Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-08-2021, 08:45   #71
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to, że niebieskowłosa miała trochę "rozrywek", ale Edge nie zamierzał dopytywać, skoro najwyraźniej nie chciała o tym mówić. Miał jedynie nadzieję, że jej obecność pozostała niezauważona przez kontrolę stacji, a co za tym idzie przez samego Adara. Teraz najważniejszym było zapakować się na pokład ich kuriozalnego statku i odlecieć stąd jak najszybciej.

Przemierzał korytarze frachtowca, idąc z tyłu grupy, nie ustępując miejsca jedynie Emreiowi, bo droid zawsze powinien iść ostatni, chyba że człowiek zdecyduje inaczej. Ręce schował do kieszeni spodni i przybrał neutralny wyraz twarzy. Skupiał się jednak na tym co mówiła Lyn, której i tak nie szło przerwać.

- A wy coś znaleźliście? - kobieta spytała na koniec.

- To samo - odparł nieco burkliwie. - Ponadto wiemy gdzie ich szukać na Corelii - motel "Szara Ćma". Dasz radę ustalić gdzie to jest dokładnie?
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 26-08-2021, 12:45   #72
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Nie zapomniałaś o czymś? - rzuciła Lyda do Hakerki, spoglądając przez ramię, gdy siedziała już w fotelu pilota i próbowała połapać się w nowym interfersie.

Lyn przekrzywiła głowę w zastanowieniu.
- Raczej nie - wzruszyła ramionami
- Na pewno? - dociekała kapitan.
- No
- A krew na płycie postojowej? - wytknęła jej.

- Aaa, to... - Lyn przewróciła oczami, co wyraźnie pokazało że kobieta nie przykładała do tego wydarzenia większej uwagi. - Jak ściągałam dane to do hangaru wleciał tamten złom - mówiąc to włączyła holograficzny podgląd na otoczenie ich statku i wskazała palcem, o którą jednostkę chodziło. - Coś w nim wybuchło, szczątki trafiły mechanika pracującego przy myśliwcu i go zabiły. Później się zapalił. Statek, nie mechanik. Debile nie mają tu żadnych awaryjnych systemów gaszenia, więc żeby nie doszło do wybuchu złomu i nie zniszczył nam fury to musiałam awaryjnie przewietrzyć hangar. Co mniejsze rzeczy wymiotło na zewnątrz, w tym myśliwiec i trupa - rozłożyła bezradnie ręce na znak, że nie było innej opcji.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 26-08-2021, 19:05   #73
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Wszyscy znaleźli się już z powrotem na statku. Skierowali się mimowolnie na mostek. Lyda rozsiadła się w swoim kapitańskim fotelu i rozpaliła papierosa, słuchając wyjaśnień Lyn. W między czasie włączyła wyliczanie skoku na komputerze nawigacyjnym. Widząc, że wszystko przebiega o wiele szybciej zagwizdała pod nosem w podziwie dla hakerki.

-Proszę, jakie tempo. Brawo Indygo. A co do małego bałaganu… no cóż. Adar na razie nie truję nam dupy,. więc możemy stąd wylecieć. Gdzie Tiamath i Emrei?

-Chyba rozsiedli się w strefie wypoczynkowej.- rzucił krótko Egde.

-Cóż. Startujemy. Lyn, podróż zajmie nam sześć dni.- powiedziała Rot patrząc na wytyczone parametry skoku, które pojawiły się o wiele szybciej niż przed usprawnianiem systemów Kici.- Trochę bardziej się poznamy. Nie Allcax? Znam wiele pijańskich zabaw, mam trochę juan-juany i stare nagrania “Space Cowboys Mayhem”. Czego chcieć więcej?

Fregata wystartowała unosząc się nad podłożem hangaru, po czym za pociągnięciem dźwigni, cząstki z silników podświetlnych wystrzeliły z tyłu YT-1300/TIE błękitną smugą i przelecieli przez nieszczęsne pole oddzielające. Jak mrugnięciem, znaleźli się w pustce kosmosu. Błękitne słońce, uderzyło w przyciemnione iluminatory i Kapitan dała pełen gaz. Znajdując się już nieco dalej od MineCosm-3 w bezpiecznej odległości, kobieta aktywowała kilka przycisków i ostatecznie pociągnęła dźwignie do skoku w nadświetlną. Światło załamało się, dalekie białe punkty gwiazd rozciągnęły się jak długie, perłowe łzy a ciała organicznych członków załogi, subiektywnie zmieniły swój ciężar i długość. Potem znaleźli się w nieskończonym, ponad czasoprzestrzennym tunelu hiperprzestrzeni.

