

Na pytanie Kapitan co chce zrobić z pieniędzmi za zlecenie Tiamat wzruszyła ramionami - Jedzenie, wyposażenie, schronienie i przetrwanie. Nie mam jakiś ambitnych planów - Wyjaśniła następnie dokończyła piwo. -A co do Hoth to pewnie masz racje, Lyn może i są tam gorące źródła nie miałam okazji zwiedzać a nie chce tam wracać.

- Tak, też mam takie planety za którymi nie przepadam. Oby nam się szybko udało uwinąć z Corellią - westchnęła Lyn i spojrzała na ich drużynowego osiłka. - A ty na co planujesz przetrącić forsę za tą robotę? - pociągnęła go za język, żeby nie myślał że będzie milczał jak ich blaszany medyk.

Edge wzruszył tylko ramionami:
- Na to co zwykle - powiedział ponuro. - Spłatę długów, apgrejd i konserwację sprzętu, a resztę przejem i przepiję - “z naciskiem na to drugie” pomyślał.
 
Pinn jest offline