-Nooooo... - Lyda westchnęła i oparła nogi na kokpicie, zakładając luzacko ręce za głową.- Indygo kiedy będziemy już nad Corellią, podepniesz się do HoloNetu układu? Dałabyś radę też wydobyć jakieś mniej powszechne dane? Ten cały Horus mnie intryguje. Co, do diabła mogło zajść między nim a Vintorri, że polała się krew? No i musimy też znaleźć tą Szarą Ćmę. Już to widzę. Tanie materace, szybko działające prysznice i mnóstwo kondomów i wyssanych Igiełek Śmierci w brudnych kątach. Pewnie nie wiecie, ale urodziłam się na Corelli. Dobre dwadzieścia osiem lat temu. Nie byłam tam od jakiś pięciu lat. Nic mnie tam nie trzymało. Tak to jest, jak wychowuje się jako sierota, ganiając za kredytami w brudnym rynsztoku. Nie wiem czego spodziewać się po powrocie. A Wy skąd jesteście?- Lyda zdecydowanie się rozgadała, wyjmując drugi z rzędu papieros.- Chodźmy do Tiamath i naszego blaszaka. Pewnie też prowadzą interesującą rozmowę… Kto ma chęć na zimnego lagera?!
 
Pinn jest offline  
Stary 01-09-2021, 20:21   #74
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Tiamath pogrążyła się w medytacji w głębi własnego umysłu poczuła oświecenie. Słowa Darth Maul, który wbijano im na szkoleniu był błędny! Prawdą było, że strach jednoczył wszystkich, ale czy faktycznie był sprzymierzeńcem? Zrozumiała, że boi się własnej słabości, bała się zbliżyć do innych, aby jej nie zdradzili jak zrobił to Lort.

Usłyszała wewnętrzny głos swojego JA a może to MOC do niej przemówiła?:

Cytat:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6tf2fbISCUM[/MEDIA]

Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja.

Zrozumiała, że przez swój strach była słaba rozumiejąc to i pokonując obawy zdobędzie siłę! Inni członkowie załogi byli dla niej narzędziami zapewniającymi bezpieczeństwo a żeby użyć skutecznie narzędzia trzeba spróbować je lepiej poznać zdecydowała, że spróbuje być bardziej... Jak to się mówiło? Przyjazna?

 
Brilchan jest offline  
Stary 08-09-2021, 16:03   #75
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
- A wy skąd jesteście? - w niekontrolowanym potoku słów, jakie wydobyły się z ust pani kapitan, padło pytanie. Krótkie, proste, nie pozostawiające pola do interpretacji, a jednak Edge milczał przez dłuższy czas, jakby się nad czymś zastanawiał. Jego myśli musiały odbiec gdzieś dalej, ale w końcu wróciły na swoje miejsce. W końcu i z jego ust wydobyły się słowa, a właściwie tylko jedno, tak samo proste i krótkie jak pytanie:

- Coruscant.

- Tłoczna planeta - skomentowała Lyn, gdy Egde wyjawił planetę, z której pochodzi. Po czym hakreka spojrzała na kapitan podejrzliwie.
- I w 5 lat pozbyłaś się akcentu? - Lyn była zaskoczona, bo nie zauważyła wcześniej niczego co by jej mówiło, że Lyda jest jej krajanką. - Ja od dziesięciu lat wpadałam na rodzimą planetę tylko okazyjnie i nie potrafię wyzbyć się akcentów - stwierdziła. - Ale może to kwestia pochodzenia - wzruszyła ramionami. - Ale ie martwcie się, nadal wiem jak podpiąć się do systemów, żeby znaleźć to co trzeba. Akurat hotele, nawet te najbardziej obskurne, są w publicznej bazie, więc nie będzie problemów.

Lyda paląc przeciągle papierosa, patrzyła przez iluminator na daleką hiperprzestrzeń w której przecież płynęli. Zdziwiła się mocno, kiedy Lyn okazała się też pochodzić z Corelli.

-Też pochodzisz z Corelli? To interesujące. Akcentu pozbyłam się dość prędko. Mieszkałam koło portu gwiezdnego w Ono-Bay i poznawałam mnóstwo obcych. Stąd pewnie nauczyłam się tak szybko pilotować i nabrałam chęci opuszczenia rodzimej planety. Chodźmy po piwko i dołączmy do reszty.- stwierdziła Kapitan i zgasiła niedopałek w popielniczce, koło sterów.

- Tak, to mogło być to - Lyn zgodziła się z sugestią Lydy. - Chodź - machnęła ręką na Allcaxa by ruszył się z miejsca. - Może przy piwie odzyskasz mowę - dodała z rozbawieniem i ruszyła za kapitan.

- Ja jestem z Coronet - hakerka kontynuowała rozmowę, gdy przeszli do części wypoczynkowej statku. - Nudno tam w cholerę - usiadła na fotelu i zaraz przy niej pojawił się droid J5, trzymając piwo w jednym z ramion. - Kto z was nie był na najwspanialszej planecie galaktyki? - coś w jej głosie podpowiadało, że był w tym pytaniu sarkazm.

Edge otworzył puszkę piwa, po którą sam sięgnął.

- Ścigałem kiedyś po tamtejszych kanałach jednego Grindalida - powiedział, wpatrując się w trunek. - Nie pamiętam jak się nazywał. Był członkiem Białych Robaków, czy czegoś takiego. Doświadczenie, którego wolałbym nie doświadczać ponownie.

Wszyscy znaleźli się w loży w której siedziała już Zabraczka i droid. Tiamath miała już swoje piwo. Rot podeszła do panelu przy ścianie i włączyła muzykę, jakiś psych-rockowy kawałek Duroskiego zespołu z odległych rubieży, z czasów wojen klonów których nagranie kobieta znalazła jakimś tajemnym sposobem. Żyrandol badawczo obserwował Emrei’a i Lyn wydawało się, że jej kompan próbuje nawiązać kontakt z drugim syntetykiem. Medyk bojowy, widocznie lubił muzykę, bo kiedy mocne, przesterowane psychodeliczne gitarowe riffy uderzyły z pełną mocą zaczął ruszać głową. Rot wróciła się do wszystkich, otwierając z sykiem Rylockiego Lagera i powiedziała, co brzmiało śmiesznie, poważnie.

-Czeka Nas sześć dni w nadświetlnej. Macie jakieś pomysły jak możemy miło spędzić ten czas?- rzuciła luźno, łapiąc dużego łyka.- Tiamath powiedz nam coś o sobie, Ty też Emmy.

Zabraczka spróbowała się uśmiechnąć ale to co jej z tego wyszło przypominało raczej grymas bólu niż uśmiech.

- Urodziłam się na Hoth ale nie czuję się jakoś szczególnie związana z tą planetą. Jestem sierotą. Wszystkiego co umiem nauczyłam się od starego przemytnika, alkoholika który też nie żyje… Do niedawna myślałam że relacje są słabością teraz próbuje to zmienić - Kobieta wydawała się czuć niekomfortowo, ale czuła że musi podjąć tą próbę nawiązania porozumienia. Pociągnęła łyk piwa i pokiwała głową.

-W chuj zimno.- powiedziała zwięźle Kapitan i rozsiadła się na sofie w loży. Durosi śpiewali coś w swoim języku, o czymś co musiało być psychodelicznym odlotem i hymnem do wolnej, międzygatunkowej miłości.- Jak sądzicie Vintorri będzie jeszcze na Corelli? Hmm… Motel Szara Ćma. Znajdziemy jego lokację w HoloNecie i oby Moc, czy inna rzecz nam sprzyjała. Chcę dostać swoje 200 kawałków. Co zrobicie z kredytami, jeśli wykonamy tą robotę?- Lyda wypiła pośpiesznie piwo do końca i złapała kolejne jasne z Ryloth.

Emrei zbył pytanie o pochodzenie. Stał pod ścianą niczym wydziwniona lampa i błyskał optykami podczas obserwacji jak organiki intoksynują się napojami. Gdyby posiadał mimikę to wyraziłaby teraz dezaprobatę.

- Podobno na równiku Hoth są malownicze lodowe jaskinie z gorącymi źródłami. Pewnie się tam wybiorę - odparła beztrosko hakerka, która przypomniała sobie o tym miejscu gdy zabraczka wspomniała swoje pochodzenie. - Możliwe, że jak podepnę się pod logi kontroli ruchu lotniczego to znajdę statek tego przemytnika. Zależy też co nasza poszukiwana chce zrobić z towarem. Albo już zrobiła. Na pewno Mandalorianie chcieliby położyć łapę na beskarze, ale ich na niego nie stać, więc warto mieć na uwadze, że ktoś może planować okraść złodzieja.

Na pytanie Kapitan co chce zrobić z pieniędzmi za zlecenie Tiamat wzruszyła ramionami - Jedzenie, wyposażenie, schronienie i przetrwanie. Nie mam jakiś ambitnych planów - Wyjaśniła następnie dokończyła piwo. -A co do Hoth to pewnie masz racje, Lyn może i są tam gorące źródła nie miałam okazji zwiedzać a nie chce tam wracać.

- Tak, też mam takie planety za którymi nie przepadam. Oby nam się szybko udało uwinąć z Corellią - westchnęła Lyn i spojrzała na ich drużynowego osiłka. - A ty na co planujesz przetrącić forsę za tą robotę? - pociągnęła go za język, żeby nie myślał że będzie milczał jak ich blaszany medyk.

Edge wzruszył tylko ramionami:
- Na to co zwykle - powiedział ponuro. - Spłatę długów, apgrejd i konserwację sprzętu, a resztę przejem i przepiję - “z naciskiem na to drugie” pomyślał.
 
Pinn jest offline  
Stary 09-09-2021, 19:04   #76
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Witamy na Corelli- pozornie porządnej planecie!




Sześć dni podróży spłynęły jak elektrycznym biczem Tiamath strzelił. Drużyna nawiązała bliższe relację, rozmawiali pili, Lyn i Lyda zapaliły nawet jointy z juan-juany, lecząc mocnego kaca. Atmosfera na statku zrobiła się luźniejsza, prawie sielska. Wszyscy oczekiwali wyskoczenia na orbicie Corelli i zajęcia się poszukiwaniami Grace. Mieli dobry choć nieco niejasny trop., Szara Ćma niejako majaczyła się w głowach najemników jako przepustka do nowego życia i dużej kasy. Allcax z smutkiem rozpoznał u Kapitan śladowy alkoholizm podobny jego. Tylko on raczej zapijał się w samotności lub obskurnym barze, a Rot wręcz kipiała jowialną energią, kiedy wlała w siebie kilka głębszych. Emrei i Tiamath też nieco ożyli, jednak zdecydowanie, byli najmniej rozmowną częścią drużyny. Mimo wszystko Healstrom odkryła, że jej niezawodny droid i potężny stalowy byk dogadują się ze sobą, raz prawie przyłapała ich na łączeniu się swoimi zapisami pamięci, co u ludzi mogło mieć nieco intymne konotacje.

W końcu na mostku Kici i w całej fregacie zaczęły migać czerwone ostrzegawcze światła. Lyda szybko pobiegła na mostek, zapięła pasy i przez interkom poradziła zrobić to samo kompanom. Tiamath usiadła w wygodnym skórzanym fotelu drugiego pilota i pierwsza zobaczyła za pancerną szybą, jak nieskończona pustka hiperprzestrzeni znika robiąc nagłe zaskakujące miejsce, sporej pokrytej górami, dolinami i oceanami a przede wszystkim pomarańczowymi, żywymi i rozległymi połaciami świetlistych miast. Zabójczyni zastanawiała się, gdzie znajduję się Coronet a gdzie Ono-Bay, miejsce wychowania Lyn i Lydy.

-Trzymać się mocno… Faktycznie mniej nami szarpnęło, nie mdli mnie.- powiedziała przez komunikator statku pilotka do Indigo, jak ją nazywała- Niesądziłam, że hipernapęd w który władowałam krocie można jeszcze bardziej ulepszyć.

Kapitan dotknęła kilku przycisków włączając elektroniczne systemy maskujące. Na orbicie Corelli było mnóstwo mniejszych i większych stacji orbitalnych, jedna wydawała się Rot nowa, nie widziała jej kiedy była poprzednio na swoim ojczystym świecie. Wokół było też sporo stoczni, w końcu z tego słynęła planeta. Nie obyło się też wielu dużych statków, handlowych, wojskowych i drobnych pchełek- promów międzyplanetarnych wiozących nowych imigrantów.

-Nie zauważą Nas Tiamath. Polecimy spokojnie i wylądujemy na obrzeżach Coronet. Nie chcę użerać się z urzędasami celnymi, mam wrażenie, że mogę być, tak lub nie, poszukiwana w republicę za handel i przemyt prochów… jak kilka zabójstw.- powiedziała niejako z dumą młoda kobieta.

Lyda Rot prowadziła profesjonalnie, wybornie. Zwiększyła ciąg, obserwując bacznie trójwymiarowe holu radaru i unikając stacji i krążowników wojskowych. Podpięła się przez chwilę w promy i fregaty handlowe lecąć z nimi na niskim ciągu, a potem “jak nikt nie patrzył” zmieniła kurs i zaczęła wchodzić w atmosferę zwiększając moc tarcz, by uniknąć osmaleń przy wchodzeniu w atmosferę planety. Po kilku chwilach minęli górne warstwy stratosfery i zaczęła im się ukazywać w pełnej glorii potężna metropolia Coronet. Ruch w powietrzu był ogromny, a wielkie iglice, drapacze chmur i mega-bloki mogły robić wrażenie. Kapitan włączyła uprzednio pobraną mapę miasta i wyznaczyła kurs na małe przedmieścia magazynowe megapolis. Na szczęście Siły Porządkowe nie przylepiły im się do tyłka. W końcu mknęli powoli między średniej wielkości budynkami mieszkalnymi, pomniejszymi zautomatyzowanymi fabrykami i rozległymi magazynami. Lyda znalazła skrawek betonu, koło rozpadającej się starej fabryki. Wylądowała bardzo delikatnie i kiedy Kicia usiadła na płytach durabetonu westchnęła z ulgą.

-Lyn!- okazało się, że niebieskowłosa stała tuż za plecami pilotki.- Użyj tego terminala sieciowego.- Lyda wskazała duży ekran dotykowy z siedzeniem i klawiaturą.- Podłącz się cicho do HoloNetu Corelli i znajdź motel Szara Ćma. Wiesz, że jesteś geniuszem więc może wygrzeb też coś o Vintorri i jej słodziasznym Horusie.- powiedziała uśmiechając się od ucha do ucha do Elyndiry, i puszczając jej oko. Sześć dni w nadświetlnej dość mocno zbliżyło kobiety.
 
Pinn jest offline  
Stary 14-09-2021, 13:01   #77
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Tanie piwo i jeszcze tańsze jointy. Przez te klinka dni lotu Lyn poczuła się jakby na nowo przeżywała swój nastoletni bunt. Nie spodziewała się tego, ale tą ekipą świetnie jej się spędzało czas. Nawet exwojak i zabraczka się rozkręcili, na tyle na ile pozwalały im ich własne doświadczenia. Nie wtrąciła się w relację J5 z Emreiem, bo jej zdaniem mały droid miał uczyć się na własnych doświadczeniach i póki nie znajdzie się w niebezpieczeństwie to mógł działać sam. Miał w końcu najlepsze zabezpieczenia przed skanowaniem pamięci jakie można było sobie wyobrazić w tej galaktyce.

Lyn w czasie podróży dała się poznać jako dość wyluzowana osoba, która pełen profesjonalizm i zdystansowanie przeznacza na czas pracy i nie przekłada go relacje prywatne.

Miała też nosa co do Lydy. Wspólne pochodzenie dało im punkt zaczepienia do rozpoczęcia pogadanki. I okazało się, że obie jak zaczną to nie ma pogaduszkom końca. Wyjątkowo dobrze hakerce spędzało się ten czas z kapitan. Oczywiście dochowała tajemnicy hakerskiej i nie wyjawiła właścicielce statku, że wie o jej tajemnicy. Jak zawsze w takich przypadkach, pozostawiała to w gestii osoby której dotyczyły niejawnie pozyskane przez nią informacje.

- To ile ty masz lat Indygo? - wypaliła Lyda, gdzieś tak w połowie drogi na Corellię.
- A co? Matematyka ci się nie spina - zaśmiała się Lyn, całkiem podobała jej się ksywka wymyślona przez Rot.
- Ile ty miałaś lat jak wyleciałaś z domu? 12? Wyglądasz góra na 22.
- O, dziękuję za komplement - mrugnęła do niech hakerka i dopiła piwo. - 22 to miałam jak wyleciałam
- Wow, plus dziesięć i jesteś starsza ode mnie... Co ty robisz że się tak dobrze zakonserwowałaś
- Dobre kosmetyki, spa - zaczęła wyliczać z rozbawieniem Lyn.

Podróż mijała wszystkim sielsko, każdy robił co chciał. To samo tyczyło się hakerki. Raz nawet ze wszystkimi zagrała w pazaaka, ale wygrała, na pewno oszukiwała używając jakiegoś programu, który dał jej fory. Lyn ani nie zaprzeczyła temu, ani nie potwierdziła, jedynie uśmiechnęła się tajemniczo.
Od czasu do czasu zaglądała w diagnostykę statku. Wszystko działało w najlepszym porządku, jak w najwyższej klasy fregacie. Opowiedziała Lydzie o wszystkich zmianach i pomogła jej przemóc się by nauczyła się nowego interfejsu i przestała jęczeć, że chce stary. Trzeciego dnia Lyda odpuściła i w końcu dała się przekonać. Czwartego dnia uwielbiała już nowy interfejs i podrzucała Lyn pomysły jak to można jeszcze lepiej dopracować.

***

Wyszli z nadświetlnej tak samo gładko jak w nią weszli. Lyn stała przed iluminatorem i westchnęła widząc rodzimą planetę. W głowie miała wspomnienia tego co robiła w tym miejscu zanim je opuściła. Nigdy nikomu poza planetą nie zwierzyła się z tego jakimi projektami zajmowała się w stoczni. Lydzie też nie. Bo to mogłoby zagrozić bezpieczeństwu planety, jej interesów. Dlatego też posługiwała się pseudonimem, wyczyściła sobie kartotekę, tak by nikt, nawet ktoś o zbliżonych zdolnościach do niej samej, niczego o niej nie wyłuskał. Bo głupio by było narażać swoje miejsce pochodzenia dla kaprysu jaki ją stąd wyciągnął w przestrzeń.

- Lyn! - wrzasnęła Lyda.
- Nie krzycz... - syknęła wspomniana i potarła uszy, zdradzając, że stoi tuż za kapitan. Umiejętności Rot umożliwiły dostanie się na powierzchnię planety bez zarejestrowania, ale nie tylko to złożyło się na sukces. Lyn wprowadziła podczas zmiany oprogramowania statku odpowiednie dane, które znała, do systemów nawigacyjnych Kici.

- Sprawdzę czy statek tego kochasia został zarejestrowany przez Kontrolę Lotów - dodała i wyszła z kokpitu, kierując się do wyjścia. Zaśmiała się pod nosem, kiedy wyobraziła sobie minę "jej" agenta bezpieczeństwa wewnętrznego, gdy dowie się, że jest na planecie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-09-2021, 18:26   #78
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Podróż przebiegła... znośnie. Chyba tak to można było określić. Lyda i Lyn najwyraźniej zakumplowały się ze sobą, bo potrafiły we dwójkę trajkotać o czymś bez końca. Podobnie rzecz się miała z dwójką jedynych na statku droidów. Trzecią parę mogliby stanowić Edge i Tiamath, ale... żadne się do tego nie rwało.

Allcax lubił spokój. Lubił też samotność... A właściwie nie, to ostatnie stwierdzenie nie było zgodne z prawdą. Samotność była dla niego koniecznością, rodzajem bariery ochronnej. Nie chciał się z nikim związywać. Przywiązanie prowadziło do głupich, nielogicznych zachowań w stylu ratowania komuś życia, albo nie zasunięciu mu jego działki, gdyby zdarzyła się okazja. Kompletnie bez sensu. Dlatego były wojskowy nikomu się nie narzucał i cieszył się, że nikt nie narzuca się jemu.

Przylot na Corelię powitał z zadowoleniem. Wreszcie ta podróż dobiegła końca. Jego sprzęt był już tyle razy przeglądnięty, wyczyszczony, wręcz dopieszczony, że jakakolwiek ingerencja mogłaby już tylko wyjść na jego szkodę. Edge z miłym mrowieniem na rękach, włożył oba blastery do kabur. Pas od karabinu przełożył przez głowę, samą giwerę zawieszając sobie na plecach. Sprawdził też resztę swego skromnego ekwipunku. Nie zamierzał niczego zostawiać na statku.

I tyle. Tyle tylko mógł zrobić nim Lyn nie wyciągnie z Holo-netu położenia ich celu...
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col

Col Frost jest offline  
Stary 16-09-2021, 11:42   #79
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Witajcie Po Radosnej Stronie Życia!


Healstrom skorzystała z terminala sieciowego, umieszczonego wygodnie na mostku. Podpięła się do głównej sieci Corelli ukrywając swój adres sieciowy, skacząc przez parę serwerów proxy. Po pierwsze Indygo znalazła, lokalizację motelu Szara Ćma. Jak się okazało, był piętnaście kilometrów od ich miejsca lądowania. Mieścił się w Dystrykcie Sumoggu. Lyn kojarzyła tą dzielnicę, no może obiła się jej o uszy. Pełna zanieczyszczonego powietrza, kanałów wodnych wręcz czarnych od chemikaliów, z dużą aktywnością gangów- szybki skan po lokalnych wiadomościach wspomniał o krwawej wojnie o wpływy między ludzkimi Smogersami a bezwzględnym gangiem Nikto, Vundanami co komputer przetłumaczył jako “Srodzy”. Służby Porządkowe zdawały się pomijać dzielnicę, dając pełną samowolę gangom niczym na Nar Shaddaa, które same dla siebie stanowiły prawo.

Dalej hakerka sprawdziła zapisy Kontroli Lotów. Niestety nie było żadnej wzmianki o F-55 “Węgorzu”, ale Lyn pomyślała, że skoro oni z taką łatwością ominęli kontrolę włączając maskowanie elektroniczne, podobnej skali przemytnik, Alex Horus również mógł wylądować na tym świecie nie budząc uwagi rządu. Należało się zbierać.

Lyda czekała już na zewnątrz, zrelaksowana paląc papierosa, dołączył do niej Egde, Emrei i Tiamath. Elyndira wyszła ostatnia i powiedziała czego się dowiedziała. Rot pokiwała głową.

-Zostaje nam znaleźć a raczej ukraść jakiś latacz i polecieć do Sumoggu. Czuję, że będziemy używać dużo blasterów.- powiedziała kobieta z ponurą radością. Emrei tylko pokiwał głową, i rozruszał się jak bokser przed walką. Potężne działko było umocowane do uchwytu na jego plecach. Allcax tylko dotknął swoich IB-94 i ruszył pierwszy, przodem. Kicia weszła w tryb wartowniczy, a trap się zamknął. Każda podejrzana aktywność była od razu przekazywana Kapitan dając jej zdalne sterowanie statkiem. przez jej persokom na przedramieniu.

Drużyna szła brudnymi, opustoszałymi ulicami szukając pojazdu latającego. W końcu pod pustostanem mieszkalnym zobaczyli stojący aero-śmigacz. Transportowy van Sienar Muler. Biały, obity, z dużą ładownią i dwoma miejscami z przodu, bardzo kanciasty. Miał dwa małe, słabe silniki jonowe z tyłu i dwie pary naziemnych kół, do jazdy bez włączania repulsorów. Musiał mieć z dwanaście lat. Lyda przejęła inicjatywę, rozejrzała się czy ktoś pilnuje latacza, i otworzyła zamek swoim szerokim nożem, potem zajmując miejsce kierowcy i za sprawą połączenia kilku przewodów aktywując śmigacz. Silniki zaczęły przeciągle, cicho szumieć i reszta zapakowała się do środka. Rot i Lyn zajęły miejsca z przodu, reszta usiadła w przestrzeni ładunkowej, gdzie ktoś zamontował, ku radości pasażerów siedzenia. Potężny Emrei tak wpływał na środek ciężkości, że Lyda musiała dać naprawdę wysoki bieg, by repulsory podniosły ich ku górze.

Po chwili mknęli już Mulerem wysoko prosto do bardziej gęstym zabudowaniom. Pilotka spojrzała na ekran nawigacyjny i wybrała głosowo Dysktrykt Sumoggu. Podróż zajęła im osiem minut. Ruch powietrzny nad nieszczęsną dzielnicą, bym mniejszy. Powietrze było całkowicie zanieczyszczone, gęsty smog zmusił Lydę, do włączenia przednich reflektorów. Dość wysokie oszklone budynki obudziły się światłami do zbliżającej się nocy, dalej na dole było stokroć mały, ręcznie robionych slumsów, gdzieniegdzie przecinanych przez kominy i dachy fabryk. Sienar zawisnął nad punktem docelowym, małym kwadratowym trzy piętrowym budynkiem, położonym między dwoma wieżowcami mieszkalnymi, koło długiego, ale wąskiego kanału wodnego w którym sunęły małe łódki przewożące archaicznie pasażerów. Szara Ćma miała drobną przestrzeń parkingową. Lyda wylądowała, a koła delikatnie uderzyły w podłoże. Wysiedli.


Ulicę oświetlały zielone lampy, jakiś śmigacz przemknął szybko drogą a z głośników leciała głośna elektroniczna muzyka. Ogólnie było pusto. Wtedy Allcax zobaczył, że zwrócili na siebie uwagę. Trójka czerwonoskórych Nikto ubranych w mdłe pomarańczowe pikowane kaftany, sięgające im do ud, wypełnione twardymi kapsułkami kompozytu bacznie ich obserwowała. Na głowach nosili brązowe, kaptury. Bez wątpienia byli to wspomniani przez Lyn członkowie Vundanów. Na razie im się przyglądali i mówili w swoim języku. Bez wątpienia miarkowali swoje szanse na powitanie w swojej dzielnicy. Dwójka gangusów miała w gotowości pistolety skryte w kaburach na pasie, jeden, najwyższy i szeroki w barkach trzymał powtarzalny EE-3, który mógł strzelać potężnymi trzystrzałowymi seriami, o dużej mocy rażącej. Drużyna najemników, szczególnie z dwu metrowym Emrei’em wydawała się groźna i trudna w razie starcia. Jednak czujne oko Tiamath odkryło, że najwyższy Vundan używa założonego na głowie komunikatora, i mówi coś do kogoś trzymając się za narząd słuchowy. Wejście do Motelu Szara Ćma było dziesięć metrów od ich latacza, a trójka gangusów około dwudziestu metrów. Lyda odezwała się dotykając DL-44.

-Nie zwracajmy na nich uwagę i udajmy się do wejścia.- wydawała się opanowana, ale Lyn, która najlepiej ją poznała, wiedziała, że rwała się do walki.

Okey. Dotarliście pod motel, kradzionym prawie złomem, aero-śmigaczem. Widzicie Szarą Ćmę i możecie się do niej udać. Pusty parking nie wskazuję na innych gości. Do wejścia do Motelu jest 10m, gangusi Nikto są od Was 20m. Na razie nie szykują się jawnie do ataku, wszak budzicie spory respekt, jednak Timath odkryła, że mogą wzywać wsparcie swoich kolegów. Albo się z nimi konfrontujecie albo wchodzicie do budynku. Niemniej miejscie na uwadze, że po wyjściu może być już więcej Vundanów. Ten gang wyjątkowo, szczególnie nie lubi ludzi- choć z powodu ostrej wojny między ludzkimi Smoggersami.




 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 16-09-2021 o 11:50.
Pinn jest offline  
Stary 19-09-2021, 20:35   #80
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Znajomy zapach Coronet City dotarł do nozdrzy Edge'a, gdy tylko zszedł po trapie Kici. Nie tęsknił za tym smrodem, ale był on i tak o wiele lepszy niż gama zapachów dostępnych w tutejszych kanałach, które łowca nagród wspominał... jak najrzadziej. Podobnie jak starego Molocha, który był ważną figurą w gangu Białych Robaków. Tyle, że sam gang był na tyle nieistotną organizacją, że nie robiło to na nikim wrażenia. A i tak ktoś chciał śmierci starego zgreda. I ją dostał.

Allcax był zdania, że kradzież pojazdu była niepotrzebna. Piętnaście klików to nie tak dużo dla wprawionego piechura. Bywało, że jego kompania przechodziła jednego dnia trzy razy tyle i to w pełnym oporządzeniu, rozglądając się bacznie za ewentualnymi zasadzkami. To tutaj to zwykły spacerek. Poza tym kradzież mogła ściągnąć na nich niechcianą uwagę.

Nie próbował jednak tego wyperswadować Lydzie. Przede wszystkim dlatego, że i tak wątpił czy go w ogóle posłucha. Robiła raczej wrażenie kogoś, kto nie przepada za długimi przechadzkami. A w to, że była kimś, kto przedkłada własne wygody nad logikę i rozsądek, nie wątpił. Poza tym jednak musieli się śpieszyć. Panna i jej chłopaczek mieli nad nimi sporą przewagę, więc dawanie im jeszcze dodatkowych forów, mogło się zemścić.

Jazda nie należała do zbyt wygodnych, zwłaszcza że pojazd przechylał się w stronę Emreia, który chyba ważył tyle samo co cały śmigacz. Edge nie podziwiał w trakcie "jazdy" widoków. I to nawet nie dlatego, że wszystko przykrywała gęsta mgła. Coronet City, zwłaszcza ten jego fragment, nie był zbyt przyjemnym dla oka widokiem.

Na miejscu były wojskowy rozglądał się już jednak bacznie we wszystkich kierunkach. Szybko zauważył trzech Nikto, obserwujących uważnie drużynę. Odwróciwszy się w stronę motelu, tak by tamci nie mogli widzieć jego twarzy, powiedział:

- Nie patrzcie tam wszyscy na raz, ale na szóstej mamy trzech osobników, których najwyraźniej bardzo zainteresowało nasze przybycie.

- Nie zwracajmy na nich uwagi i udajmy się do wejścia - odpowiedziała Lyda, na co Edge przytaknął delikatnym kiwnięciem głowy.

- Wy pójdziecie szukać dziewczyny i jej kochasia. Ja i Emrei zostaniemy w lobby, na wypadek gdyby ta trójka zdecydowała się ruszyć naszym śladem.

Allcax wszedł do środka jako ostatni. Gestem pokazał droidowi żeby ustawił się naprzeciwko wejścia, a sam oparł się o ścianę tuż obok drzwi. Korzystając ze znajdującego się tuż obok małego okna, nie wychylając się za bardzo, wyglądał na ulicę by zobaczyć co robią Nikto. Prawa ręka mimowolnie spoczęła na rękojeści blastera.
 
__________________
Edge Allcax, Franek Adamski, Fowler
To co myśli moja postać nie musi pokrywać się z tym co myślę ja - Col


Ostatnio edytowane przez Col Frost : 19-09-2021 o 21:39. Powód: literówka
Col Frost jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